Dokładnie rok temu pierwsi umundurowani kontrolerzy ruszyli do pracy. Początkowo niechętnie zakładali mundur. – Rozbiorą mnie i przywiążą do drzewa – mówili.
Kraków zmienił sposób kontrolowania pasażerów komunikacji miejskiej w lutym 2016 roku. Wówczas to zadanie z rąk krakowskiego MPK przejęła prywatna firma Renoma z Sopotu, która wygrała przetarg nie tylko na kontrolę, ale i windykację nałożonych kar. Przy okazji miasto chciało poprawić wizerunek kontrolera, dlatego połowa z ponad stu pracowników Renomy sprawdza bilety w mundurach, a ich zadaniem jest nie tylko nakładanie kar, ale również pomoc pasażerom, głównie turystom np. w zakupie biletu. Kontrolerzy mają też ukończone kursy udzielania pierwszej pomocy, a ze swoich umiejętności nie raz musieli już korzystać.
Dziś przedstawiciele Renomy oraz Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu podsumowali pierwszy rok działalności. Zgodnie z zawartą z miastem umową pracownicy Renomy mają miesięcznie przeprowadzić minimum 15 tys. kontroli, przyłapać na jeździe na gapę co najmniej 6 tys. osób i przynajmniej od połowy z nich wyegzekwować zapłatę mandatu.
– To dość wyśrubowane normy – przyznaje Sławomir Pujszo z firmy Renoma, - ale udało nam się wywiązać z zapisów umowy.
W ciągu całego roku firma przeprowadziła o 24 tys. kontroli więcej – średnio 16,9 tys. miesięcznie. Ok. 6 tys. pasażerów miesięcznie było łapanych bez biletu, a ściągalność kar wyniosła 59 proc.
- Nie ma spadku w stosunku do lat poprzednich jeśli chodzi o liczbę kontroli i nakładanych kar – mówił podczas dzisiejszej konferencji Łukasz Franek, zastępca dyrektora krakowskiego ZIKiT.
Jednak, jak poinformował nas Marek Gancarczyk, rzecznik prasowy MPK, w 2015 roku przeprowadzano ok. 16 tys. kontroli miesięcznie, na jeździe bez biletu przyłapywano średnio 7 tys. osób miesięcznie, a ściągalność kar wyniosła 70 proc.
Łukasz Franek zaznacza, że umundurowani kontrolerzy są mniej skuteczni jeśli chodzi o liczbę nakładanych kar, ale dzięki tej zmianie poprawił się wizerunek kontrolera. Potwierdzają to przedstawiciele Renomy: - Jesteśmy w Krakowie bardzo pozytywnie przyjmowani przez pasażerów. Rozwiązanie, które zaproponowało miasto, może być wzorem dla innych. Udało się zbudować pozytywny wizerunek kontrolerów, który przekłada się także na znikomą liczbę zachowań agresywnych, w stosunku do naszych pracowników - mówi Marcin Bonisławski, kierownik działu kontroli biletów w Renomie.
Przedstawiciele Renomy przyznają, że początki nie były łatwe. – Przede wszystkim trudno było przekonać pracowników do pracy w mundurze. Większość stanowczo tego odmawiała, mówili: „rozbiorą mnie i przywiążą do drzewa” lub „kto o zdrowych zmysłach, widząc kontrolera pojedzie na gapę”. Dziś jest dokładnie odwrotnie i większość naszych pracowników nie ma już problemu z założeniem munduru – mówi Sławomir Pujszo.
Firma z Sopotu będzie sprawdzać bilety w krakowskiej komunikacji miejskiej jeszcze przez trzy lata. 4-letni kontrakt opiewa w sumie na blisko 37,5 mln zł.