Rozrasta się śledztwo w sprawie działania na szkodę krakowskiego Sądu Apelacyjnego. Dziś zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej usłyszały kolejne trzy osoby. Są to przedsiębiorcy z branży informatycznej.
W sprawie podejrzanych jest już więc osiem osób. Prokuratura twierdzi, że przywłaszczyli na szkodę sądu kwotę sięgającą nawet 17 milionów złotych.
-Śledztwo ma charakter rozwojowy. Niewykluczone są kolejne zatrzymania i zarzuty – usłyszeliśmy w Prokuraturze Regionalnej w Rzeszowie.
Ustalenia CBA i prokuratury wskazują, że w ostatnich kilku latach wokół sądu stworzono sieć wielu firm powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie, realizujących głównie fikcyjne zamówienia na świadczenie usług, analiz i opracowań.
Według ustaleń sledczych grupa przestępcza działała cztery lata. Na jej czele stać miał Andrzej P. dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie, a pozostałymi członkami byli: Marta K. główna księgowa tego sądu, Marcin B., dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa, oraz Katarzyna N. i Jarosław T., właściciele firmy wykonującej fikcyjne usługi na rzecz sądu.
Dziś w prokuraturze zarzuty usłyszały kolejne trzy osoby. Są to przedsiębiorcy: Dariusz H., Michał Ch. oraz Tomasz D. Wszystkim zarzucono działanie w zorganizowanej grupie przestępczej oraz dokonanie przywłaszczeń kwot od 7 ml zł do 460 tys. zł. W sprawie dwóch mężczyzn prokuratura będzie kierować wniosek o areszt, zaś wobec trzeciego zastosowane zostały wolnościowe środki zapobiegawcze.
Jednocześnie prokuratura sporządza wniosek o uchylenie immunitetu byłemu prezesowi Sądu Apelacyjnego w Krakowie – Krzysztofowi Sobierajskiemu.
- Zostaną mu postawione zarzuty nadużycie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz przywłaszczenia mienia znacznej wartości - mówi prok. Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Prokuratura twierdzi, że sędzia miał zawrzeć ponad 120 prywatnych umów z firmami wykonującymi zlecenia na rzecz sądu i zarobić na tym prawie milion złotych. Z materiału dowodowego ( m.in. zeznań świadków), wynika, że były to fikcyjne umowy, opiewające zwykle na 8 tys. zł. Krzysztof Sobierajski miał też nie informować Ministerstwa Sprawiedliwości o podjęciu dodatkowej pracy zarobkowej i nie wykazywać dochodów w oświadczeniach majątkowych.
W połowie grudnia minister sprawiedliwości odsunął prezesa Sobierajskiego od czynności służbowych. Kilka dni później podał się on do dymisji oświadczając równocześnie, że informacje o tym, że mógł wiedzieć lub mieć związek z procederem, są nieprawdziwe.