Nie udała się ostatnia próba ratowania delikatesów Alma. Właściciel supermarketów złożył wniosek o ogłoszenie upadłości. Gdy sąd się do niego przychyli, delikatesy znikną z rynku, a z majątku firmy spłacone zostaną długi.
O pustych półkach w Almie i nieuregulowanych płatnościach media informowały już w lipcu ubiegłego roku. Spółka tłumaczyła się restrukturyzacją firmy i twardymi, biznesowymi negocjacjami z dostawcami. Okazało się jednak, że Alma jest poważnie zadłużona. W ślad za problemami finansowymi sieci poszły likwidacje sklepów i zwolnienia pracowników.
Jesienią ubiegłego roku wierzyciel Almy złożył wniosek o ogłoszenie upadłości i likwidację majątku spółki. Potem z podobnym wnioskiem wystąpił także zarząd Almy Market. Jednocześnie spółka podtrzymała wówczas złożony wcześniej wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego. Ostatecznie w połowie listopada Jerzy Mazgaj został odwołany z funkcji prezesa zarządu. Na stanowisku zastąpił go Rafał Dyląg. Mazgaj pozostał jednak dominującym akcjonariuszem i pełni funkcję w radzie nadzorczej spółki.
Na walnym zgromadzeniu w styczniu tego roku udziałowcy spółki podjęli decyzję o emisji do 5,5 mln akcji w cenie 1 zł, które miał objąć Tomasz Żarnecki. Przedsiębiorca z Nowego Targu miał też pożyczyć spółce 24 mln zł. Za te pieniądze Alma planowała pokryć koszty postępowania sanacyjnego.
Krakowski sąd rozwiał jednak złudzenia, że delikatesy zostaną uratowane. W poniedziałek umorzył bowiem postępowanie sanacyjne uznając, że spółka nie poradzi sobie z wyjściem z kryzysu. W ślad za tym Alma Market wydała oficjalny komunikat dotyczący wniosku o upadłość. Gdy krakowski sąd się do niego przychyli, majątek spółki przejmie syndyk i spłaci długi. Wówczas delikatesy przestaną istnieć.