Krakowski sąd nie podjął dziś decyzji, czy Robert J., podejrzany o oskórowanie studentki pozostanie w areszcie, czy też wyjdzie na wolność. Zażalenie jego obrońcy rozpoznawał nowy sędzia, bowiem poprzedni poinformował, że jego znajomymi są świadkowie przesłuchiwani w śledztwie.
W październiku Robert J. został aresztowany na trzy miesiące na wniosek małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej, która prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa studentki. Na tę decyzję zażalił się obrońca Roberta J.
Sprawa trafiła do referatu sędziego Wojciecha Maczugi, który na pierwszym posiedzeniu miał poinformować, że świadkami w sprawie o zabójstwa są jego znajomi. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że chodzi o osoby, które kiedyś wspólnie z nim, a także Robertem J. trenowały sporty walki. Ten argument został jednak uznany jako powód do wyłączenia go ze sprawy.
Najciekawsze jest jednak, to, że po posiedzeniu, na którym sędzia Maczuga poinformował o swojej sytuacji, został wezwany do prokuratury, by złożyć zeznania w charakterze świadka.
Pytanie brzmi, co zeznania sędziego mogły ważnego wnieść do sprawy, skoro prokuratura zdecydowała się na taki niecodzienny ruch? Zadaliśmy je Ewie Bialik, rzeczniczce Prokuratury Krajowej, ale odpowiedzi nie otrzymaliśmy poza potwierdzeniem, że do takiego przesłuchania doszło.
- To nie chodzi o to, czy sędzia ma wiedzę przybliżającą śledczych do rozwikłania sprawy, ale o element nacisku na sąd w sytuacji, gdy sprawa jest cienka dowodowo - usłyszeliśmy dziś od jednego z krakowskich prawników.
Tę tezę potwierdzają opublikowane dziś ustalenia dziennikarzy RMF FM, z których wynika, że w sprawie ma "praktycznie ani jednego twardego dowodu". Mężczyzna podczas badań wariograficznych konsekwentnie zaprzeczał, że ma coś wspólnego z okrutnym mordem. Urządzenie nie pokazało, by kłamał. Według biegłych, Robert J. ma zaburzenia psychiczne, ale nie to, że to on był sprawcą morderstwa.
- Szukano również nowych dowodów i też ich nie znaleziono. Skuto ściany w mieszkaniu Roberta J., podejrzewając, że pod warstwą tynku lub farby mogą być ślady biologiczne Katarzyny Z., zostawione po jej ewentualnym zabójstwie w tym miejscu. Nie ma jednak nic, co obciążałoby mężczyznę Podobnie w miejscu, gdzie rzekomo miała być przetrzymywana Katarzyna Z., w domku koło Krakowa, nic nie znaleziono. Żadnych nowych dowodów nie udało się też znaleźć podczas przeszukiwania dna Wisły - informują dziennikarze radia RMF.
Sąd odroczył posiedzenie w sprawie aresztu Roberta J. na 8 grudnia.