PILNE

Byli żołnierze AK znów muszą walczyć: Nasze dni są policzone

11 października 2017 Miasto
Autor:  Anna Kolet-Iciek

Choć w tym roku pomnik AK na pewno nie powstanie, radni przeznaczyli właśnie na jego budowę 600 tys. złotych. Grupa mieszkańców protestuje przeciwko jego lokalizacji na bulwarach wiślanych, a byli żołnierze AK nawet nie chcą słyszeć o zmianie miejsca. Tymczasem prezydent ogłasza kolejne rozmowy w tej sprawie.

Budowa pomnika Armii Krajowej o nazwie Wstęga Pamięci, który zgodnie z planami ma powstać u stóp Wawelu na Bulwarze Czerwieńskim wzbudza mnóstwo kontrowersji i protestów wśród mieszkańców.

600 tys. na pomnik, który nie powstanie

Do budowy pomnika - i to całkiem sporo - ma dorzucić się budżet miasta. Podczas dzisiejszej sesji radni przegłosowali uchwałę wprowadzająca zmiany do tegorocznego budżetu, przeznaczając na budowę 600 tys. złotych. Tymczasem wczoraj okazało się, że inwestycja na pewno nie rozpocznie się w tym roku. Do zakończonego właśnie przetargu nie zgłosiła się ani jedna firma. Prezydent Jacek Majchrowski na razie nie zamierza ogłaszać kolejnego, więc przyznane dziś pieniądze będą musiały wrócić do budżetu.

- Projekt uchwały został złożony już we wrześniu, a autopoprawka przewidująca przekazanie środków na budowę pomnika ma datę 6 października, wówczas jeszcze prezydent nie wiedział, że przetarg nie zostanie rozstrzygnięty, co okazało się wczoraj, a termin składania poprawek i autopoprawek minął. Nie można było również wycofać całego druku, ponieważ oprócz budowy pomnika są w nim zapisane inne ważne wydatki inwestycyjne - tłumaczy Monika Chylaszek.

W sumie na budowę pomnika, którego koszt oszacowano na ponad milion złotych, miasto ma przeznaczyć 800 tys.

Powrót do rozmów

Wczoraj prezydent zaproponował też na swoim profilu Facebookowym ponowne przeprowadzenie konsultacji w sprawie kontrowersyjnej budowy. Pierwsze odbyły się kilka lat temu, ale wzięło w nich udział zaledwie 250 osób, które zaproponowały 13 możliwych lokalizacji, z których radni wybrali właśnie bulwary.

- Miejsca upamiętniające bohaterów narodowych muszą łączyć, a nie dzielić - napisał prezydent. - Dlatego proponuję powrót do rozmów i wypracowanie wspólnego stanowiska przez wszystkich zainteresowanych.

Kilkuletnia wojna o pomnik

Tymczasem żołnierze AK nawet nie chcą słyszeć o zmianie lokalizacji lub formy upamiętnienia. - O budowę tego pomnika ubiegamy się od 2009 roku. W 2012 roku radni przyjęli uchwałę, w której wyznaczyli miejsce na jego budowę na bulwarach, a rok później uroczyście wmurowano tam kamień węgielny poświęcony przez kardynała Stanisława Dziwisza - mówi Ryszard Łada-Brodowski, prezes małopolskiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

Przypomina on również, że w kamieniu węgielnym znalazła się przywieziona z różnych części świata ziemia z pól bitewnych, na których krew przelewali żołnierze Armii Krajowej. - Żaden inny pomnik AK nie powstał na takim fundamencie. To powinna być duma Krakowa, dlatego dziwię się, że jest grupa, która kwestionuje jego budowę, nawet trudno mi znaleźć słowa by to skomentować - dodaje były żołnierz.

Nasze dni są policzone

Ryszard Łada-Brodowski zaznacza, że powstanie monumentu stało się sprawą pilną. - Jest nas już coraz mniej, ci którzy żyją przekroczyli dziewięćdziesiątkę, ja sam mam 93 lata. Nietrudno zauważyć, że nasze dni są policzone, dlatego domagamy się, aby ten pomnik stanął jak najszybciej - mówi akowiec.

Zdaniem kombatantów lokalizacja pomnika na Bulwarze Czerwieńskim, u wylotu ul. Koletek jest doskonałym miejscem, w którym w przyszłości mogłyby odbywać się wszelkie patriotyczne uroczystości. - Betonowa część pomnika to tylko niewielki fragment, oprócz tego powstaną tam również alejki, będzie dużo zieleni, okolice pomnika staną się pięknym miejscem spacerowym - przekonuje Łada-Brodowski.

Pomnik zasłoni Wawel

Innego zdania są jednak aktywiści ze Stowarzyszenia Funkcja Miasto, którzy najgłośniej protestują przeciwko budowie monumentu. Projektowany pomnik nazywają obiektem opresyjnym. Nie chcą, by zabierano mieszkańcom zieloną przestrzeń nad Wisłą i zasłaniano widok na najważniejszy krakowski zabytek, a ich zdaniem wysoki na 3 metry betonowy monument stwarza takie ryzyko, co udowodnili kilka dni temu podczas happeningu.

- Nie możemy pozwolić na to, by pomnik stanął w tym miejscu. Tam nic o takich gabarytach nie powinno się pojawić - mówi Tomasz Janowski ze Stowarzyszenia Funkcja Miasto. - Zresztą dla tak zaprojektowanego monumentu trudno jest nawet znaleźć inną lokalizację - dodaje.

Lepiej dać na muzeum lub film

Aktywiści zapewniają, że chętnie spotkają się z kombatantami i przedstawią im swoje argumenty. - Chcielibyśmy im też zaproponować inne formy upamiętnienia. Może lepiej byłoby dofinansować krakowskie muzeum AK, nakręcić film o bohaterach lub po prostu przeznaczyć te pieniądze na pomoc kombatantom - proponuje Tomasz Janowski.

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.