O tym, jak zeznawała premier Beata Szydło rozmawiamy z prok. Włodzimierzem Krzywickim, rzecznikiem Prokuratury Regionalnej w Krakowie.
Prokuratura poznała już relację Beaty Szydło, świadka w śledztwie dotyczącym wypadku w Oświęcimiu. Wiele osób interesujących się tą sprawą chciałoby wiedzieć, co premier powiedziała na temat sygnałów dźwiękowych kolumny rządowej. Te ustalenia mogą mieć kluczowe znaczenie w kwestii przypisania winy. Premier Szydło słyszała sygnał dźwiękowy?
Przesłuchanie odbyło się w kancelarii tajnej i nic na ten temat nie mogę powiedzieć.
Dlaczego gryf tajności nałożono na całość zeznań premier Szydło? Przecież nie wszystko to, co powiedziała musi być utajnione.
Taką decyzję podjęli prokuratorzy prowadzący śledztwo. Przepisy nakazują, by zeznania zwierające informacje o charakterze niejawnym, pozostawały niejawne dla innych osób niż te, które uczestniczą w postępowaniu.
Rozumiem taką decyzję w przypadku wypowiedzi w sprawie procedur zapewniających bezpieczeństwo ważnym osobom w państwie, ale już nie pojmuję, dlaczego utajniono fragment zeznań o sygnałach. Takie informacje z bezpieczeństwem nie mają nic wspólnego. Nie można już ich teraz ujawnić?
Niestety, nie. Tak postanowił prokurator i on bierze odpowiedzialność za swoje decyzje. W przekazach medialnych nie podajemy co mówili świadkowie, ani jakie wyjaśnienia złożył podejrzany, starając się nie przypisywać konkretnej treści konkretnym osobom.
Ale z prokuratury wiemy na przykład, iż pracownica stacji benzynowej zeznała, że sygnałów dźwiękowych nie było. Wychodzi na to, że nie wszyscy świadkowie są równo traktowani.
To był tylko jeden z dwóch przypadków, kiedy podając fragment zeznań chcieliśmy pokazać, jak kłopotliwe mogą być ustalenia w sprawie, która z pozoru wydaje się prosta. Tymczasem nic w niej jasnego i oczywistego nie jest.
Prokurator decyduje, kiedy można odtajnić akta. Zawsze istnieje takie zagrożenie, że będzie czekać nie na odpowiedni moment procesowy, lecz polityczny. Może się więc zdarzyć, że nie tylko śledztwo pozostanie tajne, ale też sądowy proces będzie w tej części toczyć się z wyłączeniem jawności.
Jestem przekonany, że informacja o treści zeznań premier Szydło trafi do opinii publicznej wówczas, gdy postępowanie prokuratorskie będzie zbliżać się do końca. I to nie jest kwestia paru lat. Śledztwo powinno zakończyć się w ciągu trzech miesięcy, bo to sprawa o szczególnym charakterze. Dziennikarze dowiedzą się pewnie o wszystkim poza wewnętrznymi procedurami Biura Ochrony Rządu, służącymi do ochrony bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie.
Rozmawiała:
Magdalena Strzebońska-Jasińska
fot.malopolska.online.pl