PILNE

Dług Krakowa rośnie. Miasto bagatelizuje problem

05 kwietnia 2018 Miasto
Autor:  Magdalena Strzebońska-Jasińśka

Dziś w centrum Krakowa uruchomiony został licznik, na którym można zobaczyć, jak zwiększa się zadłużenie miasta.– Chcemy, żeby każdy, kto będzie tutaj przechodził stanął oko w oko z tą porażającą liczbą – twierdzi Łukasz Gibała, lider stowarzyszenia Logiczna Alternatywa. - W życiu jest tak, że jak się ma bogatych rodziców i wszystko można kupić za gotówkę, to wydaje się, że zadłużenie jest największym nieszczęściem, jakie może człowieka spotkać - odpowiada mu Monika Chylaszek, rzecznik prezydenta Jacka Majchrowskiego.

Licznik stanął obok dawnego hotelu Cracovia. Bazą do niego były oficjalne dokumenty miejskie. Kwota na urządzeniu  zmienia się co sekundę o ponad 9 złotych. Zadłużenie Krakowa rośnie o 563 złote co minutę, prawie 34 tysiące złotych co godzinę i  ponad 800 tysięcy złotych co dzień.

Licznik ma uświadomić mieszkańcom, że odkąd Jacek Majchrowski objął fotel prezydenta miasta, zadłużenie Krakowa wzrosło – z około 800 milionów złotych w roku 2002 do 2,4 miliarda złotych obecnie.

A przecież kiedy Jacek Majchrowski konstruował pierwszą strategię rozwoju Krakowa na lata 2005-2019, obiecywał, że dług w tym czasie spadnie o połowę – mówi Łukasz Gibała. Co gorsza, w tym roku mamy też do czynienia z rekordowym deficytem budżetowym. W ostatnich latach  nie przekraczał on 100 milionów złotych, a w roku 2018 ma sięgnąć prawie 400 milionów. Nigdy w historii miasta nie zadłużaliśmy się w takim tempie

 Monika Chylaszek, rzecznik prezydenta Majchrowskiego odpiera zarzuty. Jej zdaniem zadłużenie Krakowa na tle innych miast nie wygląda najgorzej. W przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosi ono nieco ponad 3 tysiące złotych. Więcej do spłacenia mają wrocławianie, łodzianie, lublinianie czy mieszkańcy Rzeszowa.

- W życiu jest tak, że jak się ma bogatych rodziców i wszystko można kupić za gotówkę, to się wydaje, że zadłużenie jest największym nieszczęściem jakie może w człowieka spotkać. Jeśli jednak ktoś nie nie ma pieniędzy na mieszkanie i musi wziąć na ten cel kredyt, to wie, że nie jest on niczym złym pod warunkiem, że mamy stabilną sytuację finansową, by go spłacić. Podobnie jest zadłużaniem miasta - mówi Monika Chylaszek.

Rzeczniczka przypomina też, że dla dla Krakowa sporządzany jest rating, z którego wynika, że miasto od lat ma najwyższą z możliwych ocen zdolności kredytowej.

- Poza tym finanse Krakowa są pod stała kontrolą Regionalnej Izby Obrachunkowej i nie jest tak, że władze miasta mogą dowolnie się zadłużać. Nie zapominajmy też, ze jesteśmy w Unii Europejskiej i żeby skorzystać z dotacji musimy mieć własny wkład. Gdybyśmy sami próbowali go uzbierać, szanse na dofinansowania dawno by przepadły  - mówi rzecznik prezydenta.

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.