Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego wraz z dwoma innymi właścicielami Lasu Borkowskiego postawili Gminie Kraków ultimatum. Żądają 16 milionów złotych za 15 hektarowy las w przeciwnym razie grożą wycinką drzew.
Miasto ma czas na odpowiedź do 2 czerwca. Jeśli jej nie będzie właściciele uznają, że rezygnuje z kupna działek i tym samym z "zamiaru urządzenia w tym miejscu parku miejskiego". Z kolei krótki termin na podjęcie decyzji związany jest wejściem w życie zapowiadanych przepisów ograniczających wycinkę drzew. Wnioskodawcy informują bowiem, że przystąpią"do inwentaryzacji stanu zadrzewienia i sukcesywnej wycinki drzew".
- Sprawa jest kuriozalna. Jesteśmy zdziwieni, że kwota tak bardzo wzrosła od czasu negocjacji. Wcześniej mówiło się o 10 mln zł, a teraz zaproponowana kwota to 16 mln zł. Na pewno do 2 czerwca przygotujemy odpowiedź - powiedział nam Jan Machowski, rzecznik Urzędu Miasta Krakowa.
Próbowaliśmy się skontaktować z Szymonem Ziobrowskim, ale nie odbierał telefonu. Napisał jednak sms-a, w którym poinformował, że jest na urlopie i w sprawie Lasu Borkowskiego możemy rozmawiać z jego bratem. Problem jednak w tym, że nasze pytania chcieliśmy skierować bezpośrednio do niego w związku z pełnioną funkcją dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Chodzi o 15 hektarową działkę położoną u zbiegu ulic Żywieckiej i Zawiłej. Jej właściciele od kilku lat próbują sprzedać miastu ten teren. W 2006 roku zaproponowali kwotę 20 zł za m2, ale potem podnieśli ją do 35 zł za m2. Postawili też dodatkowy warunek umorzenia zaległości podatkowych, jakimi obarczona była nieruchomość. Wynosiły one łącznie ponad 146 tys. zł. Miasto nie zgodziło się jednak na te warunki.
Sprawa wróciła wraz z wejściem w życie przepisów pozwalających na wycinkę drzew bez zezwolenia. W Lesie Borkowskim pod topór poszły 50-letnie dęby i cisy. Mimo, że współwłaścicielem terenu jest Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego nie uchroniło to drzew przed masową wycinką. Sprawą zajęła się nawet prokuratura, która wszczęła śledztwo powołując się na artykuł mówiący o powodowaniu zniszczeń w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach.
Problemem znów zaczęły się interesować media i pod koniec marca odbyło się kolejne spotkanie z właścicielami terenu. - Podtrzymali oni wolę zbycia na rzecz gminy nieruchomości u zbiegu ul. Żywieckiej i ul. Zawiłej i w terminie 3 miesięcy oczekują na zajęcie ostatecznego stanowiska miasta w tym przedmiocie - informował wówczas Maciej Grzyb, dyrektor biura prasowego UMK.
Z inicjatywą wystąpili też radni, przyjmując uchwałę kierunkową zobowiązującą prezydenta do pozyskania na rzecz gminy tego terenu.
Nieruchomości porośnięte lasem u zbiegu ulic Żywieckiej i Zawiłej położone są na obszarze obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego "Polana Żywiecka", zgodnie z którym w większości znajdują się w terenie zieleni urządzonej o podstawowym przeznaczeniu pod zieleń urządzoną wysoką i niską. To jednak nie chroni terenu przed wycinką, a jedynie przed zabudową.