PILNE

Dyskusja radnych: niech biorą kredyt na dziecko

Radni odrzucili projekt uchwały w sprawie finansowania in vitro w Krakowie. – Jest mi za was wstyd – skomentowała Małgorzata Jantos z Nowoczesnej, która zgłosiła projekt uchwały.

11 stycznia 2017 Miasto
Autor:  Anna Kolet-Iciek

Radni odrzucili projekt uchwały w sprawie finansowania in vitro w Krakowie. – Jest mi za was wstyd – skomentowała Małgorzata Jantos z Nowoczesnej, która zgłosiła projekt uchwały.

Za jej przyjęciem głosowało 19 radnych, przeciw było 21 (w tym cały klub PiS), jedna osoba – Anna Prokop-Staszecka (z zawodu lekarz) wstrzymała się od głosu. Na czas głosowania salę obrad opuścili dwaj radni PO Tomasz Urynowicz i Stanisław Zięba. Przeciwko in vitro zagłosowali Adam Migdał i Rafał Komarewicz z klubu Przyjazny Kraków.

Głosowanie, na wniosek radnych PiS, odbywało się imiennie, tzn. każdy radny musiał wstać i powiedzieć, jak głosuje. – Wstyd mi za was - denerwowała się Małgorzata Jantos po ogłoszeniu wyników. - Obowiązkiem lekarza jest optowanie za prawdą w medycynie – zwróciła się do radnej Prokop-Staszeckiej z klubu Przyjazny Kraków. 

- Jestem lekarzem i słuchałam tych wypowiedzi z zażenowaniem, jestem za in vitro, ale przeciw jego  finansowaniu z budżetu miasta, bo widzę niedostatki służby zdrowia. Jeśli zaczniemy finansować leczenie zaćmy, to możemy zastanowić się nad finansowaniem zabiegów In vitro – ripostowała Anna Prokop-Staszecka.

W uchwale chodziło o to czy Kraków powinien zorganizować własny program dofinansowania zabiegów in vitro. Gdyby uchwała przeszła urzędnicy musieliby oszacować zapotrzebowanie na takie zabiegi wśród mieszkańców Krakowa, a następnie opracować program wsparcia dla bezpłodnych par. Radna Jantos chciała, by na ten program w latach 2017-2020 poszło 8 mln złotych z miejskiej kasy. 

Zanim jednak doszło do głosowania, radni i zaproszeni goście mogli się dowiedzieć, że in vitro to przestępstwo, a niepłodne pary powinny raczej wziąć kredyt na dziecko zamiast wyciągać rękę po publiczne pieniądze.

Dzieci zabijane i mrożone w beczkach

Jeszcze przed rozpoczęciem sesji zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy tej metody zorganizowali pod magistratem pikiety. Obrońcy życia przynieśli transparent z napisem: "Co robi się z dziećmi z in vitro?". "Mrozi w beczkach", "porzuca chore" i "zabija po wykryciu wad" (co zilustrowano fotografią przedstawiającą aborcję w 24. tygodniu).

Przed magistratem pojawili się również zwolennicy metody z Nowoczesnej i Partii Razem. "Szczęściu trzeba pomóc", "Razem za in vitro dla Krakowa" – napisali na swoich transparentach.

Pary zatrzymane w połowie drogi

Około godziny 16. w sali obrad rozpoczęła się dyskusja. Małgorzata Jantos, z partii Nowoczesna, pomysłodawczyni projektu uchwały przekonywała, że niepłodność to taka sama choroba jak choroba alkoholowa, a skoro miasto wspiera walkę z alkoholizmem, to powinno też pomóc bezpłodnym parom, zwłaszcza, że część miast, jak Częstochowa czy Łódź, już to robi. Przypomniała też, że po tym, jak rząd wycofał się z finansowania metody wiele par zatrzymano w połowie drogi, bez możliwości dokończenia leczenia. – W jednym z wywiadów prezydent Majchrowski przekonywał niedawno, że przynajmniej te pary powinny otrzymać wsparcie miasta – mówiła radna Jantos.

Zauważyła też, że nasze miasto stać na to, bo ma drugi co do wielkości budżet w kraju.

Eugenika i przestępstwo

Radny PiS Marek Lasota zaznaczył, że nie będzie jego zgody na to, by nowe życie powstawało kosztem innych żyć. – W tej metodzie wybiera się zarodki, to eugenika. Wątpliwości są na tyle poważne, że nie będę mógł poprzeć tej uchwały.

Była to jedna z najłagodniejszych wypowiedzi na tej sesji, jaka padła z ust przeciwników in vitro.

Zaraz później na mównicę wyszedł Adam Grelecki z PiS. – In vitro jest głęboko nieetyczne, są inne metody leczenia niepłodności, takie jak naprotechnologia, które są naturalne. In vitro to nie jest leczenie tylko pójście najprostszą drogą. W ten sposób produkuje się zwierzęta na wsiach. Przecież my jesteśmy ludźmi, katolikami, chrześcijanami. Pieniądze powinny iść na leczenie par, ale normalnymi metodami. In vitro to przestępstwo i zabijanie życia ludzkiego – grzmiał z mównicy radny Grelecki. - Żeby mogło urodzić się jedno dziecko z in vitro, 40 musi zginąć – dodawał.

Dzieci z in vitro jak marchewki?

Wtórował mu Józef Jałocha z PiS, który radził parom zmagającym się z niepłodnością, by zamiast wyciągać ręce po publiczne pieniądze, wzięły kredyt. - Dziecko kosztuje tylko 16 tys. zł, to niewiele w porównaniu z nowym samochodem czy telewizorem – wyliczał radny Jałocha. – Nie chcę dokładać do tego własnego sumienia, bo nie mamy pewności, jakie w przyszłości będą dzieci osób poczętych w wyniku in vitro, nawet nie wiadomo, czy te osoby będą płodne. Zabawa genetyką już sprawiła, że mamy marchewki bez smaku.

Plemniki też giną

Aleksander Miszalski z PO przytaczał wyniki badań, które pokazują, że 70 proc. Polaków popiera finansowanie in vitro, a tylko 14 proc. jest przeciwnych tej metodzie.

Andrzej Hawranek z PO dziwił się z kolei, że tak prorodzinna partia, jak PiS nie chce wspierać metody, która może przyczynić się do dzietności. Wspomniał też o … plemnikach, które giną w procesie naturalnego zapłodnienia.

- Może tymi plemnikami też powinniście się państwo zainteresować, żeby one nie umierały – zwrócił się do radnych PiS Aleksander Miszalski.

Wojciech Krzysztonek z PO apelował:- Nie bądźmy panami sumień Polaków, powinniśmy dać ludziom możliwość skorzystania z tej oferty, bo podatki w Krakowie płacą nie tylko katolicy. Sam poprę ten projekt, bo mam wielu znajomych, którzy dzięki tej metodzie cieszą się dziećmi i nie mógłbym im spojrzeć w oczy, gdybym zagłosował przeciw.

Procedura śmierci

W dyskusji głos zabrali również obrońcy życia spoza rady. Dr inż. Antoni Zięba zapowiedział, że skieruje sprawę do komisji etyki lekarskiej przeciwko doktorowi Bartoszowi Chrostowskiemu, który wcześniej, na prośbę radnej Jantos, wyjaśniał radnym, na czym polega procedura in vitro.

- Doktor mówił wiele nieprawdy. In vitro to procedura śmierci, a nie życia, bo z ponad 3 mln poczętych dzieci rodzi się tylko 3 proc. – mówi Antoni Zięba.

- Jeśli prezydent nie ma na co wydawać pieniędzy, to niech da na zmniejszenie kolejek do lekarzy, ja na wizytę u endokrynologa czekam od kilku miesięcy – wtórowała mu Małgorzata Woźniak, mieszkanka Krakowa. - Nie życzymy sobie, żeby z naszych podatków było finansowane in vitro, niech sobie biorą na to kredyty, bo ta metoda to profanacja człowieczeństwa. 

Dyskusja nad projektem trwała ponad dwie godziny i zakończyła się odrzuceniem uchwały.

Fot. krakow.pl

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.