PILNE

Dzięki biegłym skazany chirurg dziecięcy może uniknąć więzienia

09 maja 2017 Kronika Kryminalna
Autor:  Magdalena Strzebońska-Jasińska

 71-letni Jan S., krakowski chirurg dziecięcy skazany za korupcję na więzienie może tam ostatecznie nie trafić. Już sześć uczelni medycznych w kraju odmówiło wydania opinii, która ma stwierdzić, czy stan zdrowia lekarza zezwala mu na odbywanie kary w warunkach więziennych.

W pażdzierniku ubiegłego roku sąd skazał Jana S. prawomocnym wyrokiem na 2 lata i 8 miesięcy więzienia za pobieranie łapówek od rodziców chorych dzieci, które trafiły do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu.

W styczniu adwokaci lekarza wystąpili do sądu o odroczenie wykonania kary na rok. Powołali się na zły stan zdrowia skazanego. Sam lekarz na posiedzeniu sądowym mówił, że leczy się w przychodni kardiologicznej. Ponadto od czasu procesu ujawniła się u niego cukrzyca i że przez stres ma też zaburzenia wzroku.

Jan S. nie zgłosił się jednak na badania do biegłego - specjalisty chorób wewnętrznych, który miał ocenić czy są przeszkody, by mężczyzna odbywał karę w zakładzie karnym i czy mógłby być leczony w warunkach więziennych. Przed sądem Jan S., tłumaczył, że nic nie wiedział o terminie badania, bo żona odebrała pismo z sądu i zapomniała mu o tym powiedzieć.

Obrońcy wnieśli o nowy termin badań. Sąd tę prośbę uwzględnił podobnie jak wniosek prokuratury, by stan zdrowia Jana S. ocenił ekspert z Zakładu Medycyny Sądowej spoza Krakowa. Sąd dodatkowo postanowił, że na temat zdrowia chirurga powinien kompleksowo wypowiedzieć się nie jeden biegły, lecz zespół składający się m.in. z kardiologa, urologa i okulisty.

I zaczął się problem. Najpierw wydania opinii odmówili biegli ze Śląskiej Akademii Medycznej. Powołali się na fakt, że są obciążeni innymi sprawami oraz, że nie mają wykwalifikowanej kadry medycznej. Odmowne odpowiedzi nadeszły też z katedr i zakładów medycyny sądowej w Lublinie, Łodzi, Warszawie,  Wrocławiu i Poznaniu. Argumenty były różne. W Lublinie jest tylko dwóch specjalistów z medycyny sądowej i przyjmują sprawy z tamtego regionu. Odmowa specjalistów z Warszawy i Poznania wiązała się nawałem pracy i zaległościami. We Wrocławiu dodatkowym argumentem był brak konsultanta do oceny jednej z chorób.

  Jak powiedziała nam sędzia Danuta Górszczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie, teraz jeszcze o przyjęciu sprawy mają zdecydować eksperci z Gdańska i Bydgoszczy. Na pytanie co się stanie, jeśli wszystkie ośrodki medyczne w kraju nie będą się chciały wypowiedzieć  na temat stanu zdrowia lekarza, sędzia stwierdziła, że są inne możliwości, ale łączy się to w wydłużeniem postępowania.

- Zamiast jednej kompleksowej opinii możliwe jest wydanie kilku cząstkowych. Lekarze przedstawią je na sali rozpraw, odnosząc się także do opinii pozostałych biegłych - mówi sędzia Górszczyk. - Sąd może też zwrócić się o wydanie opinii do osoby, która ma wiadomości specjalne, ale nie jest biegłym sądowym lub do agranicznych biegłych. Poszukiwanie ekspertów ma jednak wpływ na wydłużenie postępowania.

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.