Dwóch głosów zabrakło, by obywatelski projekt uchwały w sprawie finansowania in vitro z budżetu miasta został dziś przyjęty przez radę miasta. Przeciw głosował cały klub PiS, wsparł ich Adam Migdał z klubu Przyjazny Kraków, a Rafał Komarewicz (również PK) wstrzymał się od głosu.
Metoda in vitro jest niegodziwa i przypomina selekcję ludzi dokonywaną przez Niemców w obozach koncentracyjnych, a niepłodność bierze się ze smogu i promieniowania elektromagnetycznego - m.in. takie argumenty padły podczas dzisiejszej dyskusji nad projektem.
Pomoc w walce o szczęśliwe rodzicielstwo
Uchwałę kierunkową do prezydenta zobowiązującą go do przygotowania programu finansowania leczenia niepłodności metodą in vitro z budżetu miasta przygotowała grupa mieszkańców, która następnie pod projektem zebrała ponad 5 tys. podpisów krakowian.
Nina Gabryś, przedstawicielka komitetu w imieniu ponad 25 tys. mieszkańców miasta zmagających się z problemem niepłodności apelowała dziś do radnych o przyjęcie uchwały i pomoc bezpłodnym parom w walce o szczęśliwe rodzicielstwo, jaką mają już mieszkańcy wielu polskich miast. - Obywatele mają prawo, by ich reprezentanci przedłożyli ich dobro ponad partyjne interesy i własne uprzedzenia - przekonywała Nina Gabryś. - Rodzina nie powinna być przywilejem dla tych, których stać na zabieg.
Dziecko, jak mieszkanie. Też można je pozyskać w niegodziwy sposób
W imieniu klubu PiS na temat projektu wypowiadał się dziś Jan Franczyk. W niemal godzinnym wystąpieniu radny przekonywał, że metoda in vitro jest “niegodziwa”. Zaznaczył, że każde dziecko, które przychodzi na świat jest wielkim dobrem, podobnie jak posiadanie własnego mieszkania. - Jednak to dobro, jakim jest mieszkanie można pozyskać w sposób moralnie niegodziwy, w drodze oszustwa. To samo jest z in vitro. Choć cel jest piękny i wspaniały to jednak metoda jego osiągnięcia jest niegodziwa - zaznaczył radny Franczyk.
Niemcy też dokonywali selekcji
Przypomniał, że podczas procedury wybierane są zarodki, które dostają szansę na życie, a pozostałe są zamrażane i takiej możliwości nie otrzymują. - Nikt nie dał nam prawa do decydowania, kto może żyć, a kto nie. To Niemcy w czasie II wojny światowej dokonywali takiej selekcji, na tych co mogą żyć i tych co pójdą do gazu - stwierdził Jan Franczyk.
Zebry i dziobaki
Zaznaczył też, że embrion ludzki z molekularnego punktu widzenia jest organizmem ludzkim od samego momentu zapłodnienia. - Przewodnicząca partii Nowoczesna mówiła niedawno, że embrion nie jest człowiekiem. A zatem czym jest? Zebrą, kangurem, czy może dziobakiem? - dopytywał radny.
Jego wypowiedź oburzyła mieszkańców. - Nie sądziłam, że podczas dyskusji nad finansowaniem in vitro padną takie słowa, jak kangur, niegodziwość, czy hitlerowskie Niemcy. One nie powinny się tu pojawić - denerwowała się Nina Gabryś.
Inna mieszkanka przyznała, że zna dziecko poczęte dzięki metodzie in vitro. - Czy radny Franczyk chce powiedzieć jego rodzicom, że ich szczęście pochodzi z niegodziwości, a Adasiowi, że jego rodzice popełnili zbrodnię, by on mógł się narodzić?
Człowiek grzeszy na własny rachunek
- Kto dał wam prawo do porównywania bezpłodnych par do nazistów? - pytał radny Aleksander Miszalski z PO, a jego klubowy kolega Wojciech Krzysztonek stwierdził: - Talibowie też narzucają innym swoje przekonania. Dajcie mieszkańcom szansę rozstrzygnięcia we własnych sumieniach czy chcą skorzystać z tej metody.
- Nie jesteśmy właścicielami cudzych sumień. Człowiek grzeszy na własny rachunek. Niech ludzie decydują sami za siebie, chodzi jedynie o udzielenie im wsparcia finansowego - wtórowała mu radna Małgorzata Jantos z Nowoczesnej.
Mokry kostium, smog i fale
Radni podjęli się też próby przeanalizowania przyczyn niepłodności. - Kiedy byłam małą dziewczynka mówiono mi, żebym nie siedziała na plaży w mokrym kostiumie kąpielowym, bo nie będą mogła mieć dzieci. teraz dochodzą do tego inne zagrożenia, jak zanieczyszczenie środowiska, czy fale elektromagnetyczne, na które młode osoby narażają się z własnej woli - zaznaczyła radna niezależna Marta Patena.
Z kolei radny Jan Franczyk przekonywał, że na niepłodność wpływa zanieczyszczenie powietrza, więc lepiej przeznaczać pieniądze na walkę ze smogiem.
Ostatecznie, podczas imiennego głosowania rada odrzuciła projekt uchwały. Za było 20 radnych, przeciw 22, jeden wstrzymał się od głosu.
- Pokazaliście, jak PiS traktuje suwerena - podsumowała wynik głosowania radna Jantos.
Fot. fokusmedia