Kierowca tira, który prawie dwa lata temu spowodował katastrofę drogową na Ruczaju stanie przed sadem. W wypadku rannych zostało 13 osób. Mężczyzna przyznał się do winy.
Do wypadku doszło w maju 2015 roku. Wówczas 55-letni Grzegorz O., mieszkaniec Kraśnika jadąc tirem ul. Grota Roweckiego w kierunku skrzyżowania z ul. Kobierzyńską nie zahamował na czas, taranując stojące przed nim - na czerwonym świetle - auta.
Grzegorz O. uciekł z miejsca zdarzenia. W wypadku rannych zostało 13 osób. Ponadto kierowca uszkodził 19 samochodów.
W śledztwie ustalono, że wypadek zdarzył się na prostym odcinku jezdni o suchej, czystej i gładkiej nawierzchni, w miejscu gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km na godzinę. W dniu wypadku panowały dobre warunki atmosferyczne.
- Samochód kierowcy nie był sprawny technicznie, ale to nie przyczyniło się do wypadku - powiedział portalowi news.krakow.pl prok. Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej Prokuratury Okręgowej.
W chwili zdarzenia Grzegorz O. nie był pijany, ani pod wpływem środków odurzających.
Kierowca przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. Twierdził, że nie chciał najechać na samochody, ale nie umiał wyjaśnić, jak doszło do zdarzenia. Dojeżdżając do skrzyżowania widział przed sobą jadące samochody. Gdy światło zmieniło się on nie zdążył zahamować i uderzył w stojące przed nim auta. Kierowca twierdził, że powodem wypadku mogło być przemęczenie.
Grzegorz O. nie był dotychczas karany. Za zarzucony mu czyn grozi kara od 1, 5 roku do 15 lat pozbawienia wolności.
fot. P. Krawczyk/krakow.pl