Koniec z ukrywaniem informacji przed mieszkańcami? [Rozmowa]

Korzystaliście kiedyś z krakowskiego BIP-u? Byliście na sesji Rady Miasta Krakowa podczas dyskusji? Trudno powiedzieć, by samorząd był dla mieszkańców - stwierdza podgórski radny Jacek Młynarz i proponuje: Naprawmy krakowski samorząd za pieniądze z budżetu obywatelskiego.

ROZMOWA z Jackiem Młynarzem, pomysłodawcą projektu

Co się Panu nie podoba w krakowskim samorządzie?

Łatwiej byłoby wymienić rzeczy, które mi się podobają.

No to słucham.

Właściwie podoba mi się tylko to, że urzędnicy w końcu zaczęli nas słuchać, że głos mieszkańców zaczął być uwzględniany podczas prac nad niektórymi uchwałami i zmianami dotyczącymi funkcjonowania miasta. Tę zmianę, całkiem niedawno, wywalczyli jednak sami mieszkańcy.

Krakowianie są zapraszani do konsultowania projektów uchwał, ale kiedy zamieniają się one w konkretne prawo mają problem z dotarciem do informacji, które ich interesują.

To dlatego, że Biuletyn Informacji Publicznej Miasta Krakowa, w którym zamieszczane są te uchwały jest chaotyczny, nieczytelny, nieintuicyjny i kłopotliwy w obsłudze.

Wiedza dostępna tylko dla wtajemniczonych?

Tak to teraz wygląda. Kiedy zgłosiłem swój pomysł do tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego dostałem nawet maila z biura zajmującego się BO o treści: “Dobra inicjatywa, choć obawiam się że dane nie bez przyczyny pokazywane są w takiej formie. Znalezienie przetargu, uchwały, ogłoszeń jest niemożliwe”.

Urząd ukrywa pewne informacje, bo im mniej mieszkańcy wiedzą tym lepiej dla urzędników?

Wydaje mi się, że strony urzędowe funkcjonują tak, a nie inaczej również dlatego, że obecne kierownictwo miasta nie przywiązuje wagi do ich wyglądu i funkcjonalności. A skoro dla prezydenta miasta są to mało istotne kwestie, to urzędnicy również się tym nie przejmują.

Co należałoby poprawić?

Na początek czytelność i przejrzystość szaty graficznej, formę prezentacji wszelkich dokumentów i uchwał, które obecnie mają nikomu nic nie mówiące numery. Potrzeba dużo czasu i cierpliwości, żeby znaleźć interesujący nas dokumenty, a i tak nie mamy pewności, czy jest to wersja ostateczna. Nie wiadomo, który plik jest głównym dokumentem, które są załącznikami – musimy ściągnąć wszystkie, aby znaleźć jedną rzecz, która nas interesuje; wszystkie uchwały i załączniki do uchwał powinny być podpisane na stronie, a najlepiej powinna być możliwość ściągnięcia uchwały jako tekstu jednolitego uwzględniającego wszystkie poprawki.

Jaki byłby koszt tej zmiany?

Ok. 200 tys. zł, może trochę więcej.

Pana wątpliwości budzi też tryb pracy krakowskiej Rady Miasta.

Tu zmiana byłaby szybka i bezkosztowa. Obecnie sesja rady wygląda tak, że najpierw radni debatują nad danymi uchwałami, a głosowanie przeprowadzane jest na zakończenie posiedzenia w bloku głosowań. Czasem takie głosowania odbywają się późnym popołudniem lub wieczorem, co jest kłopotliwe dla mieszkańców, zainteresowanych danym tematem. Zdarza się bowiem, że mieszkańcy biorą udział w dyskusji nad projektem, ale żeby doczekać finału muszą spędzić na sali obrad cały dzień. Taki sposób głosowania sprzyja jednak radnym, którzy nie zawsze biorą udział w merytorycznych dyskusjach, a pojawiają się tylko na koniec sesji, żeby zagłosować.

I często nawet nie znają treści uchwał.

Bo to, jak zagłosują radni danego ugrupowania ustalane jest zwykle na posiedzeniu klubu, a nie na sali obrad. O zmianę formy obradowania możemy jedynie apelować. Jako mieszkańcy nie możemy radnym niczego nakazać.

Do jutra trwa ocena formalna wniosków złożonych do tegorocznego budżetu obywatelskiego. Od 17 do 30 czerwca mieszkańcy będą wybierać najlepsze ich zdaniem inicjatywy. W tegorocznej edycji zgłoszono w sumie 587 projektów: 236 o charakterze ogólnomiejskim i 351 dzielnicowych.