PILNE

Konsultacje w Nowej Hucie w atmosferze skandalu [Rozmowa]

27 marca 2017 Miasto
Autor:  Magdalena Strzebońska-Jasińska

Tomasz Urynowicz Foto: bip.krakow.pl

Rozmowa z Tomaszem Urynowiczem, nowohuckim radnym (P0)

Jednolite kolory elewacji, zakaz zamurowywania okien, odtworzenie tralek, murków, schodów, zakaz zaklejania całych szyb reklamami, aż wreszcie uporządkowanie zieleni i ruchu wewnątrz osiedli. Te i inne propozycje zawarło miasto w projekcie utworzenia Parku Kulturowego dla Nowej Huty. Kto za te zmiany zapłaci?

I to jest problem. Żeby ten dokument stał się realny, to znaczy, by mieszkańcy chcieli się do niego w przyszłości stosować, to miasto oprócz wykazania na papierze samej troski o architekturę i zabytki czy zieleń w Nowej Hucie powinno też przygotować programy wsparcia.

Jakie programy ma Pan na myśli?

Na przykład plan rozwoju gospodarczego dla Nowej Huty, który obejmowałby elementy związane z ustalaniem stawek czynszowych w miejskich lokalach, czy też inne sposoby wspierania działalności gospodarczej, bo to m.in. lokale handlowe mają być poddane pewnej dyscyplinie architektonicznej. To samo dotyczy przestrzeni publicznej. Jeśli bowiem mówi się o uporządkowaniu kwestii ruchu wewnątrz osiedli tworząc parkingi podziemne lub zbiorcze, to nie da się tego osiągnąć bez odpowiednich zapisów w innych strategicznych dokumentach miasta. A gdy jest mowa o uporządkowaniu zieleni, to trzeba stworzyć specjalny plan dla nowohuckiej zieleni.

Miasto ma już doświadczenie związane z tworzeniem parków kulturowych. Takimi rygorami objęte zostało Stare Miasto.

Nowa Huta to jest inna tkanka społeczna. To miejsce, w którym żyje 65 tys. ludzi ze swoimi ambicjami, problemami i możliwościami finansowymi.

Jak ich przekonać, że te zmiany są konieczne?

Trzeba cały czas uświadamiać, że założenia planu ochrony dla parku kulturowego to wizja nie tyle troski o przeszłość, ile wizja przyszłości Nowej Huty.

Co miasto robi, by mieszkańców uświadamiać?

W zasadzie nic. Podam przykład.  Projektowane regulacje związane są nie tylko z przestrzenią publiczną, ale też z budynkami należącymi do 500 wspólnot mieszkaniowych. Nikt jednak członków wspólnot o zdanie nie pyta. Cóż więc z tego, że przyjmiemy uchwałę nakazującą ujednolicenie budynków, skoro nikt tego przestrzegać nie będzie. 

Czy mieszkańcy są zainteresowani tym problemem?


Pewnie byliby, gdyby ktoś ich rzetelnie poinformował o przygotowywanych propozycjach. Tymczasem informacja, o tym co ich czeka w związku z przyjęciem nowych regulacji do nich nie dociera, nie powstaje żaden plan informacyjny i plan przeprowadzenia konsultacji. To smutne, bo kawał porządnej roboty ekspertów -  przez sposób działania urzędników - może trafić zwyczajnie do kosza.

Jak można temu zaradzić?

Miasto ogranicza się do opublikowania wiadomości na swoich portalach informacyjnych. Takie działanie jednak nie wystarczy, by mieszkańców zaangażować w proces tworzenia, uzgadniania i decydowania. Potrzebna jest dobra kampania informacyjna. Miasto musi sobie uświadomić, że ten projekt może się udać tylko wtedy, gdy nie będzie urzędniczą instrukcją, a efektem społecznego porozumienia.  Parku Kulturowego dla Nowej Huty nie da się przeforsować bez współpracy z mieszkańcami, zgody i konsensusu społecznego wokół zapisów przyszłej uchwały.

Miasto przedłuża o trzy miesiące termin konsultacji w sprawie utworzenia parku kulturowego dla Nowej Huty . Czy ktoś na te spotkania przychodzi?

Na ostatnim było 50 osób. Jedna połowa to miejscy urzędnicy, druga aktywiści. Dlatego uważam ten sposób prowadzenia konsultacji społecznych za skandal, za grzech zaniechania. 

Rozmawiała:

Magdalena Strzebońska-Jasińska

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.