PILNE

Kraków nie pomoże mieszkańcom w walce z komarami i kleszczami

01 czerwca 2017 Miasto
Autor:  Anna Kolet-Iciek

Tarnowianie wkrótce odetchną z ulgą. Tamtejszy urząd właśnie wypowiedział wojnę komarom. Kraków nie zamierza pójść w jego ślady.

Od kilku dni jest wilgotno i ciepło, a to idealna pogoda dla kleszczy i komarów, które coraz bardziej dają o sobie znać. W niektórych rejonach Małopolski można już mówić o prawdziwej pladze.

Dlatego Tarnów przygotowuje się do ostrego kontrataku. Miasto szuka już firmy, która mogłaby zająć się opryskami zwalczającymi komary. Jak zapowiada na antenie Radia Kraków Stefan Piotrowski z tarnowskiego magistratu takie opryski mogłyby się rozpocząć już w przyszłym tygodniu. Środki chemiczne mogą przynieść chwilową ulgę, pod warunkiem, że nie spadnie deszcz.

Uratują nas nietoperze

Tymczasem mieszkańcy Krakowa sami będą musieli zmierzyć się z problemem. Choć w naszym mieście komary dają już mocno o sobie znać, magistrat nie zamierza pójść w ślady Tarnowa i nie zastosuje oprysków chemicznych licząc na to, że z uprzykrzającymi nam życie insektami lepiej poradzą sobie ptaki i nietoperze.

- Takie opryski to wprowadzanie chemii do środowiska i to na dużą skalę, co nie jest dobre szczególnie w mocno zurbanizowanych rejonach - tłumaczy Jan Machowski z biura prasowego UMK. - Środki chemiczne nie pozostają też bez wpływu na człowieka. Stąd lepszymi rozwiązaniami w walce z komarami jest wspierać populację owadożernych ptaków (np. jerzyków) i nietoperzy.

Z kleszczami nie da się wygrać?

Podobne argumenty padają, gdy pytamy o sposób walki z kleszczami. To niebezpieczne zwierzęta, które przenoszą wiele chorób, w tym boreliozę, na którą zapada coraz więcej osób. Z danych krakowskiego sanepidu wynika, że w ubiegłym roku boreliozę zdiagnozowano u 323 krakowian i 174 mieszkańców powiatu krakowskiego.

Mieszkańcy Krakowa, którzy zachorowali na boreliozę mieli kontakt z kleszczami najczęściej w przydomowych ogródkach, działkach rekreacyjnych, w parkach miejskich, na placach zabaw i w Lasku Wolskim.

Łukasz Wantuch, radny z klubu Przyjazny Kraków zaniepokojony tymi danymi wystąpił nawet z interpelacją do prezydenta, w której domagał się przeprowadzenia badań miejskich kleszczy i sprawdzenia, czy w krakowskich parkach żyją takie, mogące być zagrożeniem dla człowieka. W odpowiedzi usłyszał, że miasto nie zleciło takich badań, a mieszkańcy do tej pory nie zgłaszali urzędnikom przypadków ukąszenia przez kleszcze na terenie obiektów parkowych.

Oprysków zwalczających kleszcze również nie będzie, bo - jak twierdzą urzędnicy - nie ma dopuszczonych do stosowania w takich warunkach środków chemicznych do ich zwalczania.

Innego zdania jest jednak Magdalena Mrozek z krakowskiej firmy, która zajmuje się zwalczaniem insektów.

- W tym celu stosujemy preparat, który jest bezpieczny dla ludzi, a działa nie tylko na kleszcze, ale także komary, czy muchy. Przy okazji mogą ucierpieć pożyteczne owady, dlatego nigdy nie opryskujemy kwiatów czy kwitnących krzewów - mówi Magdalena Mrozek.

Koszt wykonania oprysku 10-arowej działki to ok. 400 zł, niestety opryski trzeba powtarzać średnio raz na miesiąc. - Dlatego miasto zapewne nigdy się na to nie zdecyduje, bo to duże i kosztowne przedsięwzięcie - podejrzewa pani Magdalena.

Miasto w walce z kleszczami postawiło więc głównie na zwalczanie gryzoni, które należą do podstawowych żywicieli tych niebezpiecznych pajęczaków. 

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.