PILNE

Kraków szuka podpalacza tężni. Rośnie nagroda za jego schwytanie

24 kwietnia 2018 Miasto
Autor:  Anna Kolet-Iciek

Choć policja nadal milczy na temat ewentualnych przyczyn pożaru nowohuckiej tężni, mieszkańcy nie mają wątpliwości, że doszło do podpalenia. Rośnie też wysokość nagrody ustanowionej przez radnego miejskiego za pomoc w ujęciu sprawcy.

Pierwsza w Krakowie tężnia solankowa miała zostać uruchomiona 4 czerwca. Potężna konstrukcja, składająca się z trzech 18-metrowych ramion była już niemal gotowa. Trwało jej wypełnianie gałązkami tarniny. To po nich miała spływać wielicka solanka tworząc wokół leczniczy aerozol, podobny do tego znad brzegu morza. Inhalacje powietrzem nasyconym jodem pomagają w wielu chorobach układu oddechowego i działają profilaktycznie. Nic zatem dziwnego, że na uruchomienie tężni z niecierpliwością czekali mieszkańcy Krakowa, którzy przez większą część roku oddychają kiepskim powietrzem.

Spłonęła błyskawicznie

Ich marzenia o leczniczych inhalacjach poszły z dymem w nocy z niedzieli na poniedziałek. Ok. północy straż pożarna odebrała kilka zgłoszeń od okolicznych mieszkańców, którzy dostrzegli ogień nad Zalewem Nowohuckim. W akcji gaśniczej wzięło udział niemal 30 strażaków, ale drewniany obiekt płonął błyskawicznie i po chwili z konstrukcji, której wartość szacuje się na 1,3 mln zł, zostały jedynie zgliszcza.

Na miejscu od razu pojawiła się policja, prokuratura oraz biegli. Technicy z laboratorium kryminalistycznego zabezpieczyli ślady. Na razie nie jest jeszcze znany efekt ich prac.

Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz

Mieszkańcy są jednak przekonani, że doszło do podpalenia, podobnego zdania jest Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej, w imieniu którego prowadzona była inwestycja.

- Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz. - mówi. - Do pożaru doszło w nocy, a nie w słoneczny dzień, więc należy wykluczyć przypadkowe podpalenia np. od kawałka szkła. W tężni nie było instalacji elektrycznej, która miała być montowana dopiero dziś, więc albo ktoś celowo przeszedł przez ogrodzenie i podłożył ogień, albo np. przez nieuwagę rzucił niedopałek papierosa, co z uwagi na odległość od ogrodzenia też wydaje się mało prawdopodobne - tłumaczy Piotr Kempf.

Policja: nie ma pewności, że było to podpalenie 

Czynności operacyjne w tej sprawie prowadzi komenda miejska policji. - Mają one charakter niejawny dlatego nie możemy mówić o szczegółach - podkreśla mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji. - Nie ma pewności, że doszło do umyślnego podpalenia - dodaje policjant.

Coraz wyższa nagroda

Tymczasem rośnie wysokość nagrody jaką radny miejski Łukasz Wantuch postanowił wypłacić z diety radnego osobie, która przyczyni się do złapania sprawców podpalenia.

Wantuch zadeklarował, że wyłoży 1000 zł. Zaraz potem drugi tysiąc dorzucił nowohucki radny Tomasz Urynowicz, tyle samo zadeklarował radny Michał Drewnicki. Drobniejsze kwoty dorzucają też mieszkańcy.

W sumie zadeklarowana wysokość nagrody wynosi już 3600 zł.

Czy w Nowej Hucie grasuje podpalacz?

Od wczoraj pożar tężni jest w Nowej Hucie tematem numer jeden. Są tacy, którzy twierdzą, że w dzielnicy grasuje seryjny podpalacz i przypominają o sprawie podpalenia minibaru BBQ Grill MaNHattan, do którego doszło 29 stycznia również nad zalewem. Sprawca tego podpalenia został jednak szybko zatrzymany. Już 1 lutego trafił do aresztu i jest w nim do dziś, w połowie kwietnia prokuratura wysłała do sądu przeciwko niemu akt oskarżenia.

Mieszkańcy twierdzą również, że na os. Uroczym dochodzi do częstych podpaleń koszy na śmieci. Policja tego jednak nie potwierdza. - To wszystko sporadyczne przypadki. Nie mamy do czynienia z seryjnym podpalaczem działającym na terenie Nowej Huty - zapewnia Sebastian Gleń.

Nowy obiekt już we wrześniu?

Miasto obiecuje, że tężnia szybko zostanie odbudowana. Taką deklarację, kilka godzin po pożarze, złożył na swoim FB prezydent Jacek Majchrowski. Piotr Kempf podał nawet konkretny termin. Jego zdaniem otwarcie odbudowanej tężni mogłoby nastąpić już we wrześniu. - Ze wstępnych oględzin wynika, że na szczęście nie doszło do uszkodzenia zbiorników podziemnych, co ułatwi odbudowę - mówi dyrektor Kempf.

Nie wiadomo jednak, kiedy ekipa będzie mogła wejść na plac budowy. Policja i prokuratura zapewniają, że po zabezpieczeniu dowodów nie będzie przeciwwskazań, by odbudowa tężni ruszyła. Jednak problemem może być dochodzenie odszkodowania. Nie wiadomo, czy firma bez odzyskania pieniędzy od ubezpieczyciela będzie chciała wznowić prace. - Za kilka dni planujemy spotkanie z przedstawicielami szczecińskiej firmy, która wygrała przetarg na budowę tężni i wówczas będziemy wiedzieć coś więcej - zapowiada Piotr Kempf.

Dyrektor ZZM zapewnia, że miasto nie straciło ani grosza w związku z pożarem ponieważ do tej pory na budowę tężni nic nie wydano. Rozliczenie miało nastąpić po zakończeniu prac i oddaniu obiektu.

Fot. Fokusmedia

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.