Krakowscy sędziowie są wobec siebie podejrzliwi?

 O tym, jak funkcjonuje krakowski Sąd Apelacyjny w cieniu afery dotyczącej wyłudzeń, czy sędziowie mają przez nią problem z orzekaniem i czy jej temat poruszają uczestnicy rozpraw rozmawiamy z sędzią Jackiem Polańskim, rzecznikiem Sądu Apelacyjnego w Krakowie.

Od ponad dwóch miesięcy krakowski Sąd Apelacyjny pojawia się w mediach w kontekście afery dotyczącej wielomilionowych wyłudzeń. Jak sędziom pracuje się w takich warunkach?

Nie ukrywamy, że trudno nam dziś orzekać. Do wykonywania zawodu sędziego potrzebny jest szacunek i zaufanie społeczeństwa. Podważyły je zarzuty i aresztowania związane z działalnością Centrum Zakupów dla Sądownictwa funkcjonującego przy naszym sądzie.

Czy w związku z tym sędziowie otrzymują przykre maile, listy albo czy uczestnicy procesów podważają kompetencje do rozstrzygania sporów?

Czasem w niektórych wypowiedziach strony nawiązują do całej sytuacji. Sąd jednak pracuje normalnie i nie ma zakłóceń.

W sprawę wyłudzeń zamieszani mają być nie tylko pracownicy administracyjni, ale także sędzia, który do niedawna pełnił stanowisko prezesa sądu. Miał on pobierać wynagrodzenia za fikcyjne zlecenia.

Informacja o tym, bardzo nas zaskoczyła. Trudno ją nam komentować wiedząc, jak daleka jest droga do uznania kogoś winnym. Dziś nic nie jest jeszcze przesądzone. Dowody przytaczane w śledztwie mogą nie potwierdzić się w procesie.

A gdyby stało się inaczej?

Byłby to dla naszego środowiska ogromny cios.

Minister Sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro zapowiada, że kolejni sędziowie mogą być zamieszani w tę aferę. Czy patrzą Państwo na siebie z podejrzliwością?

Nie, tak źle nie jest. Raczej ta sytuacja nas jednoczy.

Czy sędziowie rozmawiają między sobą o zleceniach przyjmowanych od firm, które organizowały szkolenia, albo konferencje za pośrednictwem Centrum Zakupów dla Sądownictwa?

Raczej takich rozmów nie ma.

A czy Pan takie zlecenia przyjmował?

Nie przypominam sobie, ale głowy za to dać nie mogę. Przyjmowałem zlecenia szkoleń, przygotowania wykładu, czy też moderowania dyskusji związanych ze zmianami przepisów, ale dziś nie wiem, czy organizowały je firmy zewnętrzne współpracujące z Centrum Zakupów dla Sądownictwa, czy też inne podmioty. Taką pracę jednak wykonałem i od dochodów zapłaciłem stosowny podatek.

Kilka dni temu sędziowie Sądu Apelacyjnego w Krakowie w uchwale wyrazili dezaprobatę i zaniepokojenie sposobem rozpowszechniania informacji o śledztwie przez Ministra Sprawiedliwości.

Nasz sprzeciw budzą właśnie wypowiedzi o prowadzeniu czynności wobec „kilkudziesięciu sędziów”. Stanowi to nadużycie wolności słowa, prowadzące do podważenia naszej wiarygodności i godności. Oczekujemy tego, by minister Ziobro był bardziej wstrzemięźliwy i podawał takie informacje, które wskazują na konkretne osoby, a nie rzucają cień na wszystkich. W przeciwnym razie mamy do czynienia z pomówieniem, które ma przynieść efekt polityczny. Wobec tego prosimy ministra Ziobro o wskazanie obecnemu prezesowi naszego sądu nazwisk sędziów, przeciwko którym podejmowane są czynności sprawdzające oraz jaki rodzaj mają te działania.

Od wypowiedzi ministra upłynęło już kilka tygodni. Dlaczego teraz dopiero sędziowie zdecydowali się przyjąć taką uchwałę?

Tylko dlatego, że teraz zwołane zostało formalne zebranie sędziów Sądu Apelacyjnego. Przy tej okazji uznaliśmy, że konieczne jest oświadczenie, bowiem wypowiedzi ministra nie służą dobrze wizerunkowi całego krakowskiego sądu.

Nie chcieli Państwo osobiście spotkać się z ministrem i mu o tym powiedzieć?

Życzylibyśmy sobie tego, ale minister musiałby wykazać zainteresowanie współpracą dla osiągniecia dobrego skutku dla wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem cała ta otoczka wokół zapowiadanej reformy sądownictwa wskazuje, że nie ma woli wspólnego poszukiwania nowych rozwiązań, które pozwoliłyby skutecznie funkcjonować wymiarowi sprawiedliwości. Raczej wskazuje to na jednostronny dyktat polityków i w takiej atmosferze trudno szukać kompromisu.

Rozmawiała:

Magdalena Strzebońska-Jasińska