Niektórzy mówili, że była brzydka. Inni, że posągowo piękna. Czarne włosy, mocno ściśnięte w kok, czerwona szminka. Kochała luksus. Ubrania od najlepszych projektantów, droga biżuteria, ale przede wszystkim nieskazitelna cera. Tego zazdrościły jej kobiety na całym świecie. Muza wielkich artystów Pabla Picassa, Salvadora Dali - przed wami Helena Rubinstein.
"Nie ma kobiet brzydkich, są tylko leniwe" powiedziała w jednym z wywiadów... ale może zacznijmy od początku.
Dzisiaj poznacie historię dziewczynki z ubogiej, żydowskiej rodziny z krakowskiego Kazimierza. Chaji Rubinstein urodzonej najprawdopodobniej w Dzień Bożego Narodzenia 1872 roku. Myślę, że większość z nas oglądała chociażby "Skrzypka na dachu" i dobrze wie jak wtedy wyglądało życie żydowskich kobiet pochodzących z wielodzietnych rodzin. Ślub, dom i dzieci przede wszystkim. Ojciec z pomocą swatki znajdował córce męża, a ona musiała wykonać jego polecenie. U Chaji, bo tak brzmiało jej prawdziwe imię, było dokładnie tak samo. Chociaż wybór dziewczyny padł na kogoś zupełnie innego, nie miało to najmniejszego znaczenia, a wręcz wywołało ogromny gniew u jedynego żywiciela rodziny.
Postanowiono więc wysłać Chaje do wujka do Australii. I tego dnia dziewczynka widziała swój dom, i krakowski Kazimierz po raz ostatni. Ogromnie sprytna i rezolutna dziewczynka nie wyjechała jednak z pustymi rękoma. Miała ze sobą recepturę kremu, który włożyła jej do walizki mama. Już będąc na obczyźnie Chaja stworzyła wokół siebie swój własny świat. Wstydziła się swojego pochodzenia. Wymyśliła więc siebie na nowo, co dokładnie opisała w swoich pamiętnikach - "Sztuka kobiecej urody".
Receptura pierwszego kremu opracowana została przez węgierskiego chemik dr Jacoba Lykuskyego. Krem"Valaze", był zbawieniem dla australijskiego słońca! Na samym początku Helena sama przygotowywała krem-zioła, esencję migdałową i ekstrakty kory z sosnowego drzewa. Niestety, sama nie była wstanie wyprodukować takiej ilości produktu. Twórca mikstury przybył więc z pomocą. Pieniądze na pierwszy salon pożyczyła od poznanej jeszcze na statku kobiety... 250 funtów wystarczyło i salon piękności "Valaze" został otwarty. To ona jako pierwsza dyktowała trendy kosmetyczne jak i, trzeba przyznać, bardzo wysokie ceny.
Wyszła za mąż za dziennikarza Edwarda Titusa. Mieli razem dwójkę dzieci. Helenie jednak wciąż czegoś brakowało, ciągle było mało. Po wybuchu I wojny światowej przeniosła się z rodziną do Nowego Jorku. Tam powstawały kolejny salony, a ona powoli, dzięki ciężkiej pracy, stawała się milionerką. Życie osobiste jej jednak nie rozpieszczało. Po rozwodzie z pierwszym partnerem wraca do Europy. Chwilę poźniej wychodzi ponownie za mąż, tym razem za 15 lat młodszego gruzińskiego księcia Achila Gourielleiego!
W 1950 roku jej koncern liczył już 154 fabryki i 32 instytuty na cały świecie! Jej cudowny apartament w Nowym Jorku miał 26 sypialni! Piękne kreacje, mnóstwo dzieł najwybitniejszych artystów Picasso, Matisse, Miro, Modigliani wypełniały luksusowe posiadłości. Nawet sam Salvador Dali zaprojektował puderniczkę do jej pudrów sygnowanych oczywiście przez HR. Kochała swoją praca, ale najbardziej kochała... pieniądze. Niektórzy nazywali ja "Madame Skąpiradło". Ku ogromnemu zaskoczeniu spadkobierców utworzyła rodzinny zarząd powierniczy, zmuszając ich do dalszej pracy.
Pracowała do końca swoich dni. Zasłabła nagle w swoim biurze, gdzie niespodziewanie dostała wylewu. Zmarła kolejnego dnia w szpitalu, 1 kwietnia 1965 roku. Przeżyła 95 lat.
Dziś kobiety na całym świecie dziękują Helenie za doskonałe kosmetyki marki Rubinstein. Kremy z filtrem przeciwsłonecznym, podziały na różne typy skóry... Zalotka, wodoodporny tusz do rzęs, pomadki... Salony piękności, elektroliza... A wszystko zaczęło się w maleńkim mieszkaniu na Kazimierzu w Krakowie, przy ulicy Szerokiej 14.
Fot. Wikipedia/ George Grantham Bain Collection (Library of Congress) [Public domain]