PILNE

Krakowski sąd nie chce rozpoznawać apelacji rodziny Ziobrów (AKTUALIZACJA)

30 listopada 2017 Miasto
Autor:  Magdalena Strzebońska-Jasińska

 Sprawa śmierci ojca Zbigniewa Ziobry powróciła dziś na na wokandę krakowskiego sądu, bowiem apelację od wyroku nieuniewinniającego czworga lekarzy złożyła rodzina ministra sprawiedliwości. Odwołanie nie było jednak rozpoznawane, bo sąd - z uwagi na wcześniejsze zdymisjonowanie kierownictwa - nie ma komfortowej sytuacji do orzekania. 

Sąd zdecydował dziś, że wystąpi do Sądu Najwyższego z wnioskiem o przekazanie  rozpoznawania apelacji rodziny Ziobrów innemu sądowi. Powoływał się przy tym na dobro wymiaru sprawiedliwości.  Taka decyzja ma być związana z wydarzeniami z ostatnich czterech dni, które zaistniały po odwołaniu kierownictwa krakowskiego sądu przez ministra Ziobro. Sąd przytaczał na artykuły prasowe, sugerujące, że działania ministra mogą mieć związek z datą rozprawy odwoławczej w sprawie śmierci jego ojca.

  Sąd podkreślał, że nie ma wątpliwości co do swojej odwagi, niezawisłości i kompetencji do osądzenia tej sprawy, ale w zaistniałej  sytuacji każdy wyrok będzie obarczony podejrzeniem o brak obiektywizmu.

Mec. Jan Widacki, obrońca jednego z oskarżonych, zapytany przez nas, czy to nie jest sugestia sądu, że zamierza zwrócić sprawę do ponownego rozpoznania, ale nie chce by to było odbierane jako uleganie naciskom, stwierdził, że można tak to interpretować.

-  Ale można to również interpretować inaczej. W ten sposób, że na sąd wywierany jest tak duży nacisk, że nie jest on w stanie obiektywnie orzekać - mówi mec. Widacki.

W sierpniu tego roku sąd pierwszej instancji uznał, że  lekarze leczący Jerzego Ziobrę są niewinni, nie znalazł bowiem związku między działaniami oskarżonych, a śmiercią pacjenta.  Według sądu, obszerny materiał dowodowy nie dawał podstaw do przyjęcia, że doszło do błędu medycznego, a  powikłania w trakcie leczenia Jerzego Ziobry to „niepowodzenie lecznicze mieszczące się w granicach ryzyka”. Pełnomocnicy oskarżycieli odwołali się od wyroku i na dziś wyznaczono pierwszy termin rozprawy odwoławczej. 

Sprawa oceny leczenia Jerzego Ziobry ciągnie się już ponad 10. Postępowanie zostało wszczęte w 2006 roku, kilka miesięcy po jego śmierci . Był to czas kiedy - tak jak i dziś - funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego sprawował Zbigniew Ziobro. Wówczas ze względu na jego osobę, naciski na prokuratorów prowadzących i nadzorujących postępowanie oraz jej rozmach - w kręgach prokuratorskich mówiło się, że to "najważniejsze śledztwo IV RP". Na różnych etapach sprawę badało kilku prokuratorów, zasięgnięto opinii kilkunastu autorytetów medycznych, a akta trzymano w szafie pancernej, tak by nie dostały się w niepowołane ręce. Nie rzadziej niż raz w tygodniu śledczy odbierali telefony od ówczesnego prokuratora krajowego, który domagał się szybkich postępów. Naciski były tak duże, że prowadzący czy nadzorujący śledztwo prokuratorzy składali rezygnację.

Gdy u władzy była koalicja PO-PSL prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo nie znajdując powodów do oskarżenia lekarzy. Jednak – zgodnie z prawem – rodzina Ziobrów mogła jeszcze wnieść prywatny (subsydiarny) akt oskarżenia. Tak też się stało. W 2011 roku do krakowskiego sądu wpłynął taki dokument skierowany przeciwko czworgu lekarzom.

Na ławie oskarżonych zasiedli: prof. Jacek D., ówczesny kierownik II oddziału Kliniki Kardiologii i oddziału klinicznego szpitala, prof. UJ Dariusz D., ówczesny lekarz tego oddziału, Katarzyna S., lekarka dyżurna oraz Andrzej K., ordynator sali monitorowanej. Oskarżeni nie przyznali się do winy, a w lutym 2012 roku krakowski sąd rejonowy umorzył postępowanie w ich sprawie. Jednak sąd odwoławczy utrzymał w mocy tę decyzje co do trojga lekarzy, zaś sprawę czwartego skierował ponownie do sądu rejonowego.

Potem, w wyniku kasacji wniesionej do Sądu Najwyższego cała sprawa trafiła ponowie do sądu rejonowego. W ubiegłym roku, kiedy Zbigniew Ziobro ponownie został prokuratorem generalnym do toczącego się już prywatnego procesu przystąpił podległy mu Małopolski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej. Takie sytuacje, kiedy publiczny oskarżyciel wspiera prywatnego to rzadki przykład z polskich sal sądowych.

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.