Małopolska kurator oświaty zważyła we wtorek tornistry uczniów krakowskiej podstawówki. Rekordzistka przydźwigała na plecach siedem kilogramów. Kuratorium oświaty apeluje do nauczycieli, by nie wymagali przynoszenia na lekcje podręczników.
Trzecioklasistka Jadzia ze Szkoły Podstawowej nr 85 w Krakowie waży 26 kg. Jej tornister nie powinien zatem być cięższy niż 2,6 kg. Tymczasem Jadzia przyniosła we wtorek do szkoły aż 7 kilogramów książek i zeszytów. Nie lepiej prezentowały się tornistry jej koleżanek i kolegów. Marysia przyniosła na plecach 5 kg, w tym trzy teczki podręczników i zeszytów do języka angielskiego, które same ważyły aż 2 kg. - Mamie zależy na angielskim - przyznała Marysia, prezentując kolejne książki do tego przedmiotu i dodała, że oprócz lekcji w szkole chodzi również na dwa dodatkowe kursy.
W tornistrze Marysi można było też znaleźć książki i zeszyty, których w tym dniu dziewczynka wcale nie potrzebowała, ale wzięła na wszelki wypadek.
Niemal każde dziecko z klasy miało również źle wyregulowane ramiona plecaków, co powodowało dodatkowe obciążenie. Zwrócił na to uwagę Jacek Peszko, dyrektor Krakowskiego Ośrodka Diagnostyki Kręgosłupa. Przestrzegał przy tym przed poważnymi konsekwencjami wynikającymi z noszenia zbyt dużych ciężarów. Bóle pleców, skrzywienie kręgosłupa, zmniejszenie pojemności płuc - to tylko niektóre z nich.
Jacek Peszko zaznaczył, że już 20 proc. krakowskich dzieci jest leczonych z powodu wad postawy. Apelował również do rodziców, by zwracali szczególną uwagę na to, co dzieci wkładają do tornistrów, a przy robieniu zakupów nie ulegali namowom pociech i nie kupowali zeszytów w kolorowych, ale grubych i ciężkich oprawkach.
Z kolei małopolska kurator oświaty apelowała do nauczycieli i dyrektorów szkół, by oni również zwrócili uwagę na ten problem. - W Polsce mamy bardzo dobre prawo, jeśli chodzi o walkę z ciężkimi tornistrami. Trzeba je tylko zacząć egzekwować - zauważyła.
Od 2009 r. obowiązuje rozporządzenie ministra edukacji, zgodnie z którym szkoła ma obowiązek umożliwić uczniom pozostawianie części podręczników i przyborów szkolnych na terenie placówki. Problem w tym, że nie wszędzie się to udaje, bo szkoły nie zawsze znajdują miejsce na ustawienie szafek dla każdego ucznia. Poza tym, dzieci z podręcznikami muszą pracować również w domu.
Dlatego małopolska kurator oświaty wpadła na inny pomysł. Chcę zachęcić szkoły, by w ogóle zrezygnowały z korzystania na lekcjach z podręczników. - Niech książki zostaną w domu, w szkole można stosować inne materiały, jak chociażby tablice multimedialne, czy rzutniki - mówi Barbara Nowak.
Na ten pomysł wielu nauczycieli patrzy jednak sceptycznie. Po pierwsze nie w każdej klasie są e-tablice i rzutniki, po drugie podręczniki ułatwiają pracę na lekcji, gdyby nie one nauczyciel musiałby kserować uczniom materiały, a to dodatkowa praca.
Dlatego pomysł małopolskiej kurator oświaty trudno będzie wprowadzić w życie, zwłaszcza, że to jedynie apel, a jak przyznaje sama Barbara Nowak, kuratorium nie ma zamiaru sprawdzać, jak szkoły na niego zareagowały. - Wierzę w mądrość nauczycieli i dyrektorów szkół - podkreśla Nowak.