PILNE

Kwiaty, filiżanki i punkty zapalne, czyli reforma edukacji w Krakowie

20 lutego 2017 Miasto
Autor:  Anna Kolet-Iciek

Rozmowa z Martą Pateną, krakowską radną niezrzeszoną, wiceprzewodniczącą Komisji Edukacji w RMK

Najpierw walczyła Pani jak lwica o przyszłość Gimnazjum nr 1, a zaraz potem zagłosowała za uchwałą w sprawie nowej sieci szkół, która zamiast liceum tworzy przy ul. Bernardyńskiej filię podstawówki. Dlaczego?

Ponieważ uważam, że jako całość nowa sieć szkół jest do przyjęcia. Poza tym, prezydent wprowadził do niej autopoprawką dwie ważne zmiany, na których mi zależało, czyli propozycję przekształcenia Gimnazjum nr 2 przy ul. Studenckiej w liceum, a Gimnazjum nr 18 przy ul. Złoty Róg w szkołę podstawową.

Ale bukiet złożony z 44 róż dostała Pani od dyrektora Gimnazjum nr 1, który ma ambicję bycia dyrektorem XLIV LO. Gdyby wiedział, że za chwilę zagłosuje Pani za kontrowersyjną uchwałą pewnie by ich nie wręczył.

Mógł się z tym wstrzymać do zakończenia głosowań. Myślę jednak, że nie ma o to do mnie żalu. Po ostatniej sesji dostałam też wiele maili z podziękowaniami od rodziców i nauczycieli. Nikt nie miał do mnie pretensji o to, jak zagłosowałam.

Mogła Pani zagłosować przeciw lub wstrzymać się od głosu. To by i tak nic nie zmieniło, a pokazało, że nie wszystko w nowej sieci jest do zaakceptowania.

Głosując za uchwałą uznałam, że należy iść w tym temacie do przodu. Teraz mam nadzieję, że kurator oświaty przeanalizuje to dokładnie i nie zgodzi się na te rzeczy, które są punktami zapalnymi.

Podczas ostatniej sesji mówiła Pani, że mamy w Krakowie 3,5 takie punkty.

Pierwszy to Gimnazjum nr 1; drugi Gimnazjum nr 35 z ul. Limanowskiego, które nie chce być szkołą podstawową tylko liceum ogólnokształcącym; trzeci nowohuckie Gimnazjum nr 37, co do którego w ostatniej chwili prezydent zmienił zdanie i postanowił włączyć w strukturę SP nr 85 oraz te pół problemu, czyli kwestia nowego liceum przy ul. Studenckiej, które ma rozpocząć działalność dopiero za rok.

Sam prezydent stworzył te punkty zapalne, w ostatniej chwili zgłaszając autopoprawkę do uzgodnionego wcześniej projektu uchwały.

Kiedy to zobaczyłam o mało z krzesła nie spadłam. W autopoprawce zgłoszonej 9 lutego, czyli w czasie trwania ferii, zaproponowano rzeczy, o których nigdy wcześniej nie było mowy. Zastanawiam się, kto i po co chciał zrobić na złość tym szkołom, rodzicom, nauczycielom, ale także całej reformie i pani minister, a nawet prezydentowi Dudzie, który wielokrotnie stawiał Kraków za wzór i podkreślał, że nie ma tu żadnych problemów z siecią.

Jolanta Gajęcka, dyrektor SP nr 2 komentując autopoprawkę powiedziała z mównicy: „Czuję się, jakby ktoś dał mi w pysk”.

Wcale nie dziwię się jej emocjom. Mnie również było przykro. Zarówno ja, jak i pani dyrektor Gajęcka uczestniczyłyśmy we wszystkich spotkaniach powołanego przez prezydenta zespołu doradczego w sprawie reformy. Poświęcałyśmy na to swój prywatny czas, dyskutowałyśmy, aby wybrać najlepsze rozwiązania, żeby reforma w Krakowie przebiegała w miarę bezboleśnie, a tu nagle dowiadujemy się o propozycjach, o których na żadnym z tych spotkań nie było mowy! Wszyscy poczuliśmy się dotknięci. Na zakończenie prac zespołu, w podziękowaniu otrzymaliśmy od prezydenta filiżanki w kwiatki. Szczerze mówiąc, miałam ochotę roztłuc swoją demonstracyjnie podczas sesji, jako wyraz dezaprobaty dla projektów, których nigdy wcześnie nie było.

Propozycje są złe, bo nie były wcześniej konsultowane, czy ma Pani jakieś inne argumenty?

Tworzenie kolejnej podstawówki w centrum miasta nie ma sensu. Przeanalizowałam dane demograficzne, z których wynika, że działające tam szkoły po przyjęciu wszystkich dzieci z rejonu nadal będą mieć 18 pustych sal. Po co, zatem robić jeszcze jedną szkołę i prowokować rodziców, żeby zwozili do niej dzieci z odległych miejsc, tworzyli korki i smog w centrum?

Zdaniem małopolskiej kurator oświaty w budynku przy ul. Bernardyńskiej powinno powstać liceum, ale nie wcześniej niż za dwa lata.

Pani kurator, jako osoba od dawna związana z oświatą powinna wiedzieć, że po takim czasie rozbiciu ulegnie bardzo dobry zespół nauczycieli, który tworzy szkołę. To samo dotyczy liceum przy ul. Studenckiej, które ma ruszyć dopiero za rok. Do tego czasu część nauczycieli będzie musiała odejść, a budowanie dobrego zespołu trwa bardzo długo.

Rozmawiała Anna Kolet-Iciek

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.