Został wyłoniony w głosowaniu na realizację Budżetu Obywatelskiego. Budził sporo kontrowersji. Zarzucano mu, że nie jest skierowany do ogółu mieszkańców i że nie wszyscy z niego skorzystają. Jego los był niepewny i kilka razy wydawało się, że nie zostanie zrealizowany. Tymczasem jeśli Aeroklub Krakowski zostanie wyłoniony jako operator projektu „Skrzydła Krakowa”, zamierza poszerzyć jego zakres i uczyć latać także osoby niepełnosprawne. Inspiracją do tych działań stała się Beata Jałocha.
- W ramach projektu Kraków zakupi co najmniej jeden szybowiec, na którym będą realizowane loty widokowe i szkolenie – mówi Marek Michalec z Aeroklubu Krakowskiego. Przedstawiciele Aeroklubu chcą, by sprzęt umożliwiał również loty osobom niepełnosprawnym, dla których zostanie specjalnie przystosowany. Do takich działań zainspirowała klub Beata Jałocha, entuzjastka latania jeżdżąca na wózku inwalidzkim, która 1 stycznia poleciała balonem nad Krakowem. Pierwszy przelot balonowy w tym roku odbył się pod hasłem „Pokonujmy bariery”. Jego organizatorzy, Aeroklubu Krakowski, Kraków Balloon Team i Muzeum Lotnictwa Polskiego, chcieli zapoczątkować tym samym akcję, w ramach której umożliwią osobom niepełnosprawnym uprawianie sportów lotniczych.
Stać mnie na więcej, niż myślałam
- Latając szybowcem, udowodniłam sobie, że stać mnie na znacznie więcej, niż myślałam. Po locie zapoznawczym byłam przekonana, że samodzielny lot to coś kompletnie poza moim zasięgiem. Myliłam się, a to uczucie, kiedy lecisz i wszystko zależy tylko i wyłącznie od Ciebie, jest niesamowite. Historia wypadku, wspomnienia, ból i ograniczenia z jakimi żyję na co dzień są trudne i każda chwila, kiedy o tym zapominam, jest dla mnie bezcenna – mówi Beata Jałocha. Prawie cztery lata temu spadł na nią samobójca i doznała wielu obrażeń, w tym przerwania rdzenia kręgowego. Od czasu, kiedy uległa nieszczęśliwemu wypadkowi, porusza się na wózku. Dziś ma już za sobą kurs szybowcowy i pierwszy samodzielny lot.
Co daje niepełnosprawnym latanie? Jak podkreślają organizatorzy i zarazem Beata Jałocha, przede wszystkim usuwa ograniczenia. Jej zdaniem pomaga też w terapii czy rehabilitacji. W Polsce tego typu szkolenia organizuje Fundacja Podaj Dalej w ramach projektu „Rozwiń skrzydła”. Prowadzi je Adam Czeladzki, doświadczony pilot, który ucierpiał w wyniku wypadku i sam jest niepełnosprawny. Kurs z nim ukończyła właśnie Pani Beta. Jak sama przyznaje, latanie bywa trudne, bo trzeba się zmagać z nowym środowiskiem, jakim jest przestrzeń powietrzna, uwzględniać warunki atmosferyczne i szybko reagować na zmiany w ich obrębie. – Tam nie ma miejsca na błędy – mówi.
Najpierw skok, potem lot
Jej przygoda z lataniem zaczęła się od mowy motywacyjnej, podczas której opowiadała o swoim skoku spadochronowym wykonanym rok po wypadku. – Po wystąpieniu podeszła do mnie osoba z fundacji realizującej projekt szybowcowy i paralotniarski dla osób z niepełnosprawnością. Można powiedzieć, że szybowce same mnie wybrały, ponieważ miejsc na paralotnie już nie było. Po locie zapoznawczym usłyszałam żartobliwie od instruktora, że mój lot odbędzie się tylko w ramach reportażu. Pomyślałam wtedy „zobaczymy”… I uśmiechnęłam się w duchu – zaznacza Pani Beata.
Kiedy dowiedziała się o projekcie „Skrzydła Krakowa” skontaktowała się z Pełnomocnikiem Prezydenta Miasta Krakowa ds. Osób Niepełnosprawnych, Bogdanem Dąsalem. Zapytała go, jak można włączyć w akcję również osoby niepełnosprawne. W październiku ubiegłego roku zorganizowano w związku z tym spotkanie z przedstawicielami Aeroklubu Krakowskiego - Markiem Michalcem i Sabiną Hawryłko. Aeroklub wyraził chęć współpracy, więc Beata Jałocha wybrała się do jego siedziby, by sprawdzić, co powinno się zmienić, by osoby niepełnosprawne, głównie poruszające się na wózkach, mogły skorzystać z zaplecza Aeroklubu. Niestety, jak podkreśla Marek Michalec, budynek nie jest dostosowany do tego rodzaju wymogów. Wybudowano go na przełomie lat 50. i 60. Wymaga więc wprowadzenia przede wszystkim specjalnych podjazdów i łazienek. W ramach „Skrzydeł Krakowa” nie może być to zrealizowane. Jednak Aeroklub chce znaleźć sponsora, który sfinansuje te zmiany.
Zarzuty się nie potwierdziły
Projekt „Skrzydła Krakowa” już kilka razy stał pod znakiem zapytania. Wzbudził wiele kontrowersji. Zarzucono mu, między innymi, że nie jest przeznaczony dla wszystkich mieszkańców. – Jest dla ogółu, ponieważ każdy, kto się zgłosi będzie miał takie same szanse wzięcia udziału w tym projekcie – zaznacza Marek Michalec. - Za każdym razem, gdy coś zrobimy, będzie to dostępne dla wszystkich, ale nie wszyscy z tego skorzystają – dodaje.
Pomysłodawców „Skrzydeł Krakowa” oskarżano też o agitację i kupowanie głosów. – Poza dziennikarzami, którzy jedynie w mediach zarzucali wnioskodawcy nierzetelność zbierania głosów, nie wniesiono ani jednego zarzutu w stosunku do projektodawcy i wykonania nie tyle projektu, co głosowania. Ostatecznie ani jeden zarzut się nie potwierdził, o czym wspominano podczas Rady Budżetu Obywatelskiego – zaznacza Marek Michalec. Jeden z członków Aeroklubu na własny koszt zatrudnił firmę promującą inicjatywę. Wynajęte przez nią hostessy zachęcały uczestników jednego z pikników lotniczych do głosowania. Regulamin nie został złamany, jak podkreśla Michalec: - Gdyby tak było, prezydent na pewno nie zaakceptowałby ostatecznie projektu.
Szybowiec i 1500 lotów
W ramach akcji planowany jest więc zakup szybowca, a oprócz lotów widokowych również kursy – część teoretyczna i praktyczna. Pierwsza odbywać się może przez cały rok. Druga ze względów bezpieczeństwa wymaga określonych warunków atmosferycznych i jest organizowana w okresie od wiosny do jesieni. - Nasza praktyka do tej pory pokazała, że jesteśmy w stanie na ten moment rocznie wyszkolić do licencji około 30 osób, co oznacza, że jest to wykonanie około 1500 lotów. Z tego też względu projekt został rozłożony na dwa lata. Kurs praktyczny może ukończyć znacznie więcej osób. - Nie wszyscy przystępują do części praktycznej – mówi Michalec. Teoria daje im obraz tego, czego mogą się później spodziewać i decydują, czy latanie jest dla nich.
Aeroklub Krakowski oferuje również swoje usługi jako administrator sprzętu oraz szkoleń. Miasto musi jednak dopiero wyłonić operatora. Jeśli zdecyduje się na Aeroklub Krakowski, ten będzie musiał zorganizować zajęcia teoretyczne, wyznaczyć instruktorów, zadbać o przechowywanie oraz konserwację sprzętu. Członkowie Aeroklubu gwarantują, że zrobią to bez dodatkowych opłat.
Ważne jest to, że kiedy skończy się projekt, Aeroklub i miasto Kraków planują nadal prowadzić nabór na bezpłatne kursy szybowcowe. Chcą, by uczestniczyły w nich nie tylko osoby niepełnosprawne, ale też borykające się z problemami finansowymi. Chodzi m.in. o młodych ludzi zamierzających zdawać do wyższych szkół lotniczych. Podczas rekrutacji za ukończony kurs szybowcowy otrzymuje się dodatkowe punkty.
Latać jak Wrona
Coraz więcej osób jest zainteresowanych sportami lotniczymi. Zaczyna się od hobby, a często kończy na pracy. Jak zwraca uwagę Marek Michalec, wielu kierujących szybowcami przesiada się potem na duże samoloty i zostaje profesjonalnymi pilotami. Przykładem jest kapitan Tadeusz Wrona lub amerykański pilot, który wylądował właśnie metodą szybowcową na rzece Hudson i do którego porównywano manewr polskiego lotnika.
W czasie posiedzenia Rady Budżetu Obywatelskiego 13 stycznia potwierdzono, że projekt będzie realizowany. Na razie pracują nad nim prawnicy, którzy mają sprawdzić, na jakich zasadach miasto może kupić szybowiec i określić warunki korzystania z niego. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Kraków zakupi szybowiec Perkoz. Jeśli decyzja w tej kwestii podjęta zostałaby szybko, już za 2-3 miesiące mogłyby się odbyć w Krakowie pierwsze szkolenia szybowcowe.
Zdjęcia: Aeroklub Krakowski