Miasto Wspólne chce w tym tygodniu złożyć do prokuratury doniesienie w sprawie prezydenta Jacka Majchrowskiego. Chodzi o jego zarządzenie dotyczące nieruchomości o nieuregulowanym stanie prawnym, którego wydanie mogło działać na szkodę interesu publicznego.
W ubiegłym tygodniu stowarzyszenie Miasto Wspólne opublikowało Krakowską Mapę Reprywatyzacji pokazującą powiązania między osobami zaangażowanymi w biznes reprywatyzacyjny. Są na niej prawnicy, przedsiębiorcy, zarządy nieruchomości i politycy.
- Na mapie umieściliśmy również prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, ponieważ z pozyskanych przez nas informacji wynika, że wydane przez niego w lipcu 2004 roku zarządzenie ułatwiło biznesowi reprywatyzacyjnemu przejmowanie kamienic o nieuregulowanym stanie prawnym, którymi zarządzał miejski Zarząd Budynków Komunalnych. Zarządzenie dotyczyło 145 nieruchomości, których wartość można szacować w setkach milionów złotych! - mówi Tomasz Leśniak, prezes stowarzyszenia.
Stowarzyszenie podaje przykład dwóch kamienic: przy ul. Limanowskiego 4 i ul. Mazowieckiej 2, w sprawie których "wskazane zarządzenie świadczyło - zgodnie z oceną sądów - o braku woli posiadania nieruchomości przez Skarb Państwa". W naszej ocenie wydając niniejsze zarządzenie prezydent Majchrowski mógł działać na szkodę interesu publicznego. W związku z tym jeszcze w tym tygodniu stowarzyszenie Miasto Wspólne zawiadomi prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - twierdzi Miasto Wspólne.
- To ewidentne kłamstwo dowodzi zarówno niekompetencji Tomasza Leśniaka jak i – jestem o tym przekonany – złej woli i chęci obrzucenia mnie błotem. Wymienianych przez Tomasz Leśniaka nieruchomości przy ul. Limanowskiego i ul. Mazowieckiej nie udało się miastu zasiedzieć nie dlatego, że czternaście lat temu podpisałem zarządzenie o bieżącym administrowaniu tymi budynkami, ale dlatego, że na tak decyzję sądu złożyło się wiele innych faktów i okoliczności - czytamy w oświadczeniu prezydenta Majchrowskiego
Prezydent tłumaczy też, że wydanie wspomnianego zarządzenia było konieczne do administrowania kamienicami, o których było wiadomo, że należą do osób fizycznych nieznanych z miejsca pobytu.
- Kłopot tym większy, że były to nieruchomości, w których mieszkali lokatorzy. Po latach kamienice wymagały remontów, często gruntownych, na które było trzeba uzyskać pozwolenia na budowę. Co naturalne – wykruszali się lokatorzy i pozostawały puste mieszkania. Miasto musiało otworzyć sobie drogę do działania i uregulować zasady, na jakich będzie nimi administrować. To zarządzenie było też potrzebne, by miasto mogło przeprowadzać remonty za publiczne pieniądze, a lokatorom dach nie zawalił się na głowę - pisze w oświadczeniu prezydent Krakowa.