W poniedziałek grupa mieszkańców Krakowa zorganizowała akcję protestacyjną przeciwko realizacji przez miasto planu rewitalizacji Zakrzówka. Kilkanaście mieszkanek i mieszkańców Krakowa, zebrało się na plaży przy zalewie i wywiesiło na jednej ze ścian wielki napis - Dziki Zakrzówek. Aby tam dotrzeć, musieli przejść przez płot - teren jest ogrodzony. Wejście do wody z banerem wiązało się z kolejnym naruszeniem obowiązujących zasad - kąpiel na jedynym bliskim centrum miasta kąpielisku stała się niedawno nielegalna. Sprawiło to, że happening nabrał charakteru obywatelskiego nieposłuszeństwa.
Zakrzówek - jeden z ostatnich dzikich terenów zielonych znajdujących się blisko centrum Krakowa, które oparły się presji deweloperów, ma stać się na najbliższe kilka lat placem budowy. Ma on zostać zrewitalizowany, co oznacza między innymi dwukrotne poszerzenie prowadzącej do niego ulicy Wyłom, zainstalowanie oświetlenia, budowę siłowni na wolnym powietrzu oraz Centrum Informacji Przyrodniczej.
Przeciwko rewitalizacji terenów Zakrzówka w takiej formie wypowiedziały się już organizacje pozarządowe z Komisji Dialogu Obywatelskiego ds. Środowiska - postulując między innymi ograniczenie rozbudowy ulicy Wyłom, przeniesienie siłowni oraz ograniczenie ilości planowanego oświetlenia. Wniosek strony społecznej poparli również naukowcy - w portalu naukadlaprzyrody.pl możemy przeczytać między innymi, że Zakrzówek może nie udźwignąć większej ilości ludzi jaka na pewno się tam pojawi po rozbudowie infrastruktury. Naukowcy są też zatroskani losem jednej z największych populacji ściśle chronionego i zagrożonego wymarciem węża gniewosza plamistego - m.in. rozbudowa drogi sprawi, że wiele osobników będzie ginąć pod kołami rowerów. Pod apelem podpisało się 120 osób, głównie wykładowców renomowanych krakowskich uczelni (UJ, AGH, UE) oraz pracowników PAN.
Po organizacjach pozarządowych i naukowcach swój sprzeciw wyrazili również mieszkańcy. "Dziką przyrodę, chcą zamienić w Centrum Informacji Przyrodniczej. To paradoks. Nie ma na to zgody mieszkańców, chcemy Dzikiego Zakrzówka. Nie zgadzamy się z dwuletnim zamknięciem kąpieliska. Nie ma potrzeby wydawać dziesiątek milionów złotych, które w efekcie zamienią unikatowy na skalę kraju teren oraz jedyne kąpielisko w Krakowie, nazywane częstoMałą Chorwacją, w pospolity park zabaw. Wystarczy za niewielki ułamek tej kwoty uprzątnąć szpetne ogrodzenia, stawiając nowe tylko tam gdzie wymaga tego bezpieczeństwo użytkowników, a przede wszystkim należy regularnie o ten teren dbać. To jest nasz skarb!!!" - mówią uczestnicy protestu.
W akcji wzięli udział miłośnicy pływania skupieni wokół inicjatywy Dziki Zakrzówek, mieszkańcy Krakowa, aktywiści Strajku dla Ziemi, Extinction Rebellion, a także przypadkowi turyści i bywalcy, którzy z wielkim entuzjazmem przyłączyli się do wspólnego działania na rzecz przyrody.
Fot. MZ / materiały prasowe