PILNE

"Nową Hutę czeka druga młodość"!

30 lipca 2019 Miasto
Jakub Kot

Redaktor Naczelny

Jak przez lata zmieniła się Nowa Huta? Jaka przyszłość ją czeka? O pracy, pomysłach na dalszy rozwój - rozmawiamy z wiceprezydentem Andrzejem Kuligiem. 


Jak przez te 70 lat, z Pana perspektywy, zmieniła się Nowa Huta? Kiedy powstawała, mówiło się, że to kara dla Krakowa.

Andrzej Kulig: Oj tak... Muszę panu powiedzieć, że co prawda nie mam jeszcze 70 lat ale wiem, że tzw. Stary Kraków patrzył niegdyś "spode łba" na Nową Hutę. Z drugiej strony do dziś nowohucianie mówią czasem, że jadą "do miasta". Myślę jednak, że powoli się to zaciera. Czy to była kara? W rozumieniu takim o jakim mówi się dziś - że ma ona zanieczyszczać Kraków - to chyba o tym wtedy nie myślano. Myślę, że walczono z Krakowem jako taką ostoją, w ówczesnym języku reakcji - mieszczaństwa, inteligencji, generalnie przeciwników Polski Ludowej. Generalnie Kraków nie został zniszczony w czasie II wojny światowej, w związku z czym większość ludności przeżyła tę okupację i w jakimś sensie ta struktura społeczna nie uległa zmianie. Uznano więc, że jeśli zagnieździmy tutaj klasę robotniczą, to zmienimy poglądy polityczne krakowian.

Co do procesu zmian w Nowej Hucie mój pogląd jest bardzo zróżnicowany. Tak się złożyło, że siostra mojego dziadka i jej mąż pracowali w tej dzielnicy jako nauczyciele. Huta była awansem społecznym dla bardzo wielu ludzi - często wyciągnięci z koszmarnych warunków znajdowali się nagle w całkowicie odmiennej, można powiedzieć, cywilizacji. Ponieważ jednak mieszczański Kraków patrzył na nich 'spode łba" i często pokazywał gdzie ich miejsce, toteż narodziła się taka przepaść między Krakowem a Nową Hutą. Myślę, że powoli się to jednak zaciera.

Mam dużo głosów krakowian, którzy odkrywają Nową Hutę na nowo. Mówią: "Boże! Jaka to piękna, zielona dzielnica! Jaka przestrzeń! Jakże cudownie byłoby tu mieszkać". Znam sporo osób ze swojego najbliższego otoczenia, które szukają mieszkania właśnie w Hucie. Z tego punktu widzenia to uległo zmianie. Drugą stroną Nowej Huty jest to, że powstała ona z dawnych podkrakowskich miejscowości - najczęściej o charakterze wiejskim. Dla tych ludzi był to ogromny wstrząs. Proszę pamiętać, że wielu mieszkańców straciło wtedy swoje domostwa, swoją ziemię. Była to dla nich trauma. Kraków poszerzał się potem niejednokrotnie ale do dziś zbyt mało uwagi poświęcamy tym resztkom dawnych podkrakowskich wiosek.

To znaczy?

Andrzej Kulig: Często goszczę u siebie mieszkańców tych, nazwijmy to, "podhucianych" miejscowości. Mają oni pewne poczucie dyskomfortu, wynikające z tego, że ich jakość życia nie podniosła się tak skokowo jak to się dzieje w centrum Nowej Huty czy Krakowa. W jakimś sensie jest to myślenie usprawiedliwione - natomiast dla tych mieszkańców bardzo krzywdzące - że jak masz poprowadzić 5 km magistrali wodnej czy ciepłowniczej do kilku domostw, a masz przeprowadzić je w bardziej zurbanizowanych obszarach, to zawsze wybierzesz te drugie. Takie dylematy trzeba jednak moim zdaniem rozwiązywać z korzyścią dla mieszkańców. Nawet jeśli wydają się one nieefektywne i nieopłacalne z budżetowego punktu widzenia.

Mówił Pan o zacieraniu się różnic pomiędzy Nową Hutą a Krakowem. A może wypadałoby ją właśnie kultywować?

Andrzej Kulig: Dziś generalnie obserwujemy we wszystkich społecznościach powrót do lokalności. To pozytywne zjawisko. Bardzo mi się te oddolne ruchy kultywowania własnej odrębności podobają. Nie chodzi o zacieranie tych różnic w tym sensie, żeby zrównać wszystkich do jednego poziomu. Myślę o tych źle pojętych różnicach - ocierających się o dyskryminację. Doskonale pamiętam jak "stary Kraków" machał na Nową Hutę z lekkim obrzydzeniem, co potem z przyczyn dla mnie niejasnych przechodziło na kolejne pokolenia. To się na szczęście już skończyło. A jest wręcz odwrotnie! Dziś to mieszkańcy Krakowa patrzą na nowohucian z zazdrością! To mi się podoba.

Nie ma przypadku w tym, że Nowa Huta błyskawicznie się rozwija

Andrzej Kulig: Absolutnie! Prosty przykład, kiedyś nie do pomyślenia - najlepiej się rozwijający, najbardziej twórczy, kreatywny, oferujący zupełnie nowe myślenie, teatr krakowski to przecież teraz Teatr Ludowy. Inne placówki mogą spoglądać na niego tylko z zazdrością. To pokazuje wielką siłę Nowej Huty. Że właśnie tam może rozwijać się fantastyczny teatr. Trzeba też wspomnieć o wielkiej metamorfozie jaką przeszło Nowohuckie Centrum Kultury.

W tych mniejszych miejscowościach, które dziś wchodzą w skład Nowej Huty, systematycznie rozwijamy Ośrodki Kultury. To niezwykle cenna działalność. Z naszych badań przeprowadzonych w 2016 roku wynikło, że ludzie oczekują, żeby ta kultura była blisko nich. Każdy chce mieć teraz w swoim najbliższym otoczeniu podstawową ofertę kulturalną.

Co można w nich robić?

Andrzej Kulig: Mam takie osobiste marzenie, żeby takie kameralne sztuki - dla jednego czy dwóch aktorów - mogły być właśnie w tychże ośrodkach również prezentowane. Żeby teatr "przez duże T" trafiał również tam i był formą inspiracji dla lokalnych społeczności do tworzenia swoich własnych spektakli. To byłoby wprowadzenie dla seniorów czy młodzieży w świat wielkiego teatru.

Panu co się najbardziej podoba w Nowej Hucie? Kiedyś mówiło się, że to stalinowski projekt miasta

Andrzej Kulig: Absolutnie błędnie! Trzeba pamiętać, że projekt Nowej Huty powstał na stołach wybitnych architektów "szkoły lwowskiej". Znam te mieszkania i kamienice. Kiedy wjeżdżało się, czy wchodziło do nich w latach 60. to one już wtedy robiły ogromne wrażenie, czy to jeśli chodzi o sposób wykonania, solidność czy przestrzeń. Dla tych architektów to ogromna niesprawiedliwość, nazywać ich "stalinowskimi architektami". Pomysł urbanistyczny sam w sobie był rewolucyjny, atrakcyjny i ciekawy - potem niestety uległ zatarciu co miało związek z rozwojem NH i dokładaniu kolejnych dzielnic. Generalnie te przestrzenie czy zieleń mi się ciągle bardzo podobają.

Do miejsc które należą do moich ulubionych na pewno muszę zaliczyć Zalew Nowohucki. Piękny, urokliwy teren. Lubię też miejsca mniej oczywiste - jak właśnie te miejscowości pod Nową Hutą o których mówiłem wcześniej - gdzie łączy się tradycyjna zabudowa z nowoczesnością w dobrym guście. NH ma w sobie ogólnie wiele uroku. Z perspektywy tych 70 lat bilans na pewno jest dodatni.

A jak będzie za kolejne 70 lat?

Andrzej Kulig: Rzeczą fundamentalną jest ciągłe inwestowanie w infrastrukturę - remonty dróg czy remonty chodników. Infrastruktura powinna być dużo mocniej podciągnięta właśnie w stronę Nowej Huty. Jesteśmy na etapie negocjacji partnerstwa publiczno- prywatnego na budowę tramwaju od Mistrzejowic aż do Alei Pokoju. To bardzo ambitny plan, a jeśli się powiedzie to jeden z problemów mieszkańców zostanie rozwiązany. Jestem dumny z tego, iż krakowski projekt, spośród wielu prowadzonych pod egidą Ministerstwa Rozwoju, utrzymał się jako jedyny. To świadczy o tym, że my czasem lubimy utyskiwać na Kraków... To źle, tamto niedobrze... To jednak to ogromna przyjemność patrzeć i słuchać ludzi przyjeżdżających z zewnątrz którzy nam zazdroszczą. Żałuję, że nie potrafimy jakoś kultywować tej naszej dumy. Czasem w małych miejscowościach ludzie mają powód do dumy z tego, że zrobiono jedną ulicę - u nas psioczy się na wszystko. Mam świadomość, że jeden czy drugi remont jest dla mieszkańców poważnym utrudnieniem ale kiedyś trzeba to zrobić.

Myślimy też o innym połączeniu tramwajowym - wzdłuż ulicy Stella Sawickiego oraz podciągnięciu pełnej infrastruktury w tych obszarach, które czasem uważamy za obrzeżne. Jest to np. ulica Powstańców, gdzie ciągle są pewne braki. W niektórych dzielnicach NH ciągle nie ma też basenów czy obiektów sportowych z prawdziwego zdarzenia - mamy plany zmienić to w ciągu najbliższych lat. To wstyd, by mieszkańcy musieli jechać z jednej dzielnicy do drugiej by szukać dla siebie pływalni. Chcemy to zmienić. Cieszę się też z tego, że w Branicach - wydawałoby się na krańcu świata - powstaje nowoczesna hala sportowa. Ona jest potrzebna by tamtejsi mieszkańcy nie musieli jeździć np. do Niepołomic tylko mieli to u siebie. Trzymam kciuki za dwie inwestycje - zakończenia w przyszłym roku przebudowy Igołomskiej oraz gruntowny remont Kocmyrzowskiej. W tym roku na pewno będzie zrobiony tam remont nakładkowy bo nie można czekać na dużą budowę.

Czyli "władza" troszczy się o Nową Hutę?

Andrzej Kulig: Ona zasługuje by się o nią ciągle troszczyć i tym właśnie się zajmujemy. Rzeczą coraz bardziej namacalną jest również rozwój Nowej Huty Przyszłości. Rozmowy z potencjalnymi inwestorami idą bardzo dobrze. Z tej perspektywy niezwykle ważna jest właśnie rozbudowa Igołomskiej - to doskonale skomunikuje nam właśnie ten projekt. MPEC też planuje tam podciągnięcie sieci ciepłowniczej - to pomoże zwerbować kolejnych inwestorów itd. Uda nam się ściągnąć poważnych biznesmenów, poważne firmy i przedsiębiorstwa, a to za sprawą tego, że Kraków jest dla nich niezwykle atrakcyjny.

We Francji, w Cannes, odbywają się co roku targi inwestorskie. Przyjeżdżający tam kolejni prezydenci widzą, że stanowisko Krakowa jest tam dosłownie oblegane. Wydaje mi się, że możemy nawet spośród nich wybierać - pojawiają się przysłowiowi "panowie z reklamówkami pełnymi pieniędzy" którzy marzą o rozwijaniu biznesu w Krakowie. Duże korporacje interesuje rozwijanie u nas tzw. przemysłu inteligentnego, nieopartego na przemyśle ciężkim.

Myślę, że Nową Hutę czeka druga młodość. Bo powiedzmy sobie szczerze - 70 lat wydaje nam się długie ale z perspektywy historii Krakowa to jedynie ułamek.


Fot. Fokusmedia 

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.