Krakowianin okradał swojego pracodawcę z zabytkowych hełmów strażackich. Gdy pokrzywdzony zorientował się, że padł ofiarą przestępstwa podstępem doprowadził złodzieja na policję.
Dwa dni temu do komisariatu policji przyszło dwóch mężczyzn. Jak się potem okazało, jeden był pokrzywdzonym, a drugi skruszonym sprawcą przestępstwa.
Policjanci ustalili, że pokrzywdzony prowadzi własną działalność gospodarczą, a równocześnie jest szefem Ochotniczej Straży Pożarnej w jednej z podkrakowskich miejscowości. Mężczyzna kolekcjonuje też stare hełmy wykorzystywane są przez strażaków w czasie uroczystości. Zabytkowe hełmy przechowywane były w siedzibie jego firmy. Jeden - jak określił właściciel - wart był 600 zł.
Kilka tygodni temu właściciel firmy zatrudnił 40-letniego mężczyznę, a niedługo potem zauważył, że kolekcja jego hełmów staje się coraz bardziej szczuplejsza. Ponieważ o kradzieże zaczął podejrzewać nowego pracownika, rozpoczął własne śledztwo. Kilka razy w ciągu dnia sprawdzał pomieszczenie, w którym były przechowywane hełmy. I gdy zorientował się, że to pracownik je zabiera postanowił dać mu nauczkę.
Podjechał na przystanek, gdzie na autobus czekał czterdziestolatek i zaproponował mu podwiezienie. Ten chętnie skorzystał nie wiedząc, że zaraz trafi przed oblicze policjantów w komisariacie przy ul. Strzelców. Pracownik widząc, że padł ofiarą fortelu już na parkingu przyznał się do kradzieży wszystkich hełmów. Potem policjantom powiedział, gdzie je sprzedawał. Twierdził, że do kradzieży zmusiła go sytuacja materialna. Policji udało się odzyskać trzy skradzione hełmy, pozostałe trzy zostały już sprzedane. Zatrzymanemu zostały przedstawione zarzuty kradzieży. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.