Młodsi krakowianie mogą już tego nie pamiętać, ale jeszcze przed 2005 rokiem w zachodniej części dawnego skrzyżowania u wylotu ulicy Lubicz, gdzie teraz znajduje się Rondo Mogilskie, rosły dwa pomniki przyrody. Ponad stuletnie topole czarne. Drzewa jednak ścięto i pozostała po nich tylko pamiątkowa tablica.
Dlaczego spotkał je taki los. Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie musimy cofnąć się jeszcze dalej. Aż do 1949 roku, kiedy to rosnące przy Rondzie Mogilskim dwie topole zostały objęte ścisłą ochroną. Już raz chciano oddać je pod topór, a to przy okazji budowy drogi z Krakowa do Nowej Huty. Wtedy jednak w obronie drzew stanął profesor Władysław Szafer (zmarły w 1970 roku) znany botanik i działacz na rzecz ochrony przyrody a także wieloletni dyrektor Ogrodu Botanicznego UJ. „Jeśli chcecie je wyciąć to równie dobrze możecie wyciąć też mnie” - miał powiedzieć profesor. Od tamtego czasu, ostrej i bezpardonowej walki w obronie przyrody, drzewa nazywane były właśnie Topolami Szafera.
Co się jednak odwlecze to nie uciecze, jak mówi stare polskie porzekadło. Ponownie drzewa okazały się zawadą już przy kolejnej modernizacji Ronda Mogilskiego w 1999 roku. 24 i 26- metrowe kolosy rosły obok linii tramwajowej i sprawiały problem. Mimo protestów Polskiego Klubu Ekologicznego ekspertyzy wykazały, że topole są chore i zagrażają bezpieczeństwu przechodniów i pojazdów komunikacji miejskiej, więc nakazano je usunąć. Jako że topole czarne dożywają około 150 lat, a te krakowskie miały już ponad „setkę”, obawiano się, że i tak za kilka lat trzeba będzie je ściąć. W ruch poszły więc piły i siekiery, a wiekowe pomniki przyrody na zawsze zniknęły z krajobrazu miasta.
Na długo jednak o nich nie zapomniano. W 2008 roku w miejscu, gdzie rosły wmurowano pamiątkową tablicę. „W tym miejscu rosły wiekowe Topole Szafera” - możemy przeczytać na tablicy. Czy to jedyne pomniki przyrody w Krakowie o których istnieniu przypomina pamiątkowa tablica? Może znają Państwo też inne przykłady?
fot. news.krakow.pl