PILNE

Po skończonej kadencji usłyszałam: dziecko zdało egzamin [ROZMOWA]

02 marca 2018 Miasto
Autor:  Magdalena Strzebońska-Jasińska

Rozmowa z Urszulą Nowogórską, przewodniczącą małopolskiego sejmiku, radną Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Magdalena Strzebońska-Jasińska: Czy kierowanie małopolskim sejmikiem to trudne zadanie?

Urszula Nowogórska: Tak, ale kobietom jest dużo łatwiej, bo łagodzą obyczaje. Kiedy zdarzają się bardzo emocjonalne dyskusje, my je wyciszamy.

A kiedy trzeba ostro zareagować i zdyscyplinować mężczyzn?

Dość często wtrącam się w ich dyskusje i staram się ją sprowadzać na właściwe tory, co nie wszystkim zawsze się podoba. Wiele osób mi zarzuca, że musztruję rozmówców i każe im mówić krótko, konkretnie i na temat.To prawda, bo sama taka jestem, ale chwalę sobie współpracę z każdym radnym.

Z opozycji również?

Tak. To wynika ze wzajemnego szacunku i zrozumienia trudnych tematów. I chyba moi koledzy z sejmiku doceniają taką postawę. Gdy w 2010 roku obejmowałam funkcję przewodniczącej, skończyłam właśnie 31 lat. Wicemarszałek Leszek Zegzda zażartował wówczas, że “dziecko będzie kierować pracą radnych”. Po skończonej kadencji usłyszałam, że “dziecko zdało egzamin”. Były to ważne słowa. Moje działanie zostało ocenione pozytywnie.

Jak trafiła Pani do samorządu?

Przez przypadek. Nigdy nie sądziłam, że moje życie będzie związane z polityką samorządową.  Po ukończeniu szkoły pielęgniarskiej miałam inne plany zawodowe. To był jednak czas, kiedy ofert pracy dla pielęgniarek nie było. I skończyło się tak, że po rocznym kursie dającym mi prawo wykonywania tego zawodu musiałam zarejestrować się jako bezrobotna. Ponieważ w urzędzie pracy wielokrotnie stałam w kolejce, to rozumiem tych wszystkich, którzy z takimi problemami się zmagają. Takie doświadczenia uczy nas pokory.

Kto wyciągnął do Pani pomocną dłoń?

Poseł PSL Bronisław Dutka, w którego biurze kiedyś pracowałam. Zaproponował mi wówczas kandydowanie do sejmiku. Zgodziłam się, choć nie liczyłam specjalnie na to, że się tam dostanę. Stało się inaczej.

Od kilkunastu lat pracuje Pani na rzecz małopolskiego samorządu. Czy przyszedł już czas spróbowania swoich sił na ogólnopolskiej scenie politycznej?

Nie, bo poznałam samorząd i nie chcę tego zmieniać. Jak się ma wiedzę w jakiejś dziedzinie, to dużo prościej, szybciej i wydajniej się pracuje.

Oprócz kierowania sejmikiem, na co dzień jest Pani zatrudniona w wydziale funduszy unijnych limanowskiego urzędu gminy. Dochodzi jeszcze etat w domu, gdzie dorastają córka i syn. To wszystko da się połączyć?

Mało tego, należę jeszcze do Lokalnej Grupy Działania i ochotniczej straży pożarnej, jestem członkinią Zarządu Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP powiatu limanowskiego. Jestem czynną druhną. Nawet mam swój mundur, który bardzo lubię. Trochę było z nim problemów, bo strażacy mają swoje miary, ale tu i ówdzie udało się go zwęzić i już pasuje.

Co to znaczy? Wyjeżdża Pani też gasić pożary? 

Nie, ale służba strażaków ochotników to nie tylko gaszenie pożarów, czy przeciwdziałanie powodziom. Proszę pamiętać, że ochotnicze straże pożarne na wsiach są sercem życia społecznego i kulturalnego. Działają one w formie stowarzyszeń, które np. sięgają po fundusze europejskie i organizują różnego rodzaju wydarzenia promujące kulturę regionalną, turystykę, czy dziedzictwo kulinarne. To naprawdę ogromne pole do zagospodarowania i tutaj staram się realizować.

A jak jest z tym godzeniem wszystkich obowiązków?

Nie mam z tym problemu. To jest kwestia charakteru. Z jednej strony jestem dobrze zorganizowana, a z drugiej niespokojnym duchem i nie satysfakcjonuje mnie praca w jednym miejscu, więc to determinuje kierunki moich działań. Nie lubię zajmować się czynnościami, które są czasochłonne i nieefektywne. Jak mam namacalny dowód swojej działalności, to przynosi mi to dużą satysfakcję.

W samorządzie rok temu powstał ważny program “Małopolska Niania” adresowany do matek, które chcą wrócić do pracy po narodzinach dziecka. Kto wpadł na ten pomysł?

Województwo Małopolskie to taka kuźnia dobrych programów, użytecznych społecznie. “Małopolska Niania” jest rocznym pilotażem dla 23 gmin, w których nie ma żłobków. Program trwa do 31 sierpnia tego roku, a potem przyjdzie czas na jego ocenę. W tym projekcie do tanga trzeba dwojga, bo oprócz naszego wkładu w wysokości 1000 zł, dokładają się też gminy. Z własnych budżetów muszą wyasygnować 500 zł. W sumie rodzice na zatrudnienie niani dostają od obu samorządów 1500 zł.

Ten projekt pomaga rodzicom wejść na rynek pracy, a nianiom wyjść z szarej strefy. Legalne zatrudnienie opiekunki to czasem pensja jednego rodzica. Jakie są szanse na jego realizację w przyszłości?

Po zakończeniu pilotażu będziemy zbierać na głosy z terenu, by wiedzieć w tym kierunku podążać.  Nie ma dyskusji, to jest projekt wartościowy społecznie, pierwszy tak bezpośrednio skierowany do rodziców. Sprawia, że mogą sami wybrać opiekunkę dla swojego dziecka. To ważne, bo przecież każdy rodzic chce oddać swoją pociechę w godne ręce. Tym sposobem równocześnie pobudzamy zawodowo dwie grupy osób, które niekoniecznie podjęłyby w tym czasie pracę. Bardzo jesteśmy ciekawi efektów tego programu.

W tej chwili niektóre kraje próbują rozprawić się z przeciwnikami szczepionek. Na przykład we Włoszech od marca do przedszkoli i szkół publicznych nie będą przyjmowane nieszczepione dzieci. Myśli Pani, że taki zakaz powinien być wprowadzony w polskich placówkach edukacyjnych?

Województwo Małopolskie jako pierwsze zaczęło dofinansowywać szczepienie przeciwko pneumokokom. Takie były sugestie mieszkańców, co oznacza, że ten program był potrzebny. Wielu rodziców zdaje sobie z sprawę, że jak pojawi się problem z epidemią, to osoby zaszczepione będą pewne choroby przechodzić dużo lżej albo w ogóle, bo zyskały odporność. Od kilku lat jest jednak trend, by dzieci nie szczepić z uwagi na powikłania. Trudno jednak stwierdzić, czy spowodowała je szczepionka, czy też dlatego, że dziecko, które przyszło do szczepienia była chore. Moje prywatne zdanie jako matki jest takie, że wszystkich nas obowiązuje wzajemna odpowiedzialność społeczna. My samorządowcy musimy wyjaśniać, informować rodziców o konsekwencjach i wskazywać różne drogi, ale ostateczną decyzję pozostawić rodzicom. Co jednak nie zmienia faktu, że przy rekrutacjach do żłobków można stworzyć taką zasadę, że w przypadku wielu chętnych większe szanse na zdobycie miejsca będą miały dzieci zaszczepione.

Kilka tygodni temu władze samorządu poinformowały o tym, że w starsi Małopolanie będą mogli liczyć na pomoc “Małopolskiego Teleanioła”.

Tak nazywa się program wsparcia, tym razem skierowany do seniorów. To jest jeden z elementów polityki senioralnej, pod którą wszyscy się podpisują, choć nie zawsze mają wymierne efekty. Ale przejdźmy do konkretów. Nasz samorząd postanowił stworzyć system zdalnej opieki dla osób starszych, zarówno samotnych, jak i żyjących w rodzinach, których członkowie pracują zawodowo. Stąd nazwa “Teleanioł”. Będzie on działał tak, że osoby niesamodzielne, które zostaną zakwalifikowane do projektu Tele-Anioł, otrzymają za darmo specjalną bransoletkę bezpieczeństwa i kartę SIM. Urządzenie będzie posiadać specjalny przycisk, który po naciśnięciu umożliwi szybki kontakt z centrum teleopieki. Wykwalifikowana kadra ratowników medycznych zatrudniona w centrum dostępna będzie przez 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Dodatkowo od poniedziałku do piątku przez 12 godzin dziennie uczestnicy projektu będą mogli skorzystać z pomocy psychologów oraz asystentów teleopieki. Każdy, kto się do nich zwróci, uzyska fachową pomoc – łącznie z wezwaniem pogotowia ratunkowego.

Program ma być realizowany przy współpracę z Archidiecezją Kielecką. Czy to oznacza że tylko mieszkańcy północy Małopolski będą mogli z niego skorzystać?

Nie, obejmie on zasięgiem całe województwo. Skorzysta z niego 10 tysięcy osób.

Jak będzie przebiegać nabór do tego programu?

To jest w fazie ustalania. Jeszcze nie zostały opracowane kryteria.

A kiedy “Małopolski Teleanioł” wystartuje?

W pierwszej połowie roku, ponieważ musimy uporać się ze wszystkimi barierami technicznymi. Gdy już te trudności pokonamy, to mam nadzieję że ten program z roku na rok będzie podnosić poziom bezpieczeństwa osób starszych w naszym regionie. Taki psychiczny komfort, że ktoś nad nami czuwa jest niezwykle ważny.


Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.