Miasto od lat nie może pozbyć się obskurnej przyczepy, która parkuje u stóp Wawelu. Oburzeni mieszkańcy wielokrotnie alarmowali odpowiednie służby, ale bezskutecznie. Po naszej interwencji straż miejska obiecała ponownie przyjrzeć się sprawie.
O problemie poinformowali nas czytelnicy news.krakow.pl, którzy od lat walczą, by szpecąca krajobraz przyczepa zniknęła spod Wawelu.
- To bardzo brzydka wizytówka Krakowa. Codziennie przechodzą tędy setki turystów, którzy muszą podziwiać ten widok - denerwuje się nasza czytelniczka.
Jakiś czas temu ktoś “ozdobił” wózek pseudo graffiti i to przelało czarę goryczy. - Wielokrotnie informowaliśmy straż miejską i policję, ale z niezrozumiałych dla nas względów właściciel przyczepy traktowany jest ulgowo przez służby - dodaje mieszkanka centrum.
Przyczepa służy do przechowywania wózka na obwarzanki, które sprzedawane są w pobliżu Smoczej Jamy. Według relacji naszej czytelniczki właściciel dość swobodnie czuje się na bulwarach. - Gdy zaczyna pracę doczepia tę budę na kółkach do swojego samochodu i jedzie przez całe bulwary po trawie i alejkach między ludźmi spacerującymi z dziećmi i rowerzystami. Stwarzając niejednokrotnie niebezpieczne sytuacje.Trąbi na ludzi, gdy mu nie zejdą z drogi - zaznacza mieszkanka.
Zadzwoniliśmy do biura prasowego krakowskiej straży miejskiej. Okazało się, że temat jest strażnikom doskonale znany. Dlaczego do tej pory nie udało się pozbyć przyczepy z reprezentacyjnej części miasta? Na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Marek Anioł zapewnił jednak, że patrol ponownie uda się na miejsce. - Po sprawdzeniu tematu będziemy wiedzieć, co w tej sprawie możemy zrobić - zapowiada rzecznik.
Czekamy zatem na informacje.