Ponoć znajomy był mu winien pieniądze. By odebrać rzekomy dług ukradł mu więc telefon i zażądał pieniędzy w zamian za oddanie "zakładnika". Niestety dla 27- letniego złodzieja z Nowej Huty, w sprawę włączyła się policja i aresztowała porywacza sprzętu.
- Do nowohuckich policjantów przyszedł mężczyzna, prosząc o pomoc. Z jego relacji wynikało, że kilka dni wcześniej spotkał znanego mu z widzenia mężczyznę. Przechodzień poprosił go wówczas o możliwość wykonania połączenia telefonicznego z jego telefonu. Właściciel komórki przystał na prośbę i pożyczył mężczyźnie telefon. Po wykonanym połączeniu dzwoniący mężczyzna oświadczył, że nie odda pożyczonego telefonu, gdyż właściciel komórki winien mu jest gotówkę (co nie było prawdą) i odszedł - informuje policja.
Właściciel próbował na własną rękę odzyskać telefon - umawiając się ze złodziejem w wyznaczonym miejscu. Złodziej wyznaczył warunki spotkania - właściciel telefonu miał mu zapłacić za zwrócenie komórki 100 złotych. Gdy doszło do przekazania pieniędzy - złodziej oświadczył, że to jednak za mało i w wyznaczył kolejny dzień na przekazanie kolejnej zapłaty. Dopiero wtedy zdenerwowany właściciel telefonu zamiast pojawić się na spotkanie z "szantażystą" udał się do komisariatu i złożył zawiadomienie o przestępstwie.
- W mieszkaniu złodzieja funkcjonariusze zabezpieczyli "poszukiwany" telefon, jak również dokumenty nienależące do zatrzymanego. Okazało się również, że mężczyzna był poszukiwany do sprawy uszkodzenia mienia - kilka miesięcy wcześniej dwukrotnie wybił szybę w drzwiach do jednego z bloków w Nowej Hucie. 27-latek usłyszał w sumie 6 zarzutów: przywłaszczenia telefonu, dwa zarzuty żądania korzyści majątkowej w zamian za zwrot bezprawnie zabranej rzeczy oraz dwa zarzuty uszkodzenia mienia oraz przywłaszczenia dokumentów. Grozi mu 8 lat pozbawienia wolności - informuje krakowska policja.
Fot. Pixabay