Od nowego roku Kraków chce podnieść podatki od nieruchomości i środków transportowych. Podwyżki nie będą wysokie, ale niektórzy radni już zapowiadają, że ich nie poprą.
Jeśli uchwały zaproponowane przez prezydenta Jacka Majchrowskiego zostaną przyjęte na największe podwyżki będą musieli przygotować się osoby prowadzące działalność gospodarczą. Zamiast dotychczasowych 22,66 zł za metr kwadratowy nieruchomości, rocznie zapłacą 23,10 zł , czyli o 44 grosze więcej. - Niby niewiele, ale to kolejna kłoda pod nogi osób, które prowadzą często jednoosobową działalność gospodarczą we własnym mieszkaniu - mówi Grzegorz Stawowy, radny PO.
O 22 grosze więcej za metr kwadratowy mieliby z kolei zapłacić do budżetu miasta osoby reprezentujące tzw. rzemiosła zanikające. Podwyżki przygotowano również dla zwykłych mieszkańców. Za metr kwadratowy domu zamiast 75 groszy będą musieli zapłacić 77 groszy.
Zmiany podatków zdecydowanie bardziej odczują firmy transportowe. Za posiadanie ciężarówki o masie od 3,5 do 5,5 tony trzeba będzie zapłacić 616 zł, czyli o ponad 80 zł więcej niż obecnie, im większe auto tym wyższa podwyżka, dochodząca do 120 zł za jeden pojazd.
Właściciel autobusu, w którym jest mniej niż 22 miejsc siedzących będzie musiał odprowadzić do budżetu o niemal 400 zł więcej niż obecnie (czyli 1932 zł), a posiadacz większego autobusu prawie 500 zł więcej (2448 zł rocznie).
Dzięki wprowadzonym właśnie podwyżkom, Kraków może zarobić rocznie o ok. 30 mln zł więcej. To niewiele w ponad 5-miliardowym budżecie, dlatego niektórzy radni mają sporo wątpliwości, czy poprzeć przygotowane przez miasto uchwały. Nikt nie chce na rok przed wyborami przyłożyć do tego ręki.
Prawdopodobnie przeciw podwyżkom opowie się więc cały klub PiS. - Martwi nas zwłaszcza wzrost podatków dla firm transportowych. Jest obawa, że wiele z nich formalnie przerejestruje działalność w inne miejsce, gdzie podatki są niższe. W praktyce nadal będą działać w Krakowie, a miasto nie dostanie z tego tytułu ani grosza - mówi Włodzimierz Pietrus, przewodniczący klubu PiS.
Prawo i Sprawiedliwość nie poprze również wzrostu podatków od nieruchomości, bo - jak zaznacza Włodzimierz Pietrus - kondycja miejskich finansów jest dobra. - Pieniądze w budżecie są, tylko trzeba je wydawać po gospodarsku - dodaje radny PiS i przypomina, że Kraków kilka dni temu otrzymał ponad 76 mln złotych unijnego wsparcia na remont torowisk i 151 mln zł na tramwaj do Górki Narodowej. - Dzięki temu uda się mniej wydać na te inwestycje z budżetu miasta - zauważa Pietrus.
W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Stawowy, radny Platformy Obywatelskiej. - Samorządy mają teraz dużo pieniędzy z innych źródeł i dzięki temu nie muszą wydawać na inwestycje własnych środków - mówi Stawowy. - Poza tym, Kraków jest bogatym miastem, które nie musi sięgać do kieszeni mieszkańców, by podreperować swój budżet.
Stawowy przypomina, że inaczej było na przełomie 2011 i 2012 roku, kiedy w styczniu zabrakło pieniędzy na wypłatę trzynastek dla nauczycieli. - Wówczas sam głosowałem za podwyżkami. Teraz nie ma takiej potrzeby, bo Kraków jest w dobrej kondycji finansowej, co zresztą podkreślał skarbnik miasta podczas debaty nad absolutorium.
Decyzja o tym, jak zagłosuje PO ma zapaść dopiero w środę na posiedzeniu klubu. Andrzej Hawranek, przewodniczący klubu PO w radzie miasta zaznacza, że sam nie jest zwolennikiem wprowadzania podwyżek, ale jak mówi - skądś trzeba brać pieniądze na darmową komunikację dla uczniów, czy sadzenie drzew. - Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że budżet miasta nie spada z nieba, ale pochodzi w dużej mierze z naszych podatków - dodaje Hawranek.
Jednocześnie przyznaje, że 30 mln zł, które Kraków może zyskać na podwyżkach, to kwota niewarta tego, by je w ogóle wprowadzać i to na rok przed wyborami.
Włodzimierz Pietrus podejrzewa nawet, że prezydent sam wycofa projekty uchwał. - Widząc opór radnych nie będzie chciał ryzykować forsowania podwyżek na rok przed wyborami - przekonuje Pietrus.
Głosowanie już w najbliższą środę. Podczas tej samej sesji radni mają również zdecydować o wzroście opłat za odholowanie i przechowywanie źle zaparkowanego pojazdu. Kraków chce wprowadzić najwyższe z możliwych opłat, choć podobne praktyki zostały w tym roku zakwestionowane przez Naczelny Sąd Administracyjny po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ