Po 26 latach istnienia Cocktailbar Kama w piątek po raz ostatni uraczył klientów lodami i ciastkami. Kultowy lokal przy ul. Szewskiej właśnie przestał istnieć. Miasto obiecuje pomoc w znalezieniu nowej lokalizacji.
Tę wiadomość fani lodów i ciastek przyjęli z ogromnym żalem. Jeden z najdłużej funkcjonujących lokali właśnie został zamknięty. Powodem miała być podwyżka czynszu w kamienicy wynajmowanej od prywatnego właściciela. W tej doskonałej lokalizacji wkrótce prawdopodobnie zostanie uruchomiona sieciowa kawiarnia. - To bardzo smutna wiadomość - mówi pan Paweł, który do dziś wspomina smak czarno-białych lodów, jakie serwowano tylko w Kamie. - Na Szewską wpadałem zawsze w przerwie między zajęciami na studiach, a teraz zabierałem tam na lody swoje dzieci. Szkoda takiego miejsca.
Krakowianinowi ciężko jest jednak zrozumieć powód zamknięcia Kamy, bo - jak zaznacza - w kawiarni zawsze było mnóstwo ludzi, czasem trudno było nawet znaleźć wolny stolik.
Choć wystrój lokalu być może nie zachwycał, to jednak ceny smakołyków były w Kamie mocno konkurencyjne. Za kawałek torcika płaciło się zaledwie 5 zł, tyle samo kosztowała kremówka z bitą śmietaną, za cocktail truskawkowy płaciło się 7 zł, a za galaretkę z owocami 6 zł.
Andrzej Kulig, wiceprezydent Krakowa przyznaje w rozmowie z news.krakow.pl, że sam też często bywał w Kamie. - Jadałem tam to, czego mi raczej nie wolno, czyli lody - przyznaje Kulig i zapewnia, że jeśli właściciele Kamy zwrócą się do niego, pomoże im znaleźć lokal gminny, w którym nadal mogliby prowadzić swoją działalność.