Prokuratura oprócz uchylenia immunitetu Krzysztofowi Sobierajskiemu, byłemu prezesowi Sądu Apelacyjnego w Krakowie domaga się też jego aresztowania. Powodem maja być rzekomo sfabrykowane opracowania, które śledczym dostarczył pełnomocnik byłego prezesa.
Prokuratura twierdzi, że sędzia Krzysztof Sobierajski miał zawrzeć ponad 120 umów z firmami wykonującymi zlecenia na rzecz sądu i zarobić na tym prawie milion złotych. Z materiału dowodowego ( m.in. zeznań świadków), wynika, że były to fikcyjne umowy, opiewające zwykle na 8 tys. zł. Sędzia miał też nie informować Ministerstwa Sprawiedliwości o podjęciu dodatkowej pracy zarobkowej i nie wykazywać dochodów w oświadczeniach majątkowych. W związku z tym byłemu prezesowi maja zostać postawione zarzuty nadużycie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz przywłaszczenia mienia znacznej wartości . W tym celu prokuratura złożyła do sądu wniosek o uchylenie Krzysztofowi Sobierajskiemu immunitetu sędziowskiego.
Jednocześnie śledczy chcą zgody na aresztowanie sędziego, bowiem ich zdaniem zachodzi obawa fabrykowania dowodów. W trakcie przeprowadzonych na zlecenie prokuratury przeszukań w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie nie znaleziono bowiem - ani w formie papierowej, ani elektronicznej - opracowań czy analiz, które były prezes miał przygotować na rzecz firm wykonujących zlecenia. Nie ma też śladu potwierdzających ich wpływ w księgach korespondencyjnych sekretariatu dyrektora Sądu Apelacyjnego.
- Mimo to pełnomocnik byłego prezesa przekazał prokuraturze kilkanaście opracowań, odnalezionych rzekomo w piwnicy sądu już po dokonanych przeszukaniach. Rodzi to podejrzenie fabrykowania dowodów – powiedziała nam prok. Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Jak informuje prokuratura, pozostali oskarżeni w tej sprawie podczas kontroli, która doprowadziła do wykrycia przestępstwa, spotkali się w celu tworzenia fałszywej dokumentacji.
- W opinii prokuratury zachodzi więc uzasadniona obawa utrudniania postępowania przez byłego prezesa Sądu Apelacyjnego: wypływania na zeznania świadków czy wyjaśnienia podejrzanych, uzgadniania z nimi wersji zdarzeń, a także tworzenia kolejnych fałszywych dokumentów - mówi prok. Bialik.
W połowie grudnia minister sprawiedliwości odsunął prezesa Sobierajskiego od czynności służbowych. Kilka dni później podał się on do dymisji oświadczając równocześnie, że informacje o tym, że mógł wiedzieć lub mieć związek z procederem, są nieprawdziwe.
- Nie dopuściłem się żadnych działań przestępczych, nie mam nic do ukrycia i jestem zdeterminowany do obrony swojego dobrego imienia". Podkreślił także, że wypowiedzi m.in. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz informacje zawarte w komunikatach resortu i prokuratury odbiera jako personalny atak na siebie i "pretekst do przeprowadzenia kolejnego zamachu na niezależne sądownictwo - twierdził sędzia w oświadczeniu.