Tadeusz Styrski, podgórski radny dzielnicowy poczuł się urażony listem, jaki przedstawiciele Stowarzyszenia Stare Podgórze odczytali podczas sesji rady dzielnicy i przed sądem będzie się domagał sprostowania, przeprosin oraz wpłaty pieniędzy na cele charytatywne.
Wojna w Podgórzu trwa w najlepsze. Wszystko zaczęło się rok temu od ustawienia wzdłuż ulicy Kalwaryjskiej separatorów oddzielających pas jezdni od torów tramwajowych. Urzędnicy z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu przekonywali, że ma to poprawić bezpieczeństwo pasażerów komunikacji miejskiej. Problem w tym, że przy okazji zlikwidowano w całej okolicy ok. 200 miejsc parkingowych.
- O tych zmianach dowiedzieliśmy się po powrocie z wakacji - mówi Agnieszka Gilarska, prezes Stowarzyszenia Stare Podgórze. - Przez cały czas urzędnicy utrzymywali jednak, że zmiany zostały wprowadzone tylko na czas Światowych Dni Młodzieży, potem zapewniono, że w listopadzie po zakończeniu najtrudniejszego etapu budowy łącznicy wszystko wróci do poprzedniego stanu, ale tak się nie stało, a my usłyszeliśmy, że nowe zasady ruchu będą obowiązywać już na stałe.
W proteście zablokowali ulicę
Wówczas mieszkańcy zdecydowali się wyjść na ulicę. W proteście przeciwko zmianom członkowie stowarzyszenia w listopadzie ubiegłego roku zorganizowali legalną demonstrację. Przez godzinę blokowali ruch na ul. Kalwaryjskiej. To wówczas, zdaniem przedstawicieli stowarzyszenia, na demonstracji pojawił się radny dzielnicowy Tadeusz Styrski w asyście dwóch aktywistów. Miał nakłaniać protestujących do zmiany zgłoszonej wcześniej w Urzędzie Miasta trasy przemarszu, co mogło skutkować przedwczesnym rozwiązaniem zgromadzenia przez policję. Potem miał odmawiać opuszczenia zgromadzenia oraz “w sposób głośny i agresywny dyskutować z policją, prowokując w ten sposób protestujących”.
Ci twierdzą również, że była to zaplanowana akcja przeciwko mieszkańcom własnej dzielnicy. Radny Styrski nie kryje, że jest zwolennikiem wprowadzonych przez ZIKiT zmian w rejonie ul. Kalwaryjskiej i broni ich podczas spotkań z mieszkańcami. - Oni jednak nie przyjmują żadnych argumentów - zaznacza Styrski.
Radny składa pozew
List opisujący listopadowe zajście został przez członków stowarzyszenia odczytany podczas sesji rady dzielnicy. Zdaniem Styrskiego w ten sposób mieszkańcy przekroczyli granice dozwolonej krytyki. - Zostałem pomówiony publicznie dlatego domagam się sprostowania nieprawdziwych informacji zawartych w odczytanym na sesji liście, a także wpłaty po tysiąc złotych od każdego pozwanego na podgórską świetlicę dla dzieci - mówi Styrski.
Pierwsza rozprawa zaplanowana jest na 31 sierpnia. Pozwanymi są dwaj członkowie stowarzyszenia Marek Gilarski, który odczytał list oraz Mirosław Szczygieł, który podpisał się pod nim jako główny organizator listopadowego zgromadzenia.
- Pozew jest nieadekwatny, ponieważ my nigdzie nie upubliczniliśmy treści tego listu. Odczytaliśmy go jedynie podczas sesji, bo chcieliśmy zwrócić uwagę pozostałych radnych dzielnicy, że jeden z nich nie zachował się jak należy w stosunku do mieszkańców. Pan Styrski wcześniej nigdy nie chciał z nami rozmawiać i wysłuchać naszych argumentów, a do tego atakował nas w mediach społecznościowych - mówi Mirosław Szczygieł.
Podgórze umiera?
Przedstawiciele stowarzyszenia dowodzą, że zmiany wprowadzone w tej części miasta utrudniają życie nie tylko mieszkańcom, ale również doprowadziły do stopniowego wymierania przedsiębiorczości w starym Podgórzu. Agnieszka Gilarska wylicza, że od czasu zmiany organizacji ruchu ok. 25 lokali przy Kalwaryjskiej zostało zamkniętych. Zlikwidowano również kiosk na rogu ul. Warneńczyka i Kalwaryjskiej, który istniał w tym miejscu od 35 lat. 120 podgórskich przedsiębiorców podpisało się też pod listem, w którym podkreślają, że od czasu wprowadzenia zmian ich obroty zdecydowanie spadły.
Właściciele sklepów przez ustawione separatory mają problem z przyjęciem dostawy towarów, a brak miejsc do zaparkowania spowodował znaczny spadek liczby klientów.
Część separatorów zniknie, pojawią się miejsca parkingowe
Wygląda jednak na to, że ZIKiT sam zrozumiał, że wprowadzone zmiany nie są do końca korzystne. Jak poinformował nas Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu część separatorów wkrótce zniknie z ul. Kalwaryjskiej, a zamiast nich pojawią się dodatkowe miejsca parkingowe na jezdni. Chodzi o kilkudziesięciometrowy odcinek od ul. Smolki w kierunku Ronda Matecznego.
- Te prace zostaną wykonane w ramach zmian w strefie płatnego parkowania, które będą wprowadzane w całym mieście. Czekamy jeszcze na rozstrzygnięcie przetargu. Wpłynęło kilka ofert, a ta która wydaje się najkorzystniejsza zakłada zakończenie prac do końca października tego roku - mówi Pyclik.
Zdaniem rzecznika ZIKiT, który prywatnie również jest mieszkańcem Podgórza, “likwidacja części miejsc parkingowych to jedna z najlepszych rzeczy, jaka przytrafiła się tej dzielnicy”. - W końcu można bez większych problemów przejść po chodniku z wózkiem - argumentuje Pyclik i zapewnia, że dla niego nie jest problemem jeśli musi zaparkować kilkadziesiąt metrów dalej od swojego domu.
Tak będzie w całym mieście?
- Podgórze to przykład tego, co czeka nas w całym Krakowie po wprowadzeniu zmian w strefie płatnego parkowania - zaznacza Agnieszka Gilarska.
Przedstawiciele stowarzyszenia wyliczyli, że w całym mieście może zniknąć kilka tysięcy miejsc parkingowych.
- W tym sporze pozytywne jest to, że mieszkańcy i przedsiębiorcy zaczęli mówić jednym głosem - dodaje Gilarska. - Kiedy ZIKiT zaproponował nam utworzenie tzw. zielonych stref tylko dla mieszkańców, nie zgodziliśmy się na to, bo wiedzieliśmy, że to byłoby dobiciem przedsiębiorców.
Fot. Stowarzyszenie Stare Podgórze