Aż 100 tys. euro okupu musieli zapłacić rodzice za uwolnienie 9-letniego syna. Taką informację podała dziś krakowska prokuratura. Znaczną część pieniędzy udało się odzyskać. Sprawcy są już w areszcie.
- Prokuratura przedstawiła im zarzut wzięcia zakładnika, następnie przetrzymywania wbrew woli, by zmusić najbliższe mu osoby do zapłaty okupu. Dziecko było więzione w warunkach powodujących jego szczególne udręczenie - powiedział nam prok. Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej Prokuratury Okręgowej.
Jak już informowalismy, 18 stycznia w Krakowie dla okupu porwany został 9-letni Kamil. Stało się to po tym, jak matka wysadziła go na przystanku autobusowym przy kinie Kijów. Chłopiec miał przejść przez Aleje Trzech Wieszczów na ulicę Smoleńsk, gdzie znajduje się prywatna szkoła podstawowa. Nie dotarł jednak na zajęcia.
W Krakowie pojawiły się plakaty z jego wizerunkiem i telefonami do szkoły oraz matki dziecka. Policja w swoich komunikatach nie informowała o zaginięciu 10-latka.
Sprawcy skontaktowali się z rodzicami żądając za jego uwolnienie 100 tys. euro. Pieniądze zostały po kilku dniach wypłacone,
a dziecko zwolnione. Chłopiec przetrzymywany był w niewielkim nieogrzewanym pomieszczeniu, pozbawionym zaplecza sanitarnego.
Do ustalenia sprawców powołana została specjalna grupa policjantów z Centralnego Biura Śledczego Policji i Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Równocześnie w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie powołano zespół czterech prokuratorów.
Śledczy dokładnie sprawdzili zarówno miejsce porwania, jak też całą okolicę, by znaleźć ślady, które mogłyby pomóc w rozwiązaniu sprawy. Przesłuchiwali kolejnych świadków i analizowali zebrane informacje. W trakcie działań odnaleźli samochód, którym przewożono uprowadzone dziecko. Jak się okazało ukryto w nim ładunek wybuchowy, który miał zatrzeć ślady przestępstwa. Policyjni pirotechnicy natychmiast go rozbroili, dzięki czemu nie doszło do eksplozji. Policjanci odnaleźli inne samochody, którymi poruszał się podejrzany.
W jednym z nich część transportowa była wygłuszona i przygotowana do przetrzymywania uprowadzonych osób. Kolejnym odkryciem, jaki dokonali policjanci CBŚP i KWP w Krakowie było znalezienie metalowej skrzyni, w której przetrzymywano w ostatnim czasie osoby porwane dla okupu. Skrzynia znajdowała się na prywatnej działce usytuowanej w odludnym miejscu.
Trop doprowadził śledczych do 50-letniego Bogusława K., który w latach 90-tych była karany za porwanie żony krakowskiego przedsiębiorcy. 30 listopada policjanci zatrzymali 50-latka, jak również podejrzaną o współudział Dorotę B. Decyzją sądu zostali oni tymczasowo aresztowani na okres 3 miesięcy.