PILNE

Rośliny mogą być trujące, więc żłobki ich nie dostaną

17 lutego 2017 Miasto
Autor:  Anna Kolet

Rośliny mogą być trujące, sprzyjają rozwojowi pleśni, a do tego są za drogie, dlatego miasto nie wyposaży w nie krakowskich żłobków. Sadzonki trafią za to do szkół i przedszkoli, o ile zrzucą się na to mieszkańcy.

Z interpelacją w sprawie wyposażenia żłobków, przedszkoli i szkół w rośliny pochłaniające zanieczyszczenia i produkujące tlen w ubiegłym miesiącu wystąpił radny Wojciech Krzysztonek (PO). Chciał, by miasto przeprowadziło badania, czy rzeczywiście pewne rośliny mają antysmogowe właściwości, a w przypadku pozytywnych wyników wyposażyło w nie wszystkie placówki, w których przebywają dzieci.

Za drogie i trujące

Prezydent w udzielonej właśnie odpowiedzi zaznaczył, że nie ma potrzeby przeprowadzania badań, bo pozytywny wpływ roślin na jakość powietrza został już potwierdzony naukowo. Mimo to krakowskie żłobki ich nie dostaną.

Powód? Jest ich kilka. Po pierwsze – jak twierdzi prezydent - w salach żłobkowych nie ma na nie miejsca, bo w każdej grupie musiałoby się znaleźć aż 200 takich roślin, by dzieci w ogóle mogły odczuć ich dobroczynny wpływ. Po drugie – niektóre rośliny doniczkowe zawierają szkodliwe substancje i mogą być trujące, a inne uczulają. Po trzecie – ziemia, w której rosną to wylęgarnia roztoczy, pleśni i zarodników grzybów. Wreszcie po czwarte – rośliny są za drogie. Za jedną trzeba zapłacić ok. 30 złotych, a więc wyposażenie tylko jednego żłobka kosztowałoby ok. 24 tys. złotych.

Oczyszczacze zamiast kwiatków

Zamiast tego prezydent zaznacza, że analizowana jest możliwość zainstalowania w żłobkach oczyszczaczy powietrza. Na razie miasto szuka „źródeł finansowania” - Niewykluczone, że będziemy aplikować o środki unijne na ten cel. Są szanse, że uda się to zrealizować jeszcze w tym roku – mówi Jan Machowski, z biura prasowego magistratu.

Zbiórka publiczna

Okazuje się jednak, że to czego nie da się zrobić w żłobkach można przeprowadzić w przedszkolach i szkołach i to nawet taniej. Miasto przyłączyło się bowiem do akcji zainicjowanej przez radnego Łukasza Wantucha zbiórki publicznej na platformie crowdfundingowej.

- Dziwi mnie ten dysonans – komentuje radny Krzysztonek. – Z jednej strony miasto negatywnie odpowiada na moją interpelację, z drugiej chce przyłączyć się do zbiórki na zakup takich roślin.

Akcja ma wystartować w przyszłym tygodniu na platformie polakpomaga.pl. Cel to uzbieranie 5 tys. złotych, ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by było więcej. Każdą zebraną złotówkę miasto przemnoży razy trzy i taką kwotę dorzuci do puli.

Prowadzimy również rozmowy z bankiem, który wstępnie deklaruje, że do uzbieranych pieniędzy dorzuci jeszcze więcej niż miasto. Możemy zatem uzbierać całkiem pokaźną sumę, która może nam wystarczyć na sfinansowanie roślin dla każdej placówki - mówi Wantuch.

Jednak biorąc pod uwagę wyliczenia prezydenta, nawet jeśli uzbierane 5 tys. pomnożymy razy 10, to będziemy mogli wyposażyć w rośliny raptem dwie placówki. Radny Wantuch proponuje jednak, by zamiast dorosłych roślin, które są znacznie droższe, miasto zakupiło sadzonki, które wraz z ziemią i doniczką nie powinny kosztować więcej niż 5 zł.

Pytanie tylko, jaką korzyść będą z nich miały placówki. – Na początku edukacyjną – tłumaczy radny. – A do czasu kolejnego sezonu smogowego rośliny zdążą na tyle podrosnąć, że spełnią również rolę oczyszczaczy powietrza.

Jak tłumaczy Jan Machowski, ostateczną decyzję o umieszczeniu w placówce roślin będą podejmować dyrektorzy wspólnie z rodzicami. – Chodzi o to, że nie wszystkie dzieci dobrze tolerują roślinność w swoim otoczeniu – dodaje Machowski.

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.