PILNE

Skandal na mecie biegu Kościuszki. Zawodnik przegrał przez organizatorów?

17 października 2017 Sport
Autor:  Anna Kolet-Iciek

- Organizatorzy biegu okradli mnie ze zwycięstwa - mówi z rozgoryczeniem Adam Czerwiński, uczestnik niedzielnego wyścigu “5 dla Kościuszki”. Jego zdaniem, gdyby nie źle ustawione barierki, na mecie byłby pierwszy. Ostatecznie dobiegł tam trzeci.

W niedzielnym biegu na dystansie 5 km, upamiętniającym dwusetną rocznicę śmierci Tadeusza Kościuszki, uczestniczyło 851 osób. Aby wziąć udział w zawodach wystarczyło mieć skończone 16 lat i być w stanie dotrzeć do mety w regulaminowym czasie 40 min. Adam Czerwiński dobiegł w niespełna 15 minut, a dokładnie w 14:56.

- To był dla mnie morderczy wyścig ponad siły - przyznaje pan Adam, który na co dzień uczy wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Sierczy.

Ostatecznie w biegu zajął trzecie miejsce, ale jest przekonany, że gdyby nie błąd organizatorów na mecie byłby pierwszy. - 100 metrów przed zakończeniem wyścigu moi rywale byli 40 metrów za mną. Miałem świetne tempo i byłem pewien, że już nikt nie odbierze mi zwycięstwa i wtedy zamiast do mety, którą wyznaczono na płycie TAURON Areny, barierki ustawione wzdłuż trasy poprowadziły mnie na parking  - relacjonuje Adam Czerwiński.

Na szczęście po parkingu kręcił się pracownik techniczny, który gestem dłoni wskazał panu Adamowi właściwy kierunek. Na zwycięstwo było już jednak za późno. - Zobaczyłem tylko, jak przed oczami mignęli mi dwaj zawodnicy z Ukrainy, którzy cały czas biegli za mną. W tym momencie dosłownie opadłem z sił, zdołałem się jednak zmobilizować i ruszyć w kierunku mety, ale dotarłem tam jako trzeci - mówi pan Adam.

Oficjalnie zwycięzcą biegu został Ukrainiec Rusłan Savczyk z czasem 14:48, a drugie miejsce zajął jego rodak Dmytro Didovodiuk, który dobiegł dwie sekundy później.

Pan Adam podkreśla, że kiedy organizatorzy spostrzegli jego pomyłkę, w newralgicznym miejscu od razu pojawiły się osoby, które wskazywały pozostałym zawodnikom właściwy kierunek biegu. - Wcześniej nikogo tam nie było - zapewnia Czerwiński.

Zwycięzca biegu otrzymał w nagrodę 1500 zł, zdobywca drugiego miejsca 1000 zł, pan Adam musiał zadowolić się kwotą 800 zł. - Ale tu nie chodzi w ogóle o pieniądze - zaznacza Czerwiński - Szczerze mówiąc dopiero na dzień przed startem dowiedziałem się, że w ogóle jakieś nagrody są przewidziane. Chciałem się sprawdzić, dlatego zależało mi na udziale w tym biegu.

Teraz panu Adamowi zależy przede wszystkim na przeprosinach ze strony organizatorów. Swoje zastrzeżenia zgłosił zresztą zaraz po zakończeniu biegu. - Nie chciałem nawet wychodzić na dekorację, wówczas dyrektor Krzysztof Kowal z Zarządu Infrastruktury Sportowej poprosił, żebym jednak wziął udział w dekoracji, a potem napisał do nich maila ze swoimi uwagami. Zapytałem tylko, czy mogę mu zaufać, zapewnił, że tak - mówi Adam Czerwiński.

Jego pytanie nie było bezpodstawne, ponieważ zgodnie z regulaminem protest od wyników zawodów można było złożyć tylko w dniu biegu do godziny 14. O czym teraz przypomina Jerzy Sasorski, rzecznik prasowy ZIS. - Pan Adam tego nie zrobił - zaznacza rzecznik, - ale mimo to wysłany przez niego mail zostanie rozpatrzony. Jesteśmy na etapie wyjaśniania tej sytuacji, rozmawiamy ze świadkami, osobami, które zabezpieczały bieg, sprawdzony zostanie prawdopodobnie również monitoring. Dopiero po wykonaniu tych wszystkich czynności będziemy mogli odpowiedzieć na maila zawodnika - zapowiada Jerzy Sasorski i obiecuje, że urząd postara się znaleźć “kompromisowe rozwiązanie”.

Pan Adam kompromisem raczej nie jest zainteresowany, obawia się też, że sprawa zostanie zamieciona pod dywan, a ZIS odtrąbi kolejny biegowy sukces.

Fot. krakow.pl

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.