Prokuratura zamierza wystąpić do sądu o warunkowe umorzenie śledztwa dotyczącego wypadku z udziałem byłej premier Beaty Szydło. O takiej możliwości zakończenia sprawy dowiedziało się nieoficjalnie RMF-FM. Prokuratura natomiast twierdzi, że dziś podejmie decyzję o zakończeniu śledztwa i rozważa dwa warianty.
Pierwszy to sformułowanie aktu oskarżenia przeciwko Sebastianowi K. (kierowcy fiata seicento), zaś drugi - skierowania do sądu wniosku o warunkowe umorzenie sprawy, co oznacza to, że chce uznania winy kierowcy bez wymierzenia mu kary.
Z ustaleń rozgłośni wynika, że śledczy mieli przyjąć, iż za wypadek odpowiada właśnie Sebastian K., który doprowadził do zderzenia nie zachowując na drodze należytej ostrożności.
- Kolumna rządowa jechała z prędkością 58 km na godzinę na sygnałach świetlnych, natomiast ostatecznie nie ustalono, czy włączone były sygnały dźwiękowe. Uznano jednak, że nie ma to znaczenia dla odpowiedzialności kierowcy za wypadek. Z ustaleń biegłych wynika, że kierowca fiata na widok uprzywilejowanego samochodu zjechał do prawego krawężnika i zatrzymał się. Gdy ten samochód go minął, włączył się do ruchu i wtedy uderzyła w niego limuzyna Beaty Szydło. Przy tym manewrze wymagane jest upewnienie się, czy droga jest wolna i nie ma znaczenia, czy nadjeżdżający pojazd jest uprzywilejowany i o zdaniem biegłych wynika wprost z przepisów o ruchu drogowym - informuje RMF.
Do wypadku, w którym poszkodowana została premier doszło w lutym ubiegłego roku w Oświęcimiu. Rządowa kolumna trzech samochodów – w której pojazd premier jechał w środku - wyprzedzała fiata seicento. 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z autem, w którym była szefowa rządu. Oprócz niej poszkodowani zostali dwaj funkcjonariusze BOR, w tym kierowca.