"Kładł na kanapkę, dusił sznurem, a następnie odcinał piersi, wątrobę smażył i jadł. Części przyrodnie wycinał (...) załatwiał się płciowo. Z ofiary tłustej topił tłuszcz, wlewał w słoje i jadł z chlebem". To nie Hannibal Lecter ze znanego nam wszystkim filmu "Milczenie owiec", to nie fikcja. Franz Tham żył naprawdę i w taki właśnie sposób, razem ze swoją kochanką Marią Motak, zabijał swoje ofiary. Dzisiaj poznacie historię niemieckiego "Rzeźnika z Krakowa" - Franza Tham'a i jego krwawe jatki przy ulicy Kieleckiej 8.
Franz Tham był niemieckim zarządcą dużego garażu samochodowego mieszczącego się przy ulicy Zwierzynieckiej w Krakowie. 53-letni Tham był członkiem NSDAP. Zamieszkał w Krakowie w grudniu 1942 roku. Posiadał dwa mieszkania na Floriańskiej i Kieleckiej i to właśnie do tego drugiego sprowadzał swoje ofiary. Gdy w sierpniu 1943 roku wpadł w ręce niemieckiej policji, miał juz na koncie 32 zabójstwa. Franz ćwiartował swoje ofiary i sprzedawał ich mięso. Dodawał je również do wędlin, które wysyłał do Rzeszy. Poza polską prostytutką Anną Motak w sprawę zamieszani byli inni Niemcy, ale niestety nigdy nie udało się ich schwytać.
Podczas II wojny światowej okupowany Kraków stał się miejscem dość niezwykłych, nawet na rzeczywistość wojenną, wydarzeń. Zaczęto odnotowywać tajemnicze przypadki zaginięć młodych polskich kobiet. Oczywiście nikogo nie powinno to dziwić w czasach tak ogromnego terroru spod znaku swastyki... ale żadne zaginięcie nie było spowodowane przez niemieckie służby bezpieczeństwa. Wykluczono też działania seryjnego mordercy.
W roku 1943 Kraków zaczął żyć pewną plotką...Początkowo wszyscy byli przekonani, że za tym procederem stoją Niemcy. Na "Tandecie", największym targowisku w Krakowie, sprzedawane jest ludzkie mięso oraz wykonane z niego wędliny. Jednak, po jakimś czasie plotka przestała interesować mieszkańców. Co istotniejsze, przestały także znikać kobiety. Zapewne sytuacja nie zmieniłaby się do końca wojny, gdyby nie pewne szokujące zeznania dwójki Polaków, Bogdanowicza i Janiny Latosińskiej.
Latosińska przez dłuższy czas przyjaźniła się z kochanką Franza. Pewnego wieczoru, siedząc i zapewne plotkując z koleżanką, poczuła chłód. - Chłodno jest, rozpalę w piecu- powiedziała do swojej znajomej, Marii Motak. I zanim Maria zdążyła zaprotestować, otworzyła drzwiczki pieca. Maria rzuciła się w stronę paleniska, ale wystarczył tylko moment, żeby zajrzeć do wnętrza. Latosińska nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nadpalona głowa kobiety! To właśnie ujrzała Janina.
Nie dając nic po sobie poznać szybko pożegnała się z koleżanką i wyszła z mieszkania. Rozstrzęsiona kobieta przybiegła do sklepu swoich przyjaciół. Spotkała tam Klemensa Bogdanowicza. Płacząc, opowiedziała im upiorną historie. Odkrycie Janiny szybko skojarzono z pogłoskami o zabójcy- kanibalu. Latosińska i Bogdanowicz postanowili powiedzieć o wszystkim niemieckiej policji.
Co dokładnie policjanci znaleźli podczas przeszukiwania mieszkania Franza Tham'a? Tego do końca nie wiadomo. W krakowskim Zakładzie Medycyny Sądowej do dziś znajduje się siekiera używana przez Franza oraz próbki popiołu wygarniętego z jego pieca. Pojemnik podpisany jest jako: "Przypadek nekrofilii i nekrofagii".
Proces Tham'a zakończył się 2 sierpnia 1943 roku. Franz Tham i Maria Motak zostali skazani za swoje zbrodnie na śmierć przez rozstrzelanie. Podobno Tham, jak prawdziwy psychopata, miał prosić sąd o zamianę wyroku z rozstrzelania na powieszenie, bo "chciał sprawdzić, jaka to przyjemność". Sąd się do tego wniosku nie przychylił i zbrodniarze zostali straceni na dziedzińcu więzienia św. Michała.
Fot. Wikipedia / [[File:Fall of Mickiewicz Monument (1940).jpg|Fall of Mickiewicz Monument (1940)]]