Koniec czarnej serii Białej Gwiazdy. Piłkarze Dariusza Wdowczyka wygrali pierwszy raz od 11 spotkań! Krakowianie zagrali dobry, ofensywny futbol. Co ważne wiślacy, potrafili odpowiedzieć nawet w sytuacji kiedy traci gola.
Wiślacy ten mecz rozpoczęli od mocnego uderzenia. Krakowianie już w 6 minucie objęli prowadzenie. Piłka w polu karnym Słoników przypadkowo odbiła się od Rafała Wolskiego, a później trafiła prosto pod nogi Małeckiego, który bez większych problemów umieścił ją w siatce. Warto dodać, że była to pierwsza bramka Patryka Małeckiego od momentu, kiedy wrócił do krakowskiej Wisły.
W 16 minucie spotkania pierwszy raz groźnie zaatakowali gospodarze. Plizga zagrywał do Kędziory, a napastnik Słoników oddał bardzo mocny strzał, ale dobrze w tej sytuacji interweniował Michał Miśkiewicz.
Dobrze radząca sobie w tym dniu Wisła, szybko podwyższyła swoje prowadzenie. W 28 minucie spotkania Zdenek Ondrsek świetnym podaniem obsłużył Pawła Brożka, który w niełatwej sytuacji pokonał Krzysztofa Pilarza.
Pod koniec pierwszej części gry Niecieczanie, dokładnie 40 minucie niespodziewanie zdobyli kontaktowego gola. Babiarz dosyć łatwo ograł Głowackiego, a później w sytuacji sam na sam z Miśkiewiczem.
Druga połowa wyśmienicie rozpoczęła się dla Wisły. Małecki popędził prawym skrzydłem, mocno dośrodkował piłkę w pole karne, a całą akcję zamknął dobrze ustawiony Rafał Wolski, który precyzyjnym strzałem głową pokonał Krzysztofa Pilarza w 47 minucie meczu.
Kilka minut później faulowany w polu karnym Białej Gwiazdy był Kędziora. Faulował w tej sytuacji Arkadiusz Głowacki, chociaż w tej sytuacji można mieć duże wątpliwości. Do jedenastki podszedł Sołdecki, który tym trafieniem pozwolił uwierzyć że ten mecz jeszcze nie jest przegrany.
Znakomity mecz tego dnia rozgrywał Małecki. Dokładnie dwie minuty później Sadlok podał do Małeckiego, który dobrze zagrał piłkę w pole karny, a najlepiej w tej sytuacji odnalazł się Rafał Boguski trafiając głową do praktycznie pustej sytuacji i Wisła znów wyszła na dwubramkowe prowadzenie.
Rozpędzona Wisła stwarzała obie kolejne sytuacje. W 56 minucie dobrym rajdem popisał się Guzmics, który ograł kilku rywali i podał futbolówkę do Ondraska. Czech, uderzył bez zastanowienia z około 20 metrów, ale tym razem piłka nieznacznie minęła bramkę strzeżoną przez Pilarza.
Dokładnie wtedy, kiedy minęła godzina meczu znakomitą szansą na bramkę kontaktował miała Termalica. Dośrodkowywał piłkę Plizga, w polu karnym najwyższe wyskoczył Smuczyński, ale piłka po jego uderzeniu głową wylądowała na słupku.
W 69 minucie dobrą okazję na podwyższenie wyniku mieli wiślacy. Po serii podań w okolicach pola karnego gospodarzy, futbolówka dotarła do Boguskiego, który uderzył piłkę co prawda bardzo mocno, ale równie nie celnie.
W 73 minucie doskonałą okazję na zdobycie trzeciej bramki mieli gospodarze. Plevy nie upilnował Sadlok, piłka dobrze została dośrodkowana w pole karne, Kędziora na wślizgu próbował umieścić futbolówkę w siatce, ale znakomicie obronił w Miśkiewicz. Chwilę potem dobijał jeszcze Plizga, ale jego strzał przytomnie zablokował Jović.
Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Krakowianie w końcu zagrali dobrze i konsekwentnie w obronie w ostatnich minutach meczu.