Krakowska PO ma problem ze znalezieniem poważnego kandydata na prezydenta miasta, czyli takiego, który nie tylko wygrałby z kandydatem PiS, ale również pokonał Jacka Majchrowskiego. Swoje poszukiwania działacze Platformy prowadzą na krakowskich uczelniach, bo uznali, że tylko ktoś z tytułem profesorskim może zagrozić urzędującemu prezydentowi.
Na razie działacze PO nie chcą zdradzić nazwiska profesora, którego usiłują nakłonić do startu w przyszłorocznych wyborach samorządowych w Krakowie.
- Nie podamy żadnych nazwisk przed poznaniem ostatecznych reguł gry - mówią zgodnie.
Nadal wielką niewiadomą pozostaje bowiem przyszła ordynacja wyborcza. Jeśli partia rządząca zdecyduje się na zmiany i zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami zlikwiduje drugą turę w wyborach samorządowych wówczas bardziej prawdopodobne, że PO poprze Jacka Majchrowskiego (do tego mocno zachęca Władysław Kosiniak-Kamysz, szef PSL). Oczywiście pod warunkiem, że prezydent zdecyduje się na start.
On również czeka na zmiany w ordynacji i już zapowiada, że nie wystartuje, jeśli PiS zdecyduje się wprowadzić dwie komisje wyborcze: jedną do wydawania kart, drugą do liczenia głosów. – Jestem za poważnym człowiekiem, żeby brać udział w takiej hucpie – zaznacza prezydent.
Wówczas Platformie pozostanie wystawienie własnego kandydata lub poszukanie wspólnego w ramach zjednoczonej opozycji. Obok tajemniczego profesora, dyżurnymi kandydatami PO są Róża Thun, Bogdan Klich i Bogusław Sonik.
Ten ostatni przekonywał dziś na antenie Radia Kraków, że partia powinna mieć własnego kandydata. - W życiu partyjnym takie decyzje są ważne, żeby w wyborach być obecnym - mówił poseł.
Problem w tym, że dyżurni kandydaci nie zachwycają, a krakowscy działacze PO mają w pamięci porażkę w poprzednich wyborach prezydenckich w Krakowie, w których kandydatka tej partii Marta Patena zajęła dopiero czwarte miejsce, uzyskując 9 proc. głosów. Stąd gorączkowe sięganie po tajną broń z naukowym tytułem.
Tymczasem w obozie rządzącym mamy wysyp kandydatów. Najpierw Jarosław Gowin zaproponował Jadwigę Emilewicz, wiceminister rozwoju. Zaraz potem pojawiła się kandydatura Mariusza Andrzejewskiego, profesora Uniwersytetu Ekonomicznego. Od początku mówi się też o posłance Małgorzacie Wasserman. Wczoraj na antenie Radia Kraków poseł PiS Ryszard Terlecki, zapowiedział, że ostateczne ogłoszenie pretendentów do prezydenckiego fotela w Krakowie nastąpi na początku przyszłego roku, a rozważane są nazwiska przynajmniej kilkorga osób. Skalę poparcia dla nich mają pokazać badania wewnętrzne.
Fot. B. Świerzowski, krakow.pl