“Totalna klapa”. O wydaniu 12 milionów złotych zdecyduje garstka ludzi

Nieco ponad 31 tys. osób zagłosowało w tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego. - To totalna klapa - komentuje krakowski radny.

Urząd miasta wstępnie podsumował liczbę głosów oddanych na projekty zgłoszone do tej edycji BO. Za pośrednictwem internetu zagłosowało 21 tys osób, a ponad 10 tys. wrzuciło karty do urn w jednym z 90 punktów do głosowania. Nadal jednak trwa ich liczenie i weryfikacja. Jednak już te wstępne dane pokazują, że zaangażowanie krakowian w BO z roku na rok spada.

W ubiegłym roku oddano 47 tys. głosów, rok wcześniej 48 tys., a rekordowa pod względem frekwencji była I edycja BO przeprowadzona w 2014 roku. Wówczas zagłosowało ponad 67 tys. osób (po weryfikacji głosów ważnych było 63 tys.).

Dominik Jaśkowiec, krakowski radny uważa, że wpływ na spadek zainteresowania mieszkańców BO ma zmiana regulaminu. - W imię niepotwierdzonych doniesień o rzekomych fałszerstwach w głosowaniu w ubiegłorocznych edycjach BO, zamknięto przed mieszkańcami budżet obywatelski. Tak niska frekwencja to totalna klapa - komentuje radny.

W tym roku po raz pierwszy obowiązywała weryfikacja głosujących. Ci, którzy oddawali głos za pośrednictwem internetu musieli podać swój numer telefonu, na który otrzymywali kod weryfikacyjny. Osoby głosujące papierowo musiały okazać dowód tożsamości, a więc osobiście zgłosić się do punktu.

- Krakowian potraktowano jak podejrzanych, którzy mogli dostąpić zaszczytu głosowania w budżecie obywatelskim jedynie po wnikliwej weryfikacji tożsamości - dodaje radny Jaśkowiec.

Radny nie widzi niczego złego w tym, że ktoś promując zgłoszony przez siebie projekt odwiedzi sąsiadów i przy okazji zbierze od nich głosy, które następnie sam wrzuci do urny. - Integracja środowisk wokół promowanych projektów jest paliwem napędzającym budżet obywatelski. Wygrywa ten kto bardziej aktywnie się w niego zaangażuje, kto skuteczniej dotrze ze swoim pomysłem do mieszkańców - tłumaczy Dominik Jaśkowiec.

Z kolei zdaniem Filipa Szatanika, specjalisty ds. PR i komunikacji problemem nie jest sposób głosowania, ale to, że mieszkańcy nie widzą efektów budżetu obywatelskiego.

W tym roku na promocje BO poszło ponad 0,5 mln złotych. Na bilbordach i w prasie pojawiły się reklamy, ale ich treść niewiele mówiła przeciętnemu mieszkańcowi.

- Gdyby oprócz tego pokazać ludziom na konkretnych przykładach, co udało się zrobić w mieście dzięki pieniądzom z budżetu obywatelskiego, to zainteresowanie głosowaniem byłoby znacznie większe - mówi Filip Szatanik.

W niektórych rejonach miasta, np. pod Wawelem, czy magistratem pojawiły się co prawda mini wystawy projektów zrealizowanych dzięki BO, jednak zdaniem Szatanika to stanowczo za mało. - Dużo większy zasięg miałby chociażby specjalny profil na FB poświęcony zrealizowanym projektom, a przy każdej inwestycji sfinansowanej z BO powinna pojawić się specjalna tabliczka informująca o źródle finansowania - mówi Filip Szatanik.

Natalia Nazim, jedna z ambasadorek BO i autorka kilku projektów zwraca uwagę, że problemem jest również to, że pomysłodawcy dostali zbyt mało czasu na promocję swoich projektów.

- W tej edycji ostateczna lista projektów poddanych pod głosowanie została ogłoszona 13 czerwca, a głosowanie rozpoczęło się 17. Mieszkańcy mieli praktycznie zerową możliwość zapoznania się z projektami przed głosowaniem. Na promocję swoich pomysłów powinniśmy dostać przynajmniej miesiąc, a głosowanie powinno rozpoczynać się już 1 czerwca, bo wtedy odbywa się najwięcej imprez w mieście, podczas których można pokazywać projekty - zaznacza Natalia Nazim.

Ostateczne wyniki głosowania będą znane po wprowadzeniu głosów oddanych drogą papierową do bazy danych. To potrwa do 7 lipca. Do 31 lipca nastąpi zatwierdzenie listy projektów do realizacji oraz jej upublicznienie.