PILNE

Tutaj nikt nie zwalnia tempa. Sportowe podsumowanie tygodnia

29 kwietnia 2019 Sport
Autor:  Małgorzata Skiba

Za oknami deszcz, zimno... aż nie chce się wychodzić z domu. Tymczasem rozgrywki sportowe z różnych dziedzin nie zwalniają tempa. W Krakowie bardzo dużo działo się w ostatnim tygodniu. Zapraszamy do naszego coponiedziałkowego podsumowania bieżących wydarzeń.


Piłka nożna - Lotto Ekstraklasa

Cracovia - Jagiellonia Białystok 0-1 (0-1)
Jesus Imaz 21'(k.).

Rozpoczęcie meczu poprzedziła minuta ciszy oddana w hołdzie zmarłemu arbitrowi piłkarskiemu, Alojzemu Jarguzowi. Był to pierwszy Polak, który sędziował mecz w trakcie Mistrzostw Świata. Były to rozgrywki w 1978 w Argentynie i 1982 w Hiszpanii. Jarguz przesędziował łącznie ponad 1200 meczów, a w latach 70-tych i 80-tych był najbardziej rozpoznawalnym polskim arbitrem. 

Spokojny wstęp do meczu bynajmniej nie uśpił zawodników "Pasów", gdyż już w 3. minucie przed świetną okazją stanął Janusz Gol, niestety, posłał piłkę ponad bramką. Kilka minut później, znów zrobiło się gorąco pod bramką Jagiellonii, kiedy to Cabrera po otrzymaniu piłki z wyrzutu z autu podał groźnie do Wdowiaka. Niestety, nie zdążył on jednak dosięgnąć piłki. Chwilę później zaatakowali goście. Na bramkę próbował uderzać Wójcicki, ale posłał piłkę wzdłuż dalszego słupka.  Dosłownie dwie minuty poźniej, goście stworzyli kolejną, zagrażającą Cracovii akcję. Taras Romanczuk podał świetną piłkę do Kostala, którego strzał został jednak zablokowany. Po chwili zamieszania futbolówka opuściła boisko, jednakże arbiter spotkania postanowił sprawdzić sytuację za pomocą VAR, gdyż dopatrzył się tam zagrania ręką jednego z obrońców Cracovii. Pechowo dla "Pasów", sędzia Kwiatkowski wskazał na "wapno". Egzekutorem rzutu karnego był Jesus Imaz, który mocnym, pewnym strzałem otworzył wynik spotkania. Po drugiej stronie boiska, Janusz Gol kilkukrotnie dochodził do dobrych sytuacji, jednak każdorazowo coś stało na przeszkodzie i piłka nie potrafiła odnaleźć drogi do bramki. Tak też było w 29. minucie, jednak jego strzał bez przyjęcia i poszybował ponad bramką. Trzy minuty później, "Pasy" przeprowadziły składną, ładną dla oka, akcję, jednak goście dość szybko odczytali ich grę i uniemożliwili skuteczny strzał, który mógłby zagrozić bramce Kelemena. Chwilę później Jagiellonia miała swoją okazję podczas rzutu wolnego z okolic pola karnego, który jednak źle rozegrali, w przeciwieństwie do gospodarzy, którzy spróbowali zaatakować z kontry, ale Kelemen po raz kolejny wykazał się czujnością i złapał piłkę. 

W doliczonym już czasie I połowy, Cabrera uderzał na krótszy słupek, ale piłka otarła się o niego i wyszła na aut. Dosłownie chwilę później świetną interwencją po raz kolejny popisał się Peškovič. Jego czujność ponownie została wystawiona na próbę już w pierwszej minucie II połowy, kiedy to Kostal z całych sił próbował podwyższyć wynik - jednakże nieskutecznie. Świetną akcję miał znowu Janusz Gol, który po przyjęciu piłki minął obrońcę "Jagi", ale jego strzał został skutecznie zablokowany. W 53. minucie nie było chyba ani jednej osoby na stadionie, na którym zasiadało 8427 kibiców, która nie była pewna pewna wyrównania wyniku, jednakże zawodnik "Pasów" trafił w boczną siatkę bramki. W 61. minucie trener Probierz zdecydował się na podwójną zmianę w swoim zespole, po której Hernandez znowu próbował swoich sił z rzutu wolnego, sprzed pola karnego, ale ponownie piłka przeszła ponad bramką. Fantastyczną akcją Cracovia popisała się w 65. minucie, kiedy to Crabrera stanął przed szansą na gola, jednak w ostatniej chwili obrońca "Jagi" zdołał wybić piłkę w bezpieczną strefę. Dosłownie chwilę później z piłką tuż przed linią bramkową minął się znów Airam Cabrera. Trzeba przyznać, że przyjezdni zawodnicy mieli w tych akcjach naprawdę dużo szczęścia. W 86. minucie spotkania, kolejną okazję miał Hernandez, jednak piłka odbiła się od obrońcy "Jagi", dzięki czemu Kelemen nie miał problemu z jej opanowaniem. W przeciwnym wypadku, mogłoby to zakończyć się wyrównaniem wyniku. Zaangażowanie zawodników "Pasów"  było mocno widoczne szczególnie w II odsłonie spotkania. Swoje okazje mieli wielokrotnie Hernandez, Cabrera czy Spiplak, ale ich strzały były albo skutecznie blokowane przez obrońców "Jagi", albo mijały się dosłownie na centymetry ze światłem bramki. 

Dla wielu kibiców zgromadzonych na stadionie, decyzje sędziego Kwiatkowskiego było mocno kontrowersyjne, tak samo jak nagłe zakończenie spotkania w momencie rozpoczęcia rozgrywania przez "Pasy" rzutu wolnego. Ostatecznie mecz o 6 punktów z Jagiellonią zakończył się dla "Pasów" porażką. Tym samym Cracovia ześlizgnęła się na piąte miejsce w tabeli. W rundzie mistrzowskiej to druga porażka Cracovii z rzędu. Co więcej, zarówno w meczu z Legią Warszawa, jak i z Jagiellonią Białystok, bramki padły po zweryfikowaniu sytuacji przez sędziego za pomocą VAR. 

Trener Cracovii, Michał Probierz podczas konferencji pomeczowej zaznaczył, że wielokrotnie  zwracali uwagę zawodnikom, że nie mogą być uzależnieni tylko od Airama i Piszczka. Inni zawodnicy muszą wziąć odpowiedzialność za bramki i tego niestety znowu zabrakło. Szkoleniowiec "Pasów" stwierdził, że strata branki była kuriozalna, że byli zbyt czytelni dla przeciwnika i wszystko robione było za wolno. Trener zwrócił uwagę, nie usprawiedliwiając się, na terminarz rundy mistrzowskiej, którego ułożenie nie pozwala na pełną regenerację zawodników.  

Trener Jagiellonii, Ireneusz Mamrot, powiedział wprost, że jest zadowolony z zespołu i zaangażowania, choć w drugiej części spotkania Cracovia na pewno miała optyczną przewagę, a zmęczenie jego zawodników było widoczne. Następnie pogratulował swoim zawodnikom, ciesząc się z wygranej. Trener Mamrot na pytanie o piękno futbolu zaznaczył, że nie zawsze będą mogli stwarzać piękne widowisko, ale tak zdecydowali się zagrać i przyniosło to efekty. W odniesieniu do słów trenera Probierza o układzie terminarza, stwierdził że zdecydowanie się pod tym podpisuje.

Cracovia: Peškovič - Diego Ferraresso, Dytiatjew, Datković, 3 Sipľak - Čečarić (61' Hanca), Gol, Serafin (61' Dimun), Javi Hernández, Wdowiak (72' Pik) - Airam Cabrera. 

Jagiellonia: Kelemen Kadlec, Mitrović, Arsenić, Böðvarsson - Wójcicki, Kwiecień, Romanczuk, Poletanović (72' Pospíšil), Košťál (68' Guilherme) - Jesús Imaz (90' Twarowski).

Żółte kartki: Datković -Böðvarsson.

Piast Gliwice - Cracovia 3-1 (1-1)

Sedlar 11' (k.), 66', Tomczyk 88' - Airam Cabrera 32' (k.).

Kolejne spotkani e Cracovia rozegrała na wyjeździe w Gliwicach z tamtejszym Piastem. Wynik spotkania otworzył się niezwykle szybko, bo w 11. minucie, kiedy to arbiter spotkania po użyciu systemu VAR podyktował "jedenastkę" dla gospodarzy za faul Dimuna w polu karnym. Egzekutorem rzutu karnego był Sedlar, który pewnym strzałem skierował futbolówkę w prawy róg bramki. Chwilę później kibice mogli obejrzeć kolejny rzut karny, po tym jak Mokwa ciągnął za koszulkę Čečaricia. Okazję tę wykorzystał Cabrera, dając swojej drużynie remis. Zawodnicy "Pasów" na drugą część spotkania wyszli zdeterminowani aby strzelić kolejnego gola. Pierwszą okazję mieli już trzy minuty po rozpoczęciu drugiej odsłony spotkania, kiedy to Wdowiak, który dopiero co wszedł na boisko, dostał świetne podanie w polu karnym, ale piłka przeszła dosłownie centymetry obok słupka. Zmiana wyniku przyszła w 66. minucie, ale z gola cieszyli się gospodarze. Badia dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, Sedlar doskonale ją przyjął i mocnym strzałem pokonał Peškovicia po raz drugi w trakcie tego spotkania. Kolejną świetną okazję Cracovia miała w 83. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu Wdowiaka, piłkę otrzymał Hernández. Strzelił, ale świetną interwencją popisał się Plach, który skutecznie uniemożliwił zdobycie wyrównującej bramki. Chwilę później, Sokołowski przejął piłkę od obrońcy "Pasów", podał do Konczkowskiego, a ten odegrał do Tomczyka, który tym razem już nie spudłował i umocnił przewagę Piasta. Tym samym drużyna Piasta jako trzeci polski zespół (po Legii i Lechii) zapewniła sobie udział w europejskich pucharach w najbliższym sezonie.

Kolejne spotkanie Cracovia rozegra u siebie w niedzielę, 5 maja, o godzinie 18:00 z Lechią Gdańsk. Z całą pewnością będzie to ekscytujący mecz, gdyż Cracovia będzie zapewne chciała odrobić straty z ostatnich trzech porażek rundy mistrzowskiej, a Lechia będzie chciała się zrehabilitować za porażkę, którą nie tak dawno poniosła na stadionie przy Kałuży (4-2 dla Cracovii) i powrócić na miejsce lidera tabeli. Aktualnie Cracovia zajmuje 6. miejsce w tabeli mając na koncie 48 punktów. 

Piast: Plach - Mokwa, Czerwiński, Sedlar, Kirkeskov - Konczkowski, Jodłowiec, Hateley, Valencia (90' Mak), Gerard Badía (72' Sokołowski) - Parzyszek (78' Tomczyk). 

Cracovia: Peškovič - Râpă (79' Piszczek), Helik, Datković, Sipľak - Hanca, Gol, Dimun (46' Wdowiak), Javi Hernández, Čečarić (67' Pik) - Airam Cabrera. 

Żółte kartki: Mokwa, Gerard Badía - Cabrera, Dimun, Čečarić, Javi Hernández, Wdowiak.

Piłka nożna - Lotto Ekstraklasa

Zagłębie Sosnowiec - Wisła Kraków 2-1 (0-1)
Możdżeń 49', Nowak 57' - Drzazga 4'.

Od samego początku było wiadomo, że to nie będzie łatwy mecz dla Wisły. W składzie zabrakło 10 zawodników z powodu kontuzji, w tym m.in. Burligi, Bashy czy Plewki. W zamian, okazję dostał 15-letni stoper, Daniel Hoyo-Kowalski. Jest to najmłodszy debiutant ligowy w historii "Białej Gwiazdy". Trener Wisły po zakończonym spotkaniu, ocenił Daniela, reprezentanta Polski U-17 u trenera Dorny, pozytywnie. Sam zawodnik również stwierdził, że został dobrze przygotowany do meczu, ale żałuje, iż debiut zakończył się porażką. 

Samo spotkanie rozpoczęło się idealnie dla gości z Krakowa, gdyż już w 5. minucie, po podaniu Peszki, piłka trafiła do Drzazgi, a ten prawą nogą oddał mocny, pewny strzał, który dał "Bialej Gwieździe" prowadzenie.  Kolejną okazję miał 12 minut później Paweł Brożek, którego strzał obronił bramkarz gospodarzy, Kudła. Najbliżej zdobycia bramki, gospodarze byli w 33. minucie, kiedy to Sanogo próbował atakować bramkę Lisa, ale obrona Wisły wykazała się skutecznością i uniemożliwiła oddanie skutecznego strzału. Po przerwie sytuacja nieco uległa zmianie - być może Wisła zbyt podrażniła ambicje sosnowian i ci pięć minut po rozpoczęciu się drugiej połowy doprowadzili do wyrównania. Mateusz Możdżeń zdecydował się na strzał sprzed pola karnego i kapitalnym uderzeniem pokonał golkipera krakowian.  Gospodarze poszli za ciosem i dosłownie chwilę później na listę strzelców dopisał się Olaf Nowak. Mimo że jest wychowankiem Wisły, nie miał żadnych skrupułów i bezwzględnie wykorzystał okazję, ustalając tym samym wynik spotkania korzystny dla swojej obecnej drużyny. Zwycięstwo Zagłębia daje mu nadzieję na utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. 

Zagłębie:  Kudła - Heinloth (33' Greššák), Polczak, Cichocki, Mráz - Nawotka, Możdżeń, Pawłowski, Udovičić - Gabedawa (46' Nowak), Sanogo (82' Iwaniszwili). 

Wisła: Lis - Pietrzak, Hoyo-Kowalski, Palčič, Grabowski - Kolar, Boguski, Szot, Drzazga (80' Buksa), Peszko (66'  Kumah) - Brożek (61' Słomka). 

Żółte kartki: Mráz - Kolar, Drzazga.

Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1-1 (1-1)
Kolar 26' - Robak 7'.

Kibice obu drużyn, zgromadzeni  na trybunach przy ul. Reymonta mogli obejrzeć wiele emocjonujących pojedynków i dwie bramki. Już w 4. minucie świetną akcją rozpoczął Kolar, który niebezpiecznie zbliżał się do bramki Śląska, jednak Broź wybił piłkę na róg. Po rozegraniu rzutu rożnego próbował strzelać Klemenz, jednak jego strzał również został zablokowany prze obrońcę. Mimo tych początkowych prób wyjścia na prowadzenie"Białej Gwiazdy", to goście pierwsi strzelili bramkę. W 7. minucie po świetnym dośrodkowaniu Brozia, Robak mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce obok bezradnego w tej sytuacji Lisa. Wisła szybko przeszła do kontrataku i najlepszą okazję miał Pietrzak, ale Słowik skutecznie wypiąstkował piłkę. W 19. minucie goście stanęli przez kolejną szansą, jednak tym razem Lis skutecznie zablokował strzał Cholewiaka. W 23 minucie Marko Kolar po raz kolejny próbował trafić, jednak tym razem piłka przeszła na centymetry obok słupka.  Sytuacja zmieniła się trzy minuty później, kiedy to po podaniu Brożka, Kolar przyjął piłkę i bardzo pewnym strzałem zdobył wyrównującą bramkę. Kolejną, kapitalną okazję Wisła miała w 36. minucie, kiedy to Peszko zagrał do Brożka na pustą bramkę, ale ten jednak nie zdołał sięgnąć futbolówki, sugerując, że był faulowany przez Brozia, jednak sędzia miał inne zdanie w tej kwestii. Dwie minuty później Brożek miał kolejną okazję -piłka po jego strzale odbiła się rykoszetem i przeszła minimalnie obok bramki.Tuż przed przerwą świetnym rajdem popisał się Boguski, jednak został sfaulowany, co zauważył arbiter spotkania, dyktując rzut wolny. Niestety ta szansa nie przyniosła żadnego efektu. 

Tuż po przerwie, w ciągu zaledwie dwóch minut podyktowane zostały dwa rzuty wolne. Najpierw dla Wisły, po tym jak sfaulowany został Drzazga, ale jego wykonanie nie zmieniło niestety wyniku spotkania. Natomiast rzut wolny dla Śląska, sprzed pola karnego Wisły, mógł jej zagrozić. Pich uderzał mocno, ale jego strzał odbił się od poprzeczki, próbował go jeszcze dobijać Chrapek, ale bezskutecznie. W 52. minucie strzelać próbował ponownie Peszko, ale został skutecznie zablokowany, podobnie jak Mączyński, gdy atakował bramkę Lisa. W 60. minucie świetna wymiana podań, ale gdy Pietrzak chciał wyjść sam na sam ze Słowikiem, to obrońca skutecznie zablokował tę próbę. Po rozegraniu rzutu wolnego w 63. minucie przez Mączyńskiego, ofensywa Śląska minimalnie się spóźniła i piłka przeszła obok bramki. Chwilę później, sędzia Kwiatkowski odgwizdał faul na Pawelcu, dyktując rzut wolny, który ponownie rozgrywał Mączyński, ale Pich po raz kolejny chybił. Przed dobrą okazją stanął ponownie Robak w 84. minucie, ale Lis skutecznie wybił piłkę, a rozegrania rzutu rożnego mocno pilnowali Wiślacy, którzy chwilę później rozpoczęli kontrę, którą zatrzymał Pawelec faulując Peszkę. W ostatniej akcji spotkania próbował dośrodkowywać Mączyński, Robak był na spalonym. Spotkanie zakończone remisem, pozwoliło zapewnić już Wiśle utrzymanie w Ekstraklasie, Śląsk natomiast znalazł się w trudnej sytuacji , gdyż do bezpiecznej strefy brakuje mu 3 punktów, o które będzie musiał walczyć. Kolejne spotkanie Wisła rozegra w piątek, 3 maja, na wyjeździe o godzinie 20:30 z Górnikiem Zabrze. Aktualnie "Biała Gwiazda" zajmuje 9. miejsce w tabeli mając na koncie 43 punkty.

Trener Śląska, Vitezslav Lavička, podczas konferencji prasowej podsumował, że drużyna walczyła dzisiaj o 3 punkty, znają swoją sytuację, ale udało się wywalczyć  1 punkt i za to podziękował dzisiaj zawodnikom, bo walczyli bardzo dobrze. Kolejny mecz drużyna rozegra z Sosnowcem i tam będą równie ambitnie walczyć o 3 punkty, gdyż ciągle maja szansę na utrzymanie.

Trener Maciej Stolarczyk w trakcie konferencji pomeczowej powiedział wprost: "nie jesteśmy szczęśliwi, bo nie wygraliśmy spotkania, ale mieliśmy dużo dobrych fragmentów". Trener Stolarczyk podkreślił, że w zespole zaszło kilka zmian w związku z urazami i "ci zawodnicy, którzy weszli do składu zaczynają funkcjonować w taki sposób jakbym sobie tego życzył". Szkoleniowiec Wisły zaznaczył, że oczywiście jest przed tymi zawodnikami dużo pracy, ale jest na czym budować, młodzież pokazała, że ma możliwości.  Na koniec trener podziękował kibicom, którzy mimo deszczowej aury pojawili się na stadionie, gdyż naprawdę jest bardzo budujące dla drużyny.

Wisła: Lis - Pietrzak, Hoyo-Kowalski, Klemenz, Grabowski - Kolar (88' Kumah), Boguski, Savićević, Drzazga (79' Śliwa), Peszko - Brożek (64' Słomka). 

Śląsk: Słowik - Celeban, Pawelec, Golla, Broź - Pich (70' Ahmadzadeh), Mączyński, Łabojko, Chrapek (78' Radecki), Cholewiak - Robak. 

Żółte kartki: Łabojko, Chrapek, Pawelec, Celeban.

Piłka nożna - Fortuna I Liga

Chrobry Głogów - Garbarnia Kraków 3-0 (1-0)
Kowalczyk 31', Lebedyński 67', Machaj 71'. 

Z wyjazdu do Głogowa, Garbarnia przywiozła szóstą porażkę tej rundy. Gospodarze, nie są jeszcze stuprocentowo przekonani o utrzymaniu, dlatego bardzo ambitnie podeszli do tego spotkania, tym bardziej, że mecz rozgrywał się na ich terytorium. Wynik otworzył Kowalczyk w 31. minucie i mimo prób z obu stron, nie zmienił się on przed przerwą. Po jej zakończeniu, swoją okazję, dosłownie dwie minuty po wejściu na boisko wykorzystał Lebedyński, niejako dziękując trenerowi za tą szansę. Niespełna 5 minut później pomógł koledze z drużyny, Machajowi, ustalić wynik meczu. Zawodnicy Garbarni próbowali oczywiście swoich sił, najbliżej zdobycia bramki był Piszczek, ale niestety jego strzał odbił się od poprzeczki. Zawodnicy "Brązowych" mieli również sporo pretensji do sędziego spotkania, Kornela Paszkiewicza, m.in. o to, że nie podyktował im rzutu rożnego za zagranie ręką. Ponownie u zawodników z Rydlówki zabrakło skuteczności, która mogła zmienić ich sytuację w tabeli. Po rozegranych już meczach, Garbarnia straciła nawet matematyczne szanse na utrzymanie się w I Fortuna Lidze. Kolejne mecze, podopieczni trenera Pietrzaka zagrają w poniedziałek, 29 kwietnia, o 17:00 z GKS Katowice na Stadionie Miejskim, a następnie, w sobotę, 4 maja, o godzinie 20:00 na wyjeździe powalczą z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. 

Chrobry: Abramowicz - Ratajczak, Stolc, Michalec, Pestka -  B. Machaj, Drewniak, Mandrysz, M.Machaj (76' Borecki), Zejdler (54' Maćkowski) - Kowalczyk (66' Lebedyński). 

Garbarnia: Cabaj - Górecki, Garzeł, Kostrubała (77' Lech), Szywacz - Włodyka, Wójcik, Serafin (78' Kalemba), Słoma (70' Piszczek) - Kiebzak, Nowak. 

Żółte kartki: Stolc - Garzeł, Wójcik, Piszczek.

Piłka nożna - III Liga

Hutnik Kraków - KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 1-2 (1-1)
Radwanek 40' - Maciej Miłek 18', Kamil Bełczowski 55'.

Włodarze Hutnika ogłosili mecz z KSZO jako imprezę masową. Tym samym, kibice zgromadzeni przy Suchych Stawach zapewne spodziewali się niezwykłego widowiska. Na mecz ostatecznie dotarło ok. 700 osób i czekała na nich nie lada niespodzianka jeśli chodzi o wyjściową "jedenastkę". Na boisku zameldował się kapitan i ikona drużyny - Krzysztof Świątek, a z nim dziesięciu młodzieżowców. Dodatkowo, z ławki m.in. zadebiutował 18-letni wychowanek Hutnika, Sławomir Rozkrut, zdolny junior, który co prawda zagrał już kilka spotkań w rezerwach Hutnika (liga okręgowa), ale w pierwszej drużynie pojawił się po raz pierwszy. Niestety, nie był to dla niego do końca udany debiut, gdyż zakończył się porażką. Mecz rozpoczął się jednak ciekawie, bo już w pierwszej minucie przed świetną okazją stanął kapitan Hutnika - trafił jednak w boczną siatkę. Chwilę później swoje okazje mieli Radwanek i Nowak, ale ich strzały nie były skuteczne. Okazji natomiast nie zmarnowali goście. Rzut wolny po faulu Reczulskiego rozegrał Kapsa, który posłał wysoką piłkę, a Miłek skierował ją głową do bramki. Po otwarciu wyniku nastąpiła wymiana ciosów, która skończyła się przed przerwą pomyślnie dla "Biało-Błękitno-Niebieskich". "Święty" perfekcyjnie dośrodkował piłkę z rzutu wolnego, a następnie Radwanek posłał ją skutecznie do bramki. Niespełna kwadrans po rozpoczęciu drugiej połowy, świetnym strzalem popisał się Bełczowski, który podwyższył wynik gości. Znacznie odmłodzona drużyna Hutnika mimo ogromnych ambicji nie sprostała oczekiwaniom kibiców, gdyż nie udało im się już wyrównać wyniku. W rozpoczętym tygodniu Hutnicy rozegrają dwa spotkania. Wyjazdowe, w środę, 1 maja, o godzinie 17:00 ze Stalą Rzeszów, a w niedzielę, 5 maja, podejmą u siebie Chełmiankę Chełm również o 17:00. Aktualnie, Hutnik zajmuje 5. miejsce w tabeli mając 45 punktów na koncie i ma jeszcze szansę na awans. 

Warto również wspomnieć, że część zawodników I drużyny rozegrało mecz w rezerwach Hutnika, aby pomóc w utrzymaniu się w lidze okręgowej. Jednak i to zadanie nie zostało spełnione, gdyż Hutnik przegrał spotkanie z Bronowianką 1-3. 

Hutnik: Chorążka - Janecki (84' Sł. Rozkrut), Sosna, Świątko, Ptak (88' Leśniak) - Radwanek, Reczulski (80' Źródlewski), Broda, Świątek, Bukowczan (46' Matysek) - Nowak (73' Marszalik).

KSZO: Frątczak - P. Cheba (45' Łokieć), Mężyk, Miłek, D. Cheba - Bełczowski (90' Ziółkowski), Rogoziński, Puton, Madej, Kapsa (67' Smuczyński) - Grunt (89' Brociek).

Żółte kartki:
Reczulski, Ptak, Janecki, Źródlewski - D. Cheba, Łokieć.

Półfinał Pucharu Polski, Okręg Kraków

Piast Łapanów - Hutnik Kraków 2-5 (0-2)
Krzak 57' (k.), 60' - Broda 34', Gawęcki 38',87', Świątek 64' (k.), Sobala 90'.

Półfinałowe spotkanie Hutnika przysporzyło sporo emocji kibicom, szczególnie w drugiej połowie. Mimo że drużyna z Łapanowa na co dzień występuje w A-klasie, to chwilami naprawdę dorównywała poziomem, o czym świadczą 2 strzelone przez nich bramki. Dzięki temu kibice zgromadzeni na boisku w Łapanowie mogli oglądać ciekawe widowisko. Gospodarze spotkania wyróżniali się bardzo dobrą obroną, co początkowo utrudniło zawodnikom z "Suchych Stawów" wyjście na prowadzenie. Zmienił to młody, 18-letni zawodnik Hutnika w 34 minucie, Kamil Broda, który po otrzymaniu podania od Kotwicy, mocnym strzałem z kilkunastu metrów otworzył wynik spotkania. Była to pierwsza bramka w I drużynie Hutnika tego zawodnika. Dosłownie 4 minuty później, po rozegraniu rzutu rożnego przez Marszalika, piłkę dopadł Gawęcki i z półwoleja umieścił ją w siatce. Świetną postawę w tym spotkaniu zaprezentował golkiper gospodarzy, który skutecznie poradził sobie ze strzałami doświadczonego Świątka czy Kotwicy. Po zmianie połów, zaatakowali gospodarze. Najpierw, po faulu Kamila Sosny, wskazaną przez arbitra "jedenastkę" skutecznie egzekwował Krzak, a trzy minuty później, wykorzystując błąd Zająca, ponownie umieścił piłkę w siatce, tym razem z przewrotki. Kilka minut później, sędzia ponownie wskazał na "wapno", tym razem po faulu bramkarza Piasta na Wiktorze Nowaku. Okazję tę stuprocentowo wykorzystał kapitan nowohucian, Krzysztof Świątek, wyprowadzając tym samym swoją drużynę ponownie na prowadzenie. Podwyższenie wyniku przyniosło rozegranie rzutu wolnego - Świątek podał do Gawęckiego, a ten lobując umieścił piłkę w siatce rywala. Wynik ostatecznie ustalił Kamil Sobala w 90. minucie, kiedy to skutecznie ominął obrońców i zaliczył bramkę. 

Zwycięstwem tym, Hutnik przeszedł do kolejnego etapu rozgrywek pucharowych. W finale, który odbędzie się 15 maja, pierwotnie miał się zmierzyć z drużyną KS Olkusz, jednak decyzją Małopolskiego Związku Piłki Nożnej spotkanie KS Olkusz z Pciamianką zakończone wynikiem 2-0 zostało zweryfikowane jako walkower na korzyść Pcimianki z uwagi na występ nieuprawnionych zawodników w drużynie KS Olkusz. 

Piast: D. Tabak - Satoła, Banaś, M. Świątko, Wojewoda - Czech (46' Płachta), Górka, Machaj (68' Kaciczak), Krzak, Trybuła - Pogan (12' Kuchnik, 57' Kasprzyk).

Hutnik: Zając - Antoniak, Jaklik, P. Świątko (46' Sosna), Tetych (46' Ptak) - Sobala, Gawęcki, Broda (68' Janecki), Świątek, Marszalik (57' Bukowczan) - Kotwica (46' W. Nowak).

Piłka nożna - IV Liga

Orzeł Piaski Wielkie - Unia Oświęcim 3-3 (2-1)
Czapla 11', 60' (k.), 78' - Kozieł 31', Banaszek 33', Wajda 83'.

Orzeł: Palczewski - Zabzdyr, Uwakwe, Kret, Jurek (69' Kądziołka), Banaszek, D. Serafin, Śliski (80' Strojek), Wajda, Sosnowski (46' Skóbel), Kozieł.

Unia: Korzec - B. Ryszka, Rzeszutko, Pluta, Ryś, Snadny (82' Morawiec), Praciak (54' Jończyk), Janiczak (90' P. Ryszka), Lichota (46' Pacyga), Wilczak, Czapla.

Żółte kartki: D. Serafin, Kret, Strojek - Praciak, Pluta, B. Ryszka,.

Clepardia - Górnik Wieliczka 1-0 (0-0)
Michalski 68'.

Clepardia: Murzański - Bąk, Matyja, Gumula (67' Martuszewski), Czerlunczakiewicz - Wiśniewski, Próchno, Ujda, Bosak, Kostuj (65' Michalski) - Sadowski.

Górnik: Felsch - Franczak (67' Józefek), Makówka, Przetocki, Ślęczka (72' Sroka) - Nowak, Oramus (75' Kurzawiński), Ptak, Wilk, Pyś (80' Kłys) - Kozik.

Żółte kartki: Gumula - Franczak, Nowak.
Czerwona kartka: Wilk 65' (za brutalny faul).


Piłka nożna - Ekstraliga Kobiet

AZS UJ Kraków - UKS SMS Łódź 1-2 (1-1)
Bartosiewicz 15' - Zbyrad 23', Karczewska 65'.

Mecz z łodziankami był spotkaniem ogromnej wagi, a to dlatego, że zarówno Jagiellonki, jak i łodzianki oraz GKS Katowice, z którym krakowianki zmierzyły się w następnym spotkaniu, walczyły o awans do strefy mistrzowskiej. Pierwsza połowa była wyrównana, z jednej strony atakowały gospodynie: przede wszystkim Włodarczyk, po akcji której, Bartosiewicz zdobyła pierwszą bramkę. Włodarczył scentrowała piłkę z końcowej linii boiska, ta, otarła się o Zapałę i Bartosiewicz kopnęła już w światło bramki. Z drugiej strony atakował tercet przyjezdnych: Karczewska z pomocą Zbyrad i Filipczak. Wielka szkoda, że Jagiellonki nie poszły za ciosem, gdyż niespełna 10 minut później, Karczewska wpadła w pole karne, minęła uniwersyteckie obrończynie i podała piłkę na 15. metr do Zbyrad, która umiejętnym strzałem wyrównała wynik.  Po przerwie, łodziankom udało się wyjść na prowadzenie po golu Karczewskiej, która otrzymała piłkę przy okazji wymian między Zbyrad i Filipczak. Obrona przyjezdnych zawodniczek była na tyle mocna, że Jagiellonkom nie udało się przez nią przebić i z radością przyjęły chyba informację o przegranym meczu "GieKSy". Zwycięstwem w Krakowie, łodzianki zapewniły sobie miejsce w strefie mistrzowskiej, a Jagiellonki powalczyły o nie z katowiczankami na wyjeździe.

AZS UJ:Klabis - Bartosiewicz (56' Bolko), Woźniak, Tracz, Nieciąg, Wójcik (70' Gęślak), Zapała (76' Bryzek), Wilk, Sitarz, Włodarczyk (56' Wróbel), Maziarz.

SMS: Paturaj - Kurzawa, Dragunowicz, Zubchyk, Enjo, Zbyrad (79' Sokołowska), Parczewska (65' Molenda), Filipczak (72' Mordel), Achcińska, Jedlińska (72' Turkiewicz), Karczewska (86' Glinka).

GKS Katowice - AZS UJ Kraków 2:2
Sobkowicz 1', 8' - Nieciąg 48'(k.), Sitarz 85'.

Spotkanie z katowiczankami zaczęło się dla Jagiellonek chyba w możliwie najgorszym scenariuszu. Już w pierwszej minucie spotkania straciły bramkę, kiedy to Sobkowicz w asyście Angeliny Łąckiewicz-Oślizło pewnym strzałem otworzyła wynik spotkania. Siedem minut później powtórzyła swój wyczyn, tym razem przy asyście Kamili Tkaczyk. Jagiellonki po przerwie wyszły ze zdecydowanie większą ambicją, gdyż tylko zwycięstwo dawało im miejsce w fazie mistrzowskiej. Rozpoczęła Nieciąg, ledwie trzy minuty po rozpoczęciu II odsłony meczu skutecznie wyegzekwowała rzut karny podyktowany przez arbiter tego spotkania. Do remisu w końcowej części spotkania doprowadziła Sitarz, jednakże zabrakło Jagiellonkom czasu na strzelenie bramki, która pozwoliłabym im wygrać i dostać się do fazy mistrzowskiej. Ostatecznie, Jagiellonki zamknęły rundę zasadniczą na 7. miejscu z 30-toma punktami na koncie. 

GKS: Klimek - Konkol, Hajduk, Olszewska, Tkaczyk (87. Brzęczek) - Nosalik (74. Buszewska), Koch, Wojcik - Kozak, Sobkowicz, Łąckiewicz-Oślizło (46. Szczypka).

AZS UJ (skład wyjściowy): Klabis - Tracz, Woźniak, Bartosiewicz, Nieciąg, Wilk, Zapała, Sitarz, Włodarczyk, Wójcik, Maziarz.

Piłka nożna - I Liga Kobiet

Wanda Nowa Huta (Kraków) - LUKS Sportowa Czwórka Radom 1-2 (0-1)
Stachurska 74' - Płóciennik 42', Sobczak 75'.

Bardzo długo, bo do 42. minuty na boisku utrzymywał się bezbramkowy remis, niestety jednak tuż przed przerwą Monika Płóciennik otworzyła wynik spotkania. Po przerwie, mimo iż podopieczne trenera Szota dążyły do wyrównania wyniku, to jednak próby te długo były bezowocne. Przełom nadszedł w 74. minucie po rozegraniu rzutu rożnego. Po dośrodkowaniu, piłkę dopadła Paulina Stachurska, skutecznie zmyliła bramkarkę rywalek i pewnym strzałem umieściła piłkę w bramce. Zawodniczki z Radomia bardzo szybko odpowiedziały na tą sytuacje, gdyż niespełna dwie minuty później Paulina Sobczak uderzyła po ziemi pokonując bramkarkę Wandzianek, Aleksandrę Jarocką i ten wynik utrzymał się już do końca spotkania. Wanda zajmuje 9. miejsce w tabeli mając na koncie 14. punktów. Kolejne spotkanie Wandzianki rozegrają na wyjeździe, w sobotę, 4 maja o godzinie 15:00 z Rysami Bukowiną Tatrzańską, które zajmują ostatnie miejsce w tabeli. 

Wanda: Jarocka- Kisiel, Kamieńska, Pietrzyk, Mucha, Nazarko (86' Rusek), Fiałek, Janus (80' Klimas), Stachurska, Zaporowska, Bukowiec (46'Zabagło).

Czwórka: Grzyb - Gołębiowska (75' Dobrowolska), Zielińska, Mazurkiewicz (63' Chmura), Szydło (85' Karoń), Płóciennik (85' Ivanowa), Bińkowska, Stefańska, Golian (87' Wnukowska), Rosińska, Sobczak. 

Żółte kartki: Płóciennik.


Fot. Małgorzata Skiba

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.