PILNE

Tylko u nas! Marek Mikos: Nie jestem konserwatywnym despotą

01 grudnia 2018 Kultura
Jakub Kot

Redaktor Naczelny

Tuż po kontrowersyjnej premierze i rozpoczęciu nowego sezonu teatralnego, rozmawiamy z Markiem Mikosem - dyrektorem Teatru Starego w Krakowie. 


Wczoraj w Starym Teatrze odbyła  się premiera odważnej politycznie sztuki, w reżyserii Moniki Strzępki - "Rok z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej". Nie boi się Pan reakcji ze strony władz, głosów oburzenia? 

Marek Mikos: Mamy znakomity, pewnie najlepszy zespół aktorski w Polsce. Ci wybitni artyści zasługują na to, by współpracować z najlepszymi polskimi reżyserami, a Monika Strzępka, tworząca spektakle w duecie z dramaturgiem Pawłem Demirskim, z pewnością do tego grona należy. Od samego początku deklarowałem chęć współpracy z nimi, dlatego bardzo się ucieszyłem, że się zdecydowali. Znając tych artystów, musiałem brać pod uwagę, że będą chcieli zamanifestować swoją nieskrępowaną wolność i niezgodę na jakąkolwiek cenzurę. Zabawne jednak w tym wszystkim jest to, że ja ani przez moment nie zamierzałem ich cenzurować. Sądzę, że i władza ma na głowie poważniejsze sprawy, niż ruganie artystów za "polityczną niepoprawność" - wpisaną w teatr Strzępki i Demirskiego.

 Czym różni się Stary Teatr Marka Mikosa od Starego Teatru Jana Klaty?

 - Teatr Jana Klaty był przede wszystkim nastawiony na tego twórcę. Ja chcę, by Stary był otwarty na wybitnych artystów reprezentujących różne wizje świata i estetyki. Deklarowałem to do początku i dlatego niezmiernie ucieszyłem się, gdy aktorzy Starego Teatru wraz z grupą reżyserów przełamali impas i zdecydowali się ponownie, a niektórzy po raz pierwszy na współpracę ze "Starym". Cieszę się również niezmiernie, że deklarowane przez mnie jeszcze przed objęciem dyrekcji teatru otwarcie na najmłodszych reżyserów właśnie się spełnia. Dzięki wypracowanemu we współpracy Akademii Sztuk Teatralnych ze Starym Teatrem projektowi Debiuty - "Młodzi w Starym" w najbliższych dniach i tygodniach odbędą się pokazy siedmiu projektów reżyserskich, z których  trzy zamierzamy wprowadzić do normalnej produkcji i repertuaru.

 Powróćmy na chwilę do premiery "Roku z życia...". W ubiegłym sezonie w Bunkrze Sztuki MonikaStrzępka i Paweł Demirski zadedykowali Panu dość niepochlebną piosenkę, a Pan rozpoczął nowy sezon od spektaklu autorstwa tego właśnie duetu! Mało kto zdecydowałby się na takie posunięcie.

 - Monikę Strzępkę poznałem kiedy miała bodaj 16 lat. Od razu wtedy zauważyłem jej talent i że jest trudnym dzieckiem z niewyparzoną gębą. Nie zmieniła się ani pod jednym, ani drugim względem. Ja również: dalej stawiam na nią.

 Co w pracy dyrektora  Starego Teatru okazało się być trudniejsze, niż się Pan spodziewał, a co zaskakująco łatwe?

 - Mam bardzo dobry kontakt ze współpracownikami. Ci artyści, którzy "dali mi szansę", szybko przekonali się, że jestem otwarty na rozmowę i dyskusje, że biorę pod uwagę ich spostrzeżęnia. Nie jestem konserwatywnym despotą, a chęć by ten zespół trwał i rozwijał się w najlepszy  możliwy sposób, od początku mi przyświecała. Bardzo trudna była dla mnie sytuacja, gdy kilku znakomitych reżyserów, z przyczyn politycznych, nie chciało podjąć współpracy ze  Starym Teatrem, a inni deklarowali chęć współpracy, ale dopiero w zaczynającym się teraz sezonie. Gdyby tak się nie działo, poprzedni rok wyglądałby zupełnie inaczej. Na szczęście dzięki dobrej współpracy z Radą Artystyczną udało się przełamać tę nikomu niepotrzebną stagnację.

 Jakie są najbliższe plany Starego Teatru?

 - Właśnie zaczynają się próby do dwóch spektakli, które angażują dużą część zespołu aktorskiego - "Królestwo" w reżyserii Remigiusza Brzyka i "Panny z Wilka" w reżyserii Agnieszki Glińskiej. W tym pierwszym obsada obejmuje 20 osób. Z wielkimi nadziejami czekam na premiery tych sztuk planowane na początek lutego i marca.

 Stary Teatr porównuje się do Teatru Wrocławskiego, a Pan do Cezarego Morawskiego. Co Pano tym sądzi?

 – To zupełnie dwie różne instytucje i różne sytuacje, a rozwój wypadków w obu teatrach dowodzi, że te porównania są nieuprawnione. Nie mnie jednak sądzić Cezarego Morawskiego, w dodatku w chwilę po jego odwołaniu.

 Czego mogę Panu życzyć?

 - Tego, bym służył Staremu Teatrowi z cierpliwością i pokorą, nie zważając na jazgot nieżyczliwych albo niedoinformowanych.

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.