Mieszkańców trzypiętrowego bloku przy ul. Komuny Paryskie obudził krzyk jednego z sąsiadów „palimy się!”. Okazało się, że klatka schodowa jest cała zadymiona i nie działa już oświetlenie.
Wszystko działo się w grudniową noc. Grzegorz Cyran i jego żona jako jeszcze nie spali, bo ich kilkumiesięczny syn ząbkował. Gdy tylko wyczuli dym wdzierający się do mieszkania z klatki schodowej natychmiast zaczęli działać. Pan Grzegorz wybiegł na korytarz i budził każdego sąsiada uderzeniami w drzwi. Dzięki niemu ewakuacja przebiegła bardzo sprawnie i nikomu nic się nie stało.
Po przyjeździe straży pożarnej okazało się, że w garażu podziemnym zapalił się samochód. Dym rozprzestrzeniał się na tyle szybko, że gdyby szybka reakcja pana Grzegorza, dwudziestu trzech mieszkańców bloku prawdopodobnie zaczadziłoby się we śnie.
Za bohaterski wyczyn Grzegorzowi Cyranowi podziękował prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, wręczając symboliczny upominek.
fot. krakow.pl