PILNE

Ustawa "Lex deweloper" - wcale nie taka straszna jak ją malują

05 grudnia 2018 Miasto
Jakub Kot

Redaktor Naczelny

Zniszczy planowanie przestrzenne miast, sparaliżuje prace gmin, zamknie usta mieszkańcom i zmarginalizuje role konsultacji społecznych - to powszechne zarzuty jakie słyszy się pod adresem specustawy mieszkaniowej, powszechnie nazywanej "lex deweloper". Czy jednak rzeczywiście będzie aż tak źle jak przedstawiają to krytycy ustawy? Okazuje się, że wcale niekoniecznie.

Ustawa o ułatwieniach w przygotowaniu i budowie osiedli mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących - powszechnie znana jako "lex deweloper" budzi ogromne kontrowersje odkąd tylko weszła w życie, a stało się to w tym roku, w wakacje. Głosy krytyki płyną praktycznie z każdej strony - nowej ustawie zarzuca się m.in. że przewiduje jedynie pozorne konsultacje społeczne nad projektami inwestycji, spowoduje paraliż w pracach gminy ze względu na skrócone terminy wydawania decyzji czy też to, że z wnioskiem o lokalizację inwestycji może wystąpić praktycznie każdy, nawet jeżeli nie ma jeszcze praw do danego terenu. Krótko mówiąc - "lex deweloper" pomoże deweloperom bezkarnie zabudowywać miasto, będą mogli stawiać blok za blokiem, gdzie tylko im się spodoba, kompletnie nie licząc się ze zdaniem mieszkańców.

Okazuje się jednak, że rzeczywistość nie jest tak biało- czarna jak się wydaje a ustawa "lex deweloper" niesie ze sobą wiele dobrego. O zdanie w tej kwestii zapytaliśmy znanego krakowskiego architekta Józefa Białasika. - Zarzuty, które można wystosować do tej ustawy można też przyłożyć do każdego aktu w Polsce. "Lex deweloper" nie jest wcale lepsza ani też gorsza od innych tego typu ustaw, które mieliśmy do tej pory. Jak każda inna jest podatna na różne patologiczne zachowania. Ale chodzi o to, by do takich patologii nie dopuszczać - tłumaczy Józef Białasik z B2 Studio. Architekt przekonuje, że jest jeszcze za wcześnie, by przewidywać jakąkolwiek katastrofę budowlaną w miastach, w związku z wprowadzeniem ustawy. - To jeszcze świeżynka - mówi. Paradoksalnie, wbrew głosom krytyków, "Lex deweloper" daje gminom pewne możliwości kształtowania porządku przestrzennego o wiele lepiej niż dotychczasowe "wuzetki". Dlaczego? - Przypuśćmy, że władze miasta prawidłowo rozpoznały potrzeby mieszkaniowe i wiadomo, gdzie powinno się postawić nowe domy. Ta ustawa ułatwia zamianę terenów np. usługowych w mieszkaniowe i co za tym idzie przyspiesza prace nad nowymi inwestycjami. A przecież to dla mieszkańców, którzy liczą na nowe mieszkania, bardzo ważne - przekonuje Józef Białasik. - Teraz tylko najważniejszą sprawą jest, czy miasto prawidłowo rozpoznaje potrzeby swoich mieszkańców - zaznacza architekt. Jego zdaniem, ustawa "Lex deweloper" jest jedynie narzędziem do określonego celu. - A jak każde narzędzie, zależne jest od tego kto "dzierży je w ręku". "Lex deweloper" nie jest wcale w tym względzie ani lepsza ani gorsza od innych ustaw - mówi Białasik. I twierdzi, że problem leży zupełnie gdzie indziej, o czym często zapominamy. - W Polsce nie posiadamy odpowiednich kadr, ludzi z kompetencjami, którzy potrafiliby zarządzać miejską przestrzenią. W takich warunkach nie zadziała nawet najlepsza na świecie ustawa, choć taiej nie ma - przekonuje krakowski architekt. - Niestety, u nas wszystko sprowadza się do walki pomiędzy złym deweloperem a dobrymi mieszkańcami, którzy działają w szczytnych, społecznych celach. Pamiętajmy, że ci mieszkańcy to często sąsiedzi, którzy owszem mają prawo do wyrażania własnego zdania ale zazwyczaj nie podoba im się żadna inwestycja na "ich terenie". A z drugiej strony deweloper nie jest tylko tą złą siłą sprawczą - przecież nie buduje domów, bloków, mieszkań dla siebie, tylko dla ludzi, by mieli gdzie mieszkać - komentuje Białasik. Z

Zdaniem architekta z Krakowa w specustawie znalazło się wiele mechanizmów zapobiegających wykroczeniom przeciwko ładowi przestrzennemu. - Gdy realizuje się coś niezależnie od istnienia lub ustaleń miejscowego planu, to i tak taka inwestycja nie może być sprzeczna ze studium oraz z uchwałą o utworzeniu parku kulturowego. W ustawie przewidziane są również ograniczenia co do wysokości wznoszonych budynków i konieczności nawiązywania planowanej inwestycji do istniejącej zabudowy. To daje miastom nowe i konkretne możliwości kształtowania przestrzeni miejskiej. Trzeba tylko do tego odpowiednich ludzi i fachowców znających się na rzeczy - dodaje Józef Białasik. 


Fot. Pixabay

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.