PILNE

W Krakowie jest teatr dla jednego widza

23 czerwca 2017 Kultura
Autor:  Małgorzata Bożek

fot. Marta Arkiensztejn

Mieści się na około 80 metrach kwadratowych i jest prawdopodobnie najmniejszym teatrem repertuarowym w Europie. Spektakle odbywają nawet dla jednego widza, a po wszystkim można porozmawiać z aktorami w kuchniokawiarni albo na balkonie z niebanalnym widokiem.

Scena Pokój, czyli pomieszczenie z 13 fotelami z dawnego Kina Wrzos, kuchniokawiarnia, korytarz wypełniony fotografiami ze sztuk i balkon z widokiem na boisko szkolne oraz ceglaną ścianę kamienicy. - Jest coś wciągającego w tym widoku. W sobotę oglądaliśmy lokal, a w poniedziałek podpisaliśmy umowę – mówi Anka Graczyk, która razem z Darkiem Starczewskim jest  współtwórczynią najmniejszego teatru w Krakowie oraz szefową „sztuki na wynos”. 

Powstał cztery lata temu. Choć nie może ubiegać się o miejsce w Księdze Guinnessa, bo w Austrii istnieje teatr co prawda bez repertuaru, ale z 7 miejscami dla widzów, to jest jednak zjawiskiem osobliwym. Tworzą go osoby związane ze sztuką teatralną i filmem. 

Pierwotnie mieszkanie wynajęte przez parę aktorów na Kazimierzu miało stać się miejscem prób, ale po jednej z nich -  d o w n_u s  (tekst: Bogdan T. Graczyk, reż. Darek Starczewski) pojawił się pomysł, żeby zacząć nie tylko ćwiczyć, ale też występować na Starowiślnej. Po roku na Scenie Pokój wystawiono pierwszy spektakl – Postrzał na podstawie tekstu Ingrid Lausund Od tego czasu do repertuaru weszły cztery inne sztuki, a kolejne są już planowane. Prócz Anki Graczyk i Darka Starczewskiego zobaczyć w nich można m.in. Dagmarę Bąk, Elżbietę Bielską, Ewę Błachnio, Michała Kitlińskiego, Pawła Okraskę, Annę Siek i Kamila Tolińskiego.

Odgrywane tu spektakle nie są dobierane na zasadzie żadnego specjalnego klucza. Zobaczyć można zarówno sztuki napisane z myślą o tym miejscu, jak Nie budźcie mnie Bogdana T. Graczyka, czy też klasyczne utwory, choćby słynne Trzy siostry Czechowa. W tej ostatniej sztuce występuje 12 aktorów, jest ich więc prawie tyle samo, ile widzów. – Pod warunkiem, że wszystkie bilety zostaną sprzedane – śmieje się aktorka i dodaje: – Już na samym początku działalności podjęliśmy decyzję, że gramy od 1 widza do 13, ponieważ nie chcieliśmy, żeby ktoś, kto zaplanował sobie wieczór u nas pocałował klamkę.

Bliskość i intymne odbieranie sztuki to jedno z głównych założeń, jakie stawiają przed sobą twórcy Sceny Pokój. Zapraszają do spotkania, a nie tylko anonimowego odbioru. Czasami tego rodzaju sztuka bywa trudna zarówno dla widzów, jak i aktorów. Ci ostatni podkreślają, że w tak niewielkiej przestrzeni od razu widać każdy fałsz i potknięcie, dzięki czemu każdy zagrany spektakl jest dla jego twórców bardzo pouczający. Darek Starczewski twierdzi, że Scena Pokój działa jak kamerton, pozwala nastrajać aktorską duszę, trzymać formę.

Również reakcje i emocje widzów stają się w takich warunkach niezwykle czytelne. Jak zaznacza Anka Graczyk, przede wszystkim łatwo wyczuć ich energię, nastawienie. - Kiedy przychodzi się tu pierwszy raz, ta bliskość bywa dość obezwładniająca. Brak anonimowości, to że ktoś z nas niemal wita cię w drzwiach, że jest domofon i wszystko ma domowy charakter, sprawia, że reakcja, która pewnie przy dużej widowni wyszłaby na wierzch, tutaj zostaje w środku. To nas bardzo zaskoczyło i nauczyło, żeby nie oceniać po pozorach. Przeszliśmy brutalną szkołę aktorskich oczekiwań – podkreśla.

Widownia Sceny Pokój jest bardzo różnorodna. Zdarzają się zarówno miłośnicy teatru, poszukujący ciekawych realizacji, jak i osoby, które niekoniecznie są zainteresowane tą dziedziną i trafiają tutaj przypadkowo. Jedną z najbardziej nietypowych publiczności, jaka do tej pory odwiedziła teatr przy ul. Starowiślnej było trzynaścioro policjantów z Krzeszowic, którzy trafili do najmniejszego teatru w Europie za sprawą pani śledczej, przyprowadzonej wcześniej przez swoją koleżankę.

Ta różnorodność wynika również z cen biletów, które kosztują mniej więcej tyle samo, co w innych krakowskich teatrach. Przy tak kameralnej przestrzeni Scena Pokój nie utrzymuje się oczywiście z ich sprzedaży. Zarabia głównie na spektaklach wyjazdowych oraz działalności szkoleniowej, którą również prowadzą szefowie „sztuki na wynos”. Teatr nie korzysta również z dotacji, ale jest otwarty na sponsorów, osoby, które wiedzą, w co inwestują i chcą to robić. Na początku przyszłego sezonu planowana jest także akcja crowdfoundingowa. Jej celem będzie rozpoczęcie kolejnej inicjatywy – Sceny Kameralnej, która ma się mieścić naprzeciwko Sceny Pokój i grać spektakle dla dzieci.

Zdjęcia: Marta Arkiensztejn (dzięki uprzejmości „sztuki na wynos”)

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.