Wakacje się rozpoczęły, z nieba leje się żar, nadszedł więc dobry czas na plażowanie. Jednak miejsc w Krakowie do takiego wypoczynku jest niewiele. Zaledwie pięć. Z tego na razie tylko dwa są czynne.
W ostatnich latach zamknięte zostały baseny Cracovii, Wisły oraz basen “Krakowianka” w Borku Fałęckim. Od ponad dekady nieczynny jest też basen przy ul. Eisenberga i nic nie wskazuje, by w ciągu najbliższych lat został ponownie uruchomiony. Nie znalazł bowiem finału pomysł władz miasta, by w tym miejscu wybudować sportowy kompleks w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. Kraków miał przekazać teren, a inwestor wybudować obiekt, a potem nim zarządzać. Znalazło się nawet dwóch chętnych, ale ci po przedstawieniu projektu i uczestnictwie w negocjacjach, nie złożyli ofert. Ostatecznie miasto zapowiada, że samo sfinansuje inwestycję.
- W wieloletnim planie finansowym mamy zapisane 12 mln zł. W tej chwili rozpoczynamy przygotowanie koncepcji - mówi Jerzy Sasorski, rzecznik prasowy Zarządu Infrastruktury Sportowej.
W efekcie Kraków z prawie milionem mieszkańców ma do zaoferowania dwa baseny oraz trzy miejsca nadające się do kąpieli. Z tego w ten weekend i w przyszłym tygodniu dla amatorów wodnych szaleństw dostępne są tylko: basen Wandzianka oraz kąpielisko na Zakrzówku. Na basenie Clepardii trwają jeszcze prace remontowe. Obiekt ma być udostępniony 1 lipca. Podobnie jak kąpieliska na Bagrach oraz w Przylasku Rusieckim.
To pierwsze usytuowane jest na terenie Płaszowa. W upalne dni przychodzi tu od 5 do 6 tys. ludzi. Kąpieliskiem zarządza stowarzyszenie Omega. Jest tu bezpłatna plaża strzeżona, ale krakowianie na Bagrach pływają też w miejscach niedozwolonych.
- To niebezpieczne, ale nie mamy mocy sprawczej, by takim zachowaniom przeciwdziałać. Ludzie mimo ustawionych znaków zakazu nagminnie wchodzą do wody. Jak się coś wydarzy, to nasi ratownicy nie przyjdą im z pomocą, bo muszą cały czas kontrolować strzeżone kąpielisko - mówi Oskar Chmielecki ze Stowarzyszenia Omega.
Drugim miejscem do kąpieli - też bezpłatnym - jest Przylasek Rusiecki. To kompleks kilkunastu zbiorników wodnych powstałych po zalaniu wyrobisk żwirowni. Nad jednym z nich znajduje się plaża, pozostałe to tereny wędkarskie. Do połowy czerwca miejscem zarządzał Polski Związek Wędkarski. Teraz będzie to robić Zarząd Zieleni Miejskiej. W planach jest rewitalizacja tego kąpieliska.
Od czerwca można natomiast już pływać na Zakrzówku. Teren ten został dwa lata temu wykupiony przez miasto i przekazany Zarządowi Zieleni Miejskiej. W październiku ubiegłego roku wybrano koncepcję na jego zagospodarowanie. Zakłada ona m.in. budowę publicznego kąpieliska i utworzenie parku z pełną infrastrukturą.
- Chcemy i dążymy do tego, by Zakrzówek był terenem całkowicie przyjaznym dla krakowian, miejscem ogólnodostępnym z rozwiniętą w pełni infrastrukturą rekreacyjną. Na to jednak potrzeba czasu, ponieważ zrealizowanie takiego zadania wymaga przeprowadzenia pracochłonnych inwestycji - mówi Katarzyna Przyjemska-Grzesik, rzecznik Zarządu Zieleni Miejskiej.
Na początku kwietnia został ogłoszony przetarg na opracowanie projektu budowlanego. Prace w terenie mają się zacząć najwcześniej przed przyszłorocznymi wakacjami. Obecnie - na podstawie umowy z miastem - Zakrzówek użytkuje Centrum Nurkowe Kraken. Ono zapewnia czystość terenu i bezpieczeństwo podczas wypoczynku. Kąpielisko jest jednak płatne. Za całodzienny bilet trzeba zapłacić 10 zł, a na cały sezon - 100 zł.
- Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców Krakowa podjęliśmy rozmowy z firmą Kraken w sprawie obniżenia ceny za wstęp na kąpielisko. Chcieliśmy, by była ona bardziej korzystna dla osób z Krakowską Kartę Miejską - informuje Katarzyna Przyjemska-Grzesik. Efekt jest taki, że Kraken posiadaczom takiej karty obniżył ceny o połowę.
Problem jednak w tym, że na Zakrzówku może kąpać się naraz kilkaset osób. Jak ratownicy informują pracowników kasy, że nie ma miejsca, to bilety nie są sprzedawane. Tak było w zeszłym roku. Jeśli w tym roku będą upalne dni i krakowianie zaczną tłumnie ściągać na Zakrzówek, to sytuacja może się powtórzyć.