Małopolscy lekarze solidaryzują się ze swoimi głodującymi kolegami. W środę wielu z nich nie przyjdzie do pracy. Małopolskie OZZL ogłosiło ten dzień “Dniem bez lekarza”. Od piątku w Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu głodówkę rozpoczęło kilka osób.
Środowa akcja ma być formą wsparcia dla lekarzy rezydentów prowadzących od 2 października w Warszawie strajk głodowy.
Zdaniem Piotra Watoły, przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy z Regionu Małopolskiego postulaty protestujących nadal nie zostały spełnione, dlatego związek opowiada się za dalszym utrzymaniem protestu rezydentów i rozszerzeniu go o kolejnych lekarzy.
- Idąc za głosem naszych kolegów lekarzy specjalistów, zjazd Regionu Małopolskiego OZZL ogłosił środę, 25 października „Dniem Solidarności Lekarzy Małopolskich z Głodującymi" - informuje Piotr Watoła. - Każdy lekarz podejmie we własnym sumieniu decyzję o formie wsparcia protestujących.
Ponieważ wielu lekarzy zadeklarowało absencję w pracy, nazwaliśmy ten dzień dniem bez lekarza. W praktyce ma to wyglądać tak, że szpitale i przychodnie będą pracowały w trybie dyżurowym, a lekarze, w tym m.in. rezydenci, nie przyjdą do pracy.
W Warszawie protest głodowy prowadzony w szpitalu pediatrycznym WUM trwa od trzech tygodni. W ostatnich dniach głodówki rozpoczęły się także w kilku innych miastach.
W piątek do protestu dołączyli się medycy z Krakowa. W holu Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu kilkoro z nich rozłożyło śpiwory i transparenty. - Nie są to pracownicy naszego szpitala - mówi Natalia Adamska, rzeczniczka prasowa placówki. - Przyszli w piątek przed godziną 15 i rozłożyli się na korytarzu. Dyrekcja podjęła wstępną decyzję, że choć głodówka w miejscu krzyżowania się ciągów komunikacyjnych szpitala nie jest wskazana, to jednak nie będzie im tego utrudniać.
Justyna Bogucka-Czapska, jedna z organizatorek protestu przyznaje, że głodujący pochodzą z różnych placówek, a także spoza województwa małopolskiego, ale na miejsce protestu wybrali szpital w Prokocimiu z uwagi na to, że jego hol jest na tyle duży, że głodujący nie przeszkadzają w normalnym funkcjonowaniu placówki. - W piątek protest rozpoczynało pięć osób. Dziś jest ich już dziewięcioro i spodziewamy się kolejnych - mówi Justyna Bogucka-Czapska. - Wśród nas są głównie lekarze rezydenci, ale również diagnosta laboratoryjny oraz studentka medycyny.
Protestujący, oprócz podwyżek wynagrodzeń, domagają się wzrostu wydatków na służbę zdrowia z budżetu do 6,8 procent PKB w 2021 r., rząd obiecuj wzrost nakładów do 6 proc. PKB w 2025 r.
Fot. pixabay.com