PILNE

W tym lokalu ugoszczą cię prawdziwie po „krakosku”

26 lipca 2018 Apetyt na Kraków
Autor:  Jakub Kot

W zalewie wszechobecnych barów z kebabami, zapiekankami, hamburgerami i lokali serwujących zagraniczne jedzenie chciałbyś znaleźć coś naszego? Krakowskiego? Taką perełką ukrytą wśród klimatycznych uliczek Kazimierza jest "Krakoska" na ul. św. Sebastiana 33. To nowy adres na gastronomicznej mapie Krakowa, bo lokal rozpoczął swoją działalność w Boże Ciało. Warto dać temu miejscu szansę. Szczególnie, jeśli ktoś chce spróbować wyśmienitej krakowskiej maczanki! A może lepiej powiedzieć - krakoskiej... 

"Krakoska" w nazwie to nie jest oczywiście błąd - o czym zaświadczy z pewnością każdy Krakus. Właścicielką restauracji jest Oktawia Furtak, absolwentka ASP w Krakowie, mająca na swoim koncie kilkanaście wystaw w kraju i za granicą, ostatnią rok temu w "Piwnicy pod Baranami". Co skusiło człowieka sztuki do otwarcia restauracji? - Dużą część życia spędziłam u rodziny we Włoszech. Tam zaimponowało mi zamiłowanie Włochów do lokalnego jedzenia. Mało powiedziane, że się go nie wstydzą bo oni wręcz się tym chwalą. W każdym regionie mają swoje specjały, używają produktów tylko od lokalnych dostawców. Brakowało mi tego w Krakowie i postanowiłam to zmienić - mówi pani Oktawia. Był też inny powód. Oktawia Furtak jest również właścicielką sieci apartamentów w Krakowie i nużyło ją, że ciągle nowoprzybyli goście pytają o to, gdzie w okolicy mogą zjeść coś dobrego i lokalnego. - Próbowałam doradzać, gdzieś ich wysyłać ale było ciężko. W pobliżu jest więcej włoskich restauracji niż prawdziwie polskich, nie mówiąc o krakowskich. A przecież, wiem to po sobie, człowiek jak gdzieś pojedzie to chce spróbować tego co jedzą tubylcy - wyznaje. 

Jakie pyszności znajdziemy w karcie dań "Krakoskiej"? - Od słynnej maczanki, dania wymyślonego przez studentów, przez śledzika po krakowsku, bajgle śniadaniowe i obiadowe po pyszną zalewajkę i wiele więcej - wylicza pani Oktawia. I dodaje - Oczywiście wszystkie produkty pochodzą od lokalnych dostawców. Mamy więc kiełbasę z liszek a oscypki i bryndzę do pierogów przywozi nam góral z Podhala. Czekamy jeszcze na koncesję i rozszerzymy ofertę o lokalne alkohole. 

W "Krakoskiej" Kraków jest nie tylko na talerzu ale też na... ścianach. - Wisi tu ponad 120 zeskanowanych pocztówek, przedstawiających dawny wygląd naszego miasta. To rodzinna kolekcja, zbierana przez długie lata - tłumaczy Oktawia Furtak. Jako artystka nie mogła pozostawić wystroju wnętrz komuś innemu i wszystkim zajęła się sama. Efektem są właśnie Pocztówki na ścianach, piękne pastelowe kolory i przyjemna, domowa atmosfera lokalu. Jeśli chcesz spróbować pysznych, krakowskich dań, to miejsce jest właśnie dla ciebie. I jak najbardziej w zgodzie z hasłem lokalu - "Chodźże do Krakoskiej!". 



Chcesz zobaczyć jak powstała "Krakoska"? Odwiedź konto instagramowe Oktawii Furtak. Znajdziesz tam również relację z licznych podróży krakowianki. Wystarczy kliknąć TUTAJ.

Od niedawna pani Oktawia prowadzi również internetowego bloga, w którym poza swoimi przemyśleniami i motywacjami będzie pokazywać życie w gastronomii "od środka" oraz dzielić się doświadczeniami w prowadzeniu własnego biznesu. Blog znajdziecie TUTAJ.







Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.